Kiepskie występy Juventusu w bieżącym sezonie Serie A już dawno przestały być zaskoczeniem, a stały się normą. Dlatego w ogóle nas nie dziwi, że „Stara Dama” zremisowała dzisiaj na wyjeździe z Fiorentiną 1:1. Ostatecznie w pierwszym starciu drużyna z Florencji pokonała Juve aż 3:0, więc można nawet odnotować tu pewien progres. Mimo wszystko nie przestaje nas zdumiewać regularność, z jaką turyńczycy potykają się w meczach z rywalami z dolnej części tabeli. Że obrywają od ligowego topu? Okej, zdarzył się gorszy sezon po latach dominacji. Ale żeby aż tak często przyjmować ciosy od przeciętniaków? Niebywałe.
Fiorentina – Juventus. Beznadziejna gra „Starej Damy”
Tak naprawdę Juventus przeprowadził jedną składna, szybką, zakończoną groźnym strzałem akcję w trakcie całej pierwszej połowy. Tuż przed przerwą na czystej pozycji odnalazł się Aaron Ramsey i udało mu się nawet podciąć piłkę nad Bartłomiejem Drągowskim, ale nie trafił w światło bramki. I to tyle. Poza tym podopieczni Andrei Pirlo mieli kłopoty z opuszczaniem własnej połowy. Nie istnieli napastnicy, na czele z Cristiano Ronaldo. Tradycyjnie nic ciekawego nie wypływało ze strony środkowych pomocników „Starej Damy”. Nawet przebojowość Juana Cuadrado na niewiele się zdała.
Totalna beznadzieja. Serio. Jako się rzekło, Juventus już nas w tym sezonie przyzwyczaił do słabej gry, ale w pierwszej połowie dzisiejszego spotkania turyńczycy prezentowali się wręcz okrutnie źle. A Fiorentina z tego skorzystała.
Gospodarze wyszli na prowadzenie w 29 minucie gry, kiedy Dusan Vlahović – będący ostatnio w świetnej dyspozycji – wykorzystał rzut karny po zagraniu ręką Rabiota. Zresztą wykorzystał w pięknym stylu, fantastyczną podcineczką. I był to gol absolutnie zasłużony. Fiorentina mogła prowadzić wyżej – dominowała na boisku i robiła z Juventusem co jej się żywnie podobało. Grała o klasę lepiej.
Fiorentina – Juventus. Kluczowy gol Moraty
Problem z Fiorentiną jest jednak taki, że niezwykle rzadko udaje się jej utrzymać najwyższy poziom od początku do końcu spotkania. I dzisiaj ta chwiejność Violi po raz kolejny dała o sobie znać. Gospodarze dali sobie bowiem strzelić wyrównującego gola już w pierwszej akcji drugiej połowy. Do siatki przepięknym, zawiniętym uderzeniem trafił z ostrego kąta Alvaro Morata, dla którego było to właściwie pierwsze zagranie w meczu – Pirlo wpuścił Hiszpana na boisko dopiero po przerwie, w miejsce beznadziejnie wyglądającego Dybali. Morata nie zwlekał z potwierdzeniem słuszności tej decyzji.
Piłkarze „Starej Damy” próbowali pójść za ciosem, nie sposób zaprzeczyć. Ale wyszło im to najwyżej średnio. Katastrofalny mecz rozegrał Ronaldo, chyba jeszcze gorszy był Dejan Kulusevski. Podobać mógł się Rodrigo Bentancur, ale tylko z uwagi na pracę w defensywie, bo zastopował szereg groźnych kontrataków Violi. W kreacji wniósł niewiele, choć i tak więcej od przykładowego Rabiota.
Fiorentina także nie nawiązała już do swojej dyspozycji z pierwszej połowy, więc koniec końców spotkanie zakończyło się wynikiem 1:1. W jakimś sensie rozczarowującym dla obu stron. Dla Juventusu z powodów oczywistych – kolejne potknięcie w Serie A utrudni „Starej Damie” zajęcie miejsca w ligowym TOP4 i zakwalifikowanie się do kolejnej edycji Ligi Mistrzów, a to z finansowego punktu widzenia arcyważna sprawa. Natomiast dla gospodarzy dlatego, że mieli Juve na łopatkach i pozwolili mu na dojście do siebie, zamiast lać mistrzów Italii i patrzeć, jak równo puchnie.
Fiorentina – Juventus. Przeciętny występ Polaków
Starcie Fiorentiny z Juventusem interesowało nas również jako konfrontacja dwóch polskich bramkarzy, zatem na koniec słówko o nich. Słówko niezbyt przyjemne, bo obaj zagrali słabo. Szczęsny gubił się na przedpolu, wypuszczał piłkę z rąk, wprowadzał chaos przy dalekich wybiciach. Drągowski także nie najlepiej grał nogami, zdarzało mu się też źle obliczyć tor lotu dośrodkowań. No i można się zastanawiać, czy nie powinien był lepiej zareagować przy golu, choć strzał był chyba tak dobry i zaskakujący, że nie ma co tutaj akurat bramkarza winić.
Jasne, obaj – Szczęsny i Drągowski – zanotowali też kilka ważnych, skutecznych interwencji. Niczego w sposób naprawdę wyraźny nie spartaczyli. Ale ani przez moment nie dali swoim kolegom z zespołu poczucia stuprocentowego spokoju. Byli dziś elektryczni.
FIORENTINA 1:1 JUVENTUS
strzelcy bramek:
- Dusan Vlahović 29′ (1:0)
- Alvaro Morata 46′ (1:1)
fot. NewsPix.pl