Władze MLS ogłosiły, że Inter Miami stał się obiektem śledztwa organów ligowych. Chodzi o zeszłoroczny transfer Blaise’a Matuidiego. MLS sądzi, że klub Davida Beckhama miał płacić Francuzowi pieniądze “na czarno”, co burzyłoby zgodność z regulaminem wynagrodzeń uiszczanych piłkarzom. Interowi grozi kara pieniężna, kara punktowa lub rozwiązanie kontraktu z Matuidim.
Blaise Matuidi trafił do Stanów Zjedonocznych w sierpniu zeszłego roku. Powszechne zdziwienie wywołał fakt, że Francuz podpisał kontrakt o statusie TAM. MLS ma bowiem bardzo specyficzny zasady płac piłkarzy. Kontrakt TAM oznacza, że pomocnik mógł zarabiać maksymalnie 1 612 500 dolarów rocznie. I ani dolara więcej. Jeśli Inter podpisałby z nim wyższą umowę, wówczas Francuz wyczerpywałby kontrakt tzw. “designated player”, który kluby amerykańskie mogą płacić więcej niż ustalony wcześniej limit. Ale liczba “designated players” jest ograniczona.
MLS podejrzewa zatem, że Matuidi zarabiał więcej niż te 1,6 mln dolarów. Wydaje się dziwne, że piłkarz, który jeszcze w Juventusie czy Paris Saint-Germain zgodził się na relatywnie niską pensję jak na ten rynek.
W piątek MLS poinformowało, że ruszyło dochodzenia w sprawie kontraktu piłkarza. – Nastąpi formalna weryfikacja sprawdzenia, czy podpisanie kontraktu z tym zawodnikiem było zgodne z zasadami budżetu płac MLS i wytycznymi dotyczącymi składów – czytamy w oświadczeniu.
Jakie kary grożą Interowi Miami, jeśli śledztwo MLS wykaże, że ci faktycznie próbowali obejść przepisy i płacili Francuzowi “pod stołem”? Taryfikator kar jest szeroki. Najbardziej prawdopodobna kara jest po prostu karą pieniężną. MLS może też zmusić do rozwiązania kontraktu z piłkarzem lub dokręcić śrubę Interowi w kwestii rejestracji składu. Na przykład obcinając liczbę “designated players” lub nakazać grę większą liczbą zawodników poniżej 22 roku życia. W grę wchodzi również kara minusowych punktów.
fot. NewsPix