Reklama

Chelsea myślała, że Southampton się położy i mecz sam się wygra. Nic z tych rzeczy

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

20 lutego 2021, 15:54 • 3 min czytania 2 komentarze

Thomas Tuchel zaliczył całkiem sympatyczne wejście do Chelsea. Zaczął od remisu z Wolverhampton, ale potem golił już każdego, najczęściej do zera, w tym Tottenham. Bilans – 5 zwycięstw, remis, osiem bramek strzelonych, tylko jedna stracona. No i biorąc pod uwagę, że Southampton jest ostatnio w sporym dołku, można było zakładać, że The Blues i ze Świętymi poradzą sobie dość spokojnie. A taki figiel! Na St Mary’s Stadium padł tylko remis.

Chelsea myślała, że Southampton się położy i mecz sam się wygra. Nic z tych rzeczy

Tuchel nie mógł być zadowolony z postawy swoich podopiecznych i nie był, zresztą dawał temu wyraz. Gdy jego ekipa rozegrała kuriozalny rzut rożny, trzy podania i balon do bramkarza, kamera pokazała Niemca, który miał wyraźne pretensje i zdegustowaną minę, jakby znalazł muchę w zupie. Gdy wprowadzony w 46. minucie Hudson-Odoi nie spełnił oczekiwań, to… 30 minut później dostał wędkę.

Szkoleniowiec starał się swoją drużynę jakkolwiek pobudzić i nawet mu to wyszło, bo w porównaniu z pierwszą połowę Chelsea grała jednak troszkę lepiej, ale za całokształt nie można jej wystawić wysokiej oceny. Do przerwy londyńczycy byli kąśliwi jak wąż ze szkorbutem. Jedyne dwa celne uderzenia były dziełem obrońców, Rudigera i Zoumy, ale były to takie próby, z którymi musiał sobie radzić McCarthy, w przeciwnym razie mówilibyśmy o jego błędzie.

Chelsea nie miała pomysłu, snuła się po boisku, jakby myślała, że skoro Southampton dostaje ostatnio regularnie po głowie, w tym 0:9 od Manchesteru, to i przed The Blues się położy. A każdy mecz to nowa historia i akurat tę gospodarze mieli w planach napisać lepiej. Wychodziło im. W tyłach stali pewnie, nie popełniali głupich błędów, a w ataku wyprowadzili jeden cios i to cholernie celny. Redmond podał do Minamino, ten wyszedł sam na sam, „poczekał” jeszcze na Azpilicuetę, a gdy Hiszpan przejechał obok niego na dupie, a Mendy też wierzgał nogami, wpakował piłkę do siatki. Siła spokoju, ot co.

I gdyby Święci wytrzymali w tej konsekwencji również po przerwie, trzeba by im mocno przyklasnąć, ale tak dobrze to nie było. Po pierwsze przydarzył się jednak błąd w defensywie. Ings podpalił się we własnym polu karnym, wyciął Mounta, a sam poszkodowany wykorzystał jedenastkę. Po drugie nie było już stuprocentowej skuteczności w ataku po stronie Świętych – ich jedyna okazja, kiedy Vestergaard strzelał głową, skończyła się na poprzeczce. Po trzecie – Chelsea, jak wspomnieliśmy, grała ciut lepiej. Nieco szybciej, z większym przekonaniem, ale powiedzmy, że jeśli przed przerwą jechała na pierwszym biegu, to w drugiej wrzuciła maksymalnie dwójkę. Jeden Mount, który starał się być wszędzie, to jednak za mało.

Reklama

W efekcie remis, który Chelsea musi traktować jak porażkę. Słówko jeszcze o Bednarku, bo po trudniejszym okresie Polak zanotował dobry mecz. Southampton nie dawało się zaskakiwać, a skoro tak, Bednarek musiał mieć w tym swój udział. Grał pewnie, bez ryzyka, momentami wolał wywalić piłkę niż szukać kwadratowych jaj – ale jakoś trzeba zacząć odbudowę pewności siebie. Cztery razy przejął piłkę, wygrał trzy z czterech pojedynków, tylko raz dał się przedryblować. Solidnie.

Chelsea przez ten remis może stracić miejsce w czwórce, jeśli West Ham ogra Tottenham. Southampton? Ma bezpieczną przewagę nad strefą spadkową, ale jeszcze parę zwycięstw by się przydało, jeśli końcowka sezonu ma nie być nerwowa. Być może ten remis będzie do tego punktem wyjścia.

Southampton – Chelsea 1:1

Minamino 33′ Mount 54′

Fot. Newspix

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Dariusz Mioduski twardo o sprzedaży Legii. “Kręcą się ludzie, instytucje, mam oferty”

Michał Kołkowski
3
Dariusz Mioduski twardo o sprzedaży Legii. “Kręcą się ludzie, instytucje, mam oferty”
Ekstraklasa

Kibice Pogoni w końcu się doczekają? Nowy właściciel coraz bliżel

Patryk Stec
6
Kibice Pogoni w końcu się doczekają? Nowy właściciel coraz bliżel

Anglia

Komentarze

2 komentarze

Loading...