Znamy pary 1/8 finału Ligi Europy. Trzeba przyznać, że niektóre dwumecze zapowiadają się naprawdę ekscytująco. Przede wszystkim ostrzymy sobie zęby na konfrontację Manchesteru United z Milanem. Dla „Czerwonych Diabłów” oraz Rossonerich sezon 2020/21 jest generalnie najlepszym od dawna, jeżeli chodzi o rezultaty osiągane w rozgrywkach ligowych. Istnieje zatem pewna szansa, że także i na europejskiej arenie te dwie ekipy pokażą kawał dobrego futbolu. Choć trzeba przyznać, iż jest to w jakimś sensie znak czasów, że tak znaczące dla historii futbolu firmy mierzą się nie w, dajmy na to, półfinale Ligi Mistrzów, ale na stosunkowo wczesnym etapie fazy pucharowej kontynentalnych rozgrywek pocieszenia.

Wszystkie pary 1/8 finału Ligi Europy
- Ajax Amsterdam (Holandia; gospodarz 1. meczu) – BSC Young Boys (Szwajcaria)
- Dynamo Kijów (Ukraina) – Villarreal CF (Hiszpania)
- AS Roma (Włochy) – Szachtar Donieck (Ukraina)
- Olympiakos Pireus (Grecja) – Arsenal FC (Anglia)
- Dinamo Zagrzeb (Chorwacja) – Tottenham Hotspur (Anglia)
- Manchester United (Anglia) – AC Milan (Włochy)
- Slavia Praga (Czechy) – Glasgow Rangers (Szkocja)
- Granada CF (Hiszpania) – Molde FK (Norwegia)
Manchester – Milan. Szlagier 1/8 finału Ligi Europy
Wczorajsze rozstrzygnięcia w Lidze Europy dość mocno zszokowały. Bayer Leverkusen poległ w dwumeczu ze szwajcarskimi Young Boys, natomiast norweskie Molde wyeliminowało Hoffenheim. To oznacza, że w 1/8 finału LE nie ma już ani jednego klubu z Niemiec. Leicester City zostało poskromione przez Slavię Praga, Granada wyrzuciła za burtę Napoli, a Milan z olbrzymimi perturbacjami przebrnął przed starcie z Crveną Zvezdą Belgrad. Pozostaje sobie zatem życzyć, by kolejny etap rozgrywek przyniósł równie wiele emocjonujących starć i niespodziewanych rezultatów.
Przebojowo zapowiada się zwłaszcza dwumecz Manchesteru z Milanem. Choć zdajemy sobie naturalnie sprawę, że Rossoneri są ostatnio w gorszej dyspozycji. Wiemy, że „Czerwone Diabły” to także jest zespół nieprzewidywalny, więc nigdy nie wiadomo, kiedy podopieczni Ole Gunnara Solskjaera wpadną w dołek. Ale co was będziemy tutaj oszukiwać – te nazwy wciąż nas elektryzują. Od razu przypominają się półfinały Ligi Mistrzów z sezonu 2006/07 i fenomenalne występy Kaki. Albo dwumecz z 2005 roku i dwa trafienia Hernan Crespo, pogrążające podopiecznych sir Alexa Fergusona. No i ostatnia konfrontacja tych dwóch ekip. Sezon 2009/10 i miażdżący triumf Anglików. 3:2 na San Siro, 4:0 na Old Trafford.
Bardzo intrygujące zestawienie. I w pewnym sensie sentymentalna podróż dla Zlatana Ibrahimovicia, który w ekipie „Czerwonych Diabłów” zwyciężył w Lidze Europy pod wodzą Jose Mourinho.
Roma – Szachtar. Mecz dużego kalibru
Oczywiście nie tylko na starcie Manchesteru z Milanem należy zwrócić uwagę.
Ciekawie zapowiada się także rywalizacja Romy z Szachtarem, bo mówimy o dwóch ekipach, którym na pewno marzy się walka nawet o triumf w całych rozgrywkach. Nieco łatwiejszą drogę do kolejnej rundy mają natomiast Tottenham oraz Arsenal, ale Dinamo i Olympiakos to nie są przecież (jak uczy przeszłość) oponenci, których można pokonać grając na pół gwizdka, a oba londyńskie zespoły w ostatnich tygodniach, delikatnie rzecz ujmując, nie oczarowują formą i jeśli marzą o powrocie do Ligi Mistrzów w przyszłym sezonie, to tylko poprzez sukces w LE.
Porywające może być starcie Ajaksu z Young Boys. Zarówno Holendrzy, jak i Szwajcarzy udowodnili już na europejskiej arenie, że potrafią urządzić widzom show z mnóstwem goli i szalonych zwrotów akcji.
Podobnie jak ekipa Glasgow Rangers, która zmierzy się ze Slavią Praga. To zestawienie także przyjmujemy z zainteresowaniem. I radością, że jedna z tych drużyn znajdzie się w ćwierćfinale. Jeśli mielibyśmy typować sensacyjnego finalistę LE, to pewnie postawilibyśmy właśnie na kogoś z tej dwójki. Choć oczywiście do tego jeszcze bardzo, ale to bardzo daleka droga. A obsada tegorocznej edycji rozgrywek wyjątkowo mocna.
