Reklama

Mainz psuje powrót Lewandowskiego

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

24 kwietnia 2021, 17:54 • 3 min czytania 28 komentarzy

Miał być spektakularny powrót Roberta Lewandowskiego i wygrana zapewniająca Bayernowi mistrzostwo Niemiec. Taki był chytry plan. I co? Ano nic. Wszystko by się udało, gdyby nie te wścibskie dzieciaki z Mainz i Bo Svensson, który przechytrzył Hansiego Flicka. Humoru bawarskiemu gigantowi nie poprawia nawet zdobyta psim swędem bramka Lewego w ostatnich sekundach meczu. Mainz najzwyczajniej w świecie zasłużyło na wygraną. 

Mainz psuje powrót Lewandowskiego

Słaby mecz Lewandowskiego

Zacznijmy od rzeczy prymarnych i nie owijajmy w bawełnę: to był bardzo słaby mecz Roberta Lewandowskiego. Pewnie jeden z jego najsłabszych w tym sezonie. A może nawet najsłabszy. Lewy wyraźnie nie mógł odnaleźć swojego rytmu. Przez większość czasu bezlitośnie w kleszcze brali go Alexander Hack, Moussa Niakhate, Jeremiah St. Juste, Danny Latza i Leandro Barreiro. Zaliczył zaledwie dwadzieścia pięć kontaktów z piłką. Z siedmiu pojedynków na ziemi wygrał raptem dwa. W powietrzu ani jednego z pięciu. Dołożył do tego aż dziewięć strat i dwa łokcie wbite w twarz Barreiro, szczególnie w drugim uderzeniu dużo było złośliwości i złej woli, nieprzypadkowo Polak dostał żółtą kartkę.

Lewandowski na swoich nogach miał dwie najlepsze okazje Bayernu. W pierwszej połowie absolutną setkę posłał kosmos, w drugiej, po błędzie Hacka w doliczonym czasie gry, wykorzystał sam na sam, ale chwilę później sędzia odgwizdał koniec spotkania i na nic właściwie ten gol się nie zdał. No dobra, 36. trafienie w Bundeslidze zawsze wygląda ładnie w statystykach. Ot, gol do kolekcji. I tyle.

Bardzo słaby mecz Bayernu i bardzo dobry mecz Mainz

Oczywiście nikt się nie będzie Lewandowskiego czepiał, bo dopiero wrócił po rehabilitacji, a jedna porażka z Mainz niewiele znaczy w kontekście wieczności. A zresztą cały Bayern zaprezentował się fatalnie. Przy bramce Jonathana Burkardta w siatkarza niskiej klasy zabawił się Manuel Neuer, przy golu Robina Quaisona, niczym juniorzy, na radar kryli Mueller z Alabą. Goretzka kipiał negatywną energią i raz po raz ostro wjeżdżał w nogi lepiej dysponowanych piłkarzy Mainz, więc Flick zdjął go już w przerwie.

Kimmich kompletnie nie mógł się odnaleźć. Po próbach (ni to dośrodkowania, ni to strzały) Sane nie wiadomo było, czy śmiać się, czy płakać, czy wyłączać telewizor. Boateng kręcił się wokół własnej osi, jak dobre kilka lat temu w półfinale Ligi Mistrzów po kiwkach Messiego. laba chyba, a nawet na pewno, lepiej czuje się w środku pomocy niż na stoperze. Coman kilka razy przyjął piłkę tak, że potem sam łapał się za głowę. A Mueller dostał w czerep po wolnym St. Juste i już się po tym nie odkręcił, mimo że ból naturalny minął stosunkowo szybko. I niby ożywcze zmiany dali Choupo-Moting i Musiala, ale niewiele z tego wyniknęło.

Reklama

Również dlatego, że wyśmienity mecz, przynajmniej do przerwy, rozegrało Mainz. Walcząca o utrzymanie ekipa Bo Svenssona wyszła w wysokim pressingu, odważnie, bez bojaźni, na dużej fantazji. Równa jazda.

  • – Alaba źle wybija piłkę spod własnej bramki? Burkardt przejmuje ją na szesnastym metrze i ładuje bramkę.
  • – Quaison główką trafia w słupek.
  • – Quaison próbuje swoich sił z ostrego kąta, ale jego strzał ładnie broni Neuer.
  • – Da Costa, po rykoszecie, obija słupek z prawego skrzydła.
  • – Neuer w ostaniej chwili wybija piłkę wślizgiem spod nóg Quaisona.
  • – Mwene dośrodkowuje, Quaison urywa się Alabie i Muellerowi, pakuje gola.

Rozbój w biały dzień. Quaison, Burkardt i spółka tak wozili sobie piłkarzy Bayernu, że w wielu sytuacjach pozostawało im tylko faulować. Myśleli szybciej, dryblowali szybciej, grali szybciej. Laik nigdy nie powiedziałby, że to właśnie mierzy się przyszły mistrz kraju z drużyną, którą od pozycji lidera dzieli trzydzieści pięć punktów. A jednak. Tak właśnie było.

I dobrze, bo może Bayernowi przyda się otrzeźwiający policzek. Jeszcze nie mogą piłkarze Flicka osiadać na laurach.

Mainz 2:1 Bayern Monachium

Burkardt 3′, Quaison 37′ – Lewandowski 90+4

Fot. Newspix

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
1
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś
Francja

Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Aleksander Rachwał
2
Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Niemcy

Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
1
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś
Francja

Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Aleksander Rachwał
2
Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Komentarze

28 komentarzy

Loading...