Reklama

Zagłębie pokrzywdzone, a Wisła dostała niesłusznego karnego

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

23 marca 2021, 10:24 • 2 min czytania 124 komentarzy

To już jakaś reguła, że najwięcej kontrowersyjnych sytuacji w kolejce ma miejsce w meczach Legii Warszawa. Do tej pory najczęściej sędziowie się mylili na niekorzyść lidera Ekstraklasy. Natomiast w starciu z Zagłębiem Lubin sędzia podejmował – naszym zdaniem – błędne decyzje na korzyść Legii. Ponadto według nas Wisła Kraków nie powinna też dostać karnego za rękę Flisa.

Zagłębie pokrzywdzone, a Wisła dostała niesłusznego karnego

Ale zacznijmy od Legii, bo tam działo się sporo. Przede wszystkim – według nas Legia nie powinna mieć karnego za faul na Pekharcie.

Crnomarković przez ułamek sekundy chwyta Czecha za koszulkę, ale to nie jest nawet ciągnięcie. Nie widzimy też pchnięcia, które mogłoby powodować upadek. Te ręce, którymi stoper Zagłębia ustawia sobie napastnika, mogłyby być podstawą do odgwizdania faulu, ale w sytuacji dynamicznej – gdyby Pekhart uciekał z piłką, dryblował. A tu dwumetrowy chłop przewraca się pod wpływem lekkiego kontaktu rąk z ciałem. Grajmy dalej, bez karnego.

Ponadto według nas Zagłębie powinno mieć rzut karny za zagranie piłki ręką przez Wszołka.

Reklama

Dośrodkowanie Balicia jest zagrywane w znacznej odległości od piłkarza Legii. Następnie Wszołek nabija sobie piłkę kolanem w rękę. Gdyby tylko popełnił taki błąd i trafił w ręce ułożone wzdłuż ciała, to też stalibyśmy na stanowisku, że tu nie należało się gospodarzom wapno. Ale Wszołek ma ręce uniesione na wysokości barków, wysoko, odstawione od ciała. Zatem wapno należało się Zagłębiu.

Z boiska powinien wylecieć też Jędrzejczyk za “typową akcję Błażeja Augustyna”, czyli za dwie żółte kartki. Dwa stemple, oba zagrania z kategorii nierozważności, czyli klarowne napomnienia kartką.

Ale że drugi faul ma miejsce już na dziesięć minut przed końcem meczu, to nie dopisujemy gola Zagłębiu. Ostatecznie wynik weryfikujemy na 3:1 dla Legii, uzupełniamy rubrykę “sędzia pomógł/zaszkodził”.

Reklama

Przenosimy się do Krakowa. Tam kluczowa sytuacja w meczu miała miejsce przy stanie 1:1. Sędzia Raczkowski długo stał przy monitorze, ale wreszcie wskazał na wapno po ręce Flisa. Czy słusznie?

Naszym zdaniem – nie. Przed Flisem dochodzi do rykoszetu od któregoś z wiślaków, piłka na pewno nie jest oczekiwana przez obrońcę Stali. Ponadto do kontaktu dochodzi, gdy ręce Flisa są w naturalnej pozycji. Nie są wyraźnie uniesione, piłka skleja się gdzieś pod pachą zawodnika, przelewa się przez biceps. W dodatku Flis robi wszystko, by ręce schować za siebie. Gdyby piłka byłaby oczekiwana, to spokojnie zdążyłby je ułożyć za plecami. A że rykoszety jest właściwie metr przed nim, to nie ma co z tymi rękoma zrobić. Zabieramy gola Wiśle, ale podtrzymujemy zwycięstwo “Białej Gwiazdy”.

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Komentarze

124 komentarzy

Loading...