Dynamo Kijów – Villarreal. Ostatni Polak w Lidze Europy
Klęska Napoli w konfrontacji z Granadą oznacza, że w grze o finał Ligi Europy w Gdańsku pozostał już tylko jeden reprezentant Polski. Dynamo Kijów z Tomaszem Kędziorą w składzie uporało się w dwumeczu z Clubem Brugge, a były piłkarz Lecha Poznań wystąpił w obu spotkaniach.
Sukces ukraińskiego klubu wypada docenić, ponieważ Brugia jest obecnie liderem belgijskiej ekstraklasy z miażdżącą przewagą nad resztą stawki. Teraz jednak przed Kędziorą i jego kolegami jeszcze poważniejsze wyzwanie. W 1/8 finału LE los skojarzył ich bowiem z Villarrealem, na ten moment szóstą siłą hiszpańskiej ekstraklasy. „Żółta Łódź Podwodna” w pierwszej rundzie fazy pucharowej zatopiła Red Bulla Salzburg. Miejmy zatem nadzieję, że drużyna Kędziory spisze się lepiej, lecz łatwo na pewno nie będzie.
Mecze 1/8 finału Ligi Europy odbędą się 11 i 18 marca 2021 roku.
fot. NewsPix.pl
warto wspomnieć, o tym, że Arsenal rok temu też trafił na Olympiakos i odpał
——————
Świetne losowanie dla całej 4, każdy ma szansę awansu.
Milan z Manchesterem mają dodatkową stawkę dwumeczu. Przegrany zabiera Dalota na kolejny sezon.
Dobra uwaga. Jestem fanem od lat, ale to moze byc hokejowy wynik. To jest prawdziwie pierwszy sezon, gdzie Serie A wystawi godnych reprezentatntow w pucharach od chyba dekady. Druzyny reprezentujace w pucharach to od lat srednie kluby jak Lazio, czy Atalanta – taki ekwiwalent do naszej ligi, gdzie udaje sie Piastowi, czy w przodzie tabeli jest Pogon i Rakow w tym roku. Trzeba sie cieszyc, za Milan ma realne szanse na top 3. Musi sie troche ogarnac, bo ta sama taktyka byla uzyta juz tyle razy, ze nikt sie na nia od miesiaca nie nabiera. Mysle, ze pierwszym hypie chyba wiadomo, ze Dalot to uniwersalna rezerwa, ale nie zawodnik za 20-30milionow.
Dalot jest tak tragiczny, że jak zostanie w Milanie to ma szansę przebić legendarnego Mesbaha.
Nawet nie chodzi już o to, że MU i Milan nieco podupadły, ale też zwyczajnie jest więcej klubów potrafiących ograć każdego.
Był taki moment, że się trochę to zaryglowało i wszyscy strasznie odstawali od czołówki, ale dziś już tak nie ma. I to bardzo fajny sygnał wychodzący naprzeciw planom Superligi. Bo coraz więcej projektów odpala, a stare tuzy muszą się przeorganizować i dostosować.
I dlatego Superliga moim zdaniem zabije całą ideę piłki i stanie się już tylko przedstawieniem jak wszelkie finały w Stanach. Gdzie to reklamy i koncerty są przerywane sportem. Piłka od zawsze była takim europejskim „marzeniem”, że każdy tak naprawdę może wejść na jakiś szczyt. A hierarchia się może zmieniać. 6 lat temu nikt nie powiedziałby, że lepszym klubem do pójścia jest Leicester niż Arsenal, ale to ten drugi zapewne znalazłby się w tej gównolidze.
Tylko wyniki sportowe. I dlatego bardzo mnie cieszy, że Milan się mierzy z United w pucharze pocieszenia. Bo to pokazuje, że pomimo hajsu można spaść ze stołka sportowo i za to kochamy piłkę. Ile już się lat United próbuje odbudować? A to przecież jeden z najbogatszych klubów świata, zapewne top5. Superliga byłaby ułatwieniem do robienia hajsu i zrobienia z piłki teatrzyku większego niż jest. Obecny system jest idealny, bo szansę ma nawet klub z rodzimej B klasy. Wszak można wygrać Puchar Polski, później LE i dostać bilet do LM. Wiem, że tu strasznie naciągnąłem, bo nie o takich poziomach mówimy, ale po prostu o możliwościach, szansach, marzeniach – za to kochamy piłkę. A to zamknie nam to wszystko i stworzy gówno do żarcia popcornu i tępej rozrywki, zamiast faktycznego kibicowania i emocji. A pójście piłki na wzór amerykański grozi też tym, że i reprezentacje stracą swój obecny status i będą ogrywane podobnie jak na igrzyskach, albo jak graczom NBA – komu się chce to może se pokopie, ale w sumie jebać, bo hajs jest gdzie indziej. Nie chcę takiej piłki.
https://typykrezusa.blogspot.com/ – Trafia kupony z kursami po 500, 1000 i skany ma na blogu! polecam bo sam gralem jego ostatni kupon i zarobilem ponad 15 tys.
Na dzis juz kolejny kupon z poteznym kursem dostepny!