Poligowe tematy zdominowały dzisiejszą prasę, choć znajdziemy w niej także zapowiedzi – Klubowych Mistrzostw Świata. Skupmy się jednak na Ekstraklasie, bo dzieje się sporo. Od niepewnej posady trenera Żurawia do wywiadu z Bogdanem Kłysem, który tłumaczy zmiany na stanowisku trenera. – Trenerowi Kasperczykowi bardzo zależy na tym, by udowodnić coś środowisku, a nam potrzebny był człowiek znający klub, zaangażowany w to, co chce zrobić. Dlatego zaryzykowałem. Myśli pan, że nie łatwiej byłoby mi zatrudnić trenera z bardziej rozpoznawalnym nazwiskiem? Płaciłbym mu dobrą pensję i zyskał dupochron czy alibi – mówi Bogdan Kłys w “Przeglądzie Sportowym”.
Sport
Na start tradycyjne podsumowanie kolejki, czyli wygrani, przegrani oraz komentarz w formie felietonu.
Wygrani…
Mariusz Rybicki, gdy żegnał się z ekstraklasą w barwach Widzewa Łódź, w ostatnim meczu sezonu 2013/14 zdobył gola (później Widzewowi został przyznany walkower). Na swoje kolejne trafienie w najwyższej klasie rozgrywkowej musiał czekać prawie 7 lat. W spotkaniu Warty z Lechią Rybicki wszedł na boisko w drugiej połowie i strzelił bramkę dającą punkt poznaniakom.
Przegrani…
Dla trenera Cracovii, Michała Probierza, mecz z Pogonią miał być nieco inny niż dotychczasowe. Szkoleniowiec zdecydował się pozostać z drużyną, pomimo zeszłotygodniowej rezygnacji z pełnionych w klubie funkcji. Jednak jego zespół nie przygotował dla niego specjalnego prezentu z okazji „powrotu”. Cracovia z dziesięcioma obcokrajowcami w składzie zagrała nudny, słaby mecz i zasłużenie przegrała trzeci raz z rzędu.
Czapki z głów przed Pogonią! Drugi mecz wiosną, drugie kolejne zwycięstwo 1:0, na dodatek ponownie po bramce młodzieżowca. Tak to powinno wyglądać! Przed rozpoczęciem drugiej części rozgrywek Mariusz Kuras, jedna z legend szczecińskiego klubu, mówił nam w zapowiedzi dotyczącej portowej jedenastki, że ze Szczecina wieje optymizmem. Jest trener na europejskim poziomie, buduje się nowy stadion, jest kilku ciekawych, młodych graczy… Pogoń to – przypomnijmy – jedyny polski klub z czołówki klasyfikacji wszech czasów, który w gablocie nie ma jeszcze żadnego trofeum. Dwa wicemistrzostwa Polski czy trzy przegrane finały Pucharu Polski to dorobek ekipy z Pomorza Zachodniego. Czy teraz to się zmieni? W Szczecinie wierzą, że tak, a podążyć chcą drogą Piasta z 2019 roku.
Sporo wieści z Podbeskidzia i są to wieści dobre. “Górale” mają nowego napastnika i po raz pierwszy od dawna wygrali dwa mecze z rzędu.
Peter Wilson, 25-letni napastnik z Liberii, został – na zasadzie transferu defi nitywnego z Sherifa Tyraspol – zawodnikiem Podbeskidzia. Napastnik wyszkolony w Szwecji podpisał półroczną umowę z opcją przedłużenia o 12 miesięcy. W tym sezonie, w rozgrywkach mołdawskiej ekstraklasy, wystąpił w 17 spotkaniach i strzelił 7 goli. […] Po raz pierwszy od kwietnia 2016 roku zespół spod Klimczoka wygrał dwa mecze z rzędu w ekstraklasie. W ostatnim przed spadkiem sezonie 2015/16 „górale” pod koniec fazy zasadniczej pokonali kolejno Jagiellonię i Niecieczę, a ich trenerem był wówczas Robert Podoliński. Później, do końca sezonu w grupie spadkowej, zespół spod Klimczoka nie zdołał odnieść zwycięstwa. Na taki wyczyn, jaki stał się udziałem drużyny Roberta Kasperczyka, kibice czekali więc niemal 5 lat.
Dariusz Żuraw ma coraz większe problemy. Czy w czwartek zagra nie tylko o Puchar Polski, ale też o posadę? Coraz więcej na to wskazuje.
– Zagraliśmy słabiej pierwszą połowę, za wolno zmienialiśmy strony, za mało było prostopadłych podań i nie potrafiliśmy sobie poradzić z dobrze zorganizowaną obroną Zagłębia. W drugiej części wyglądało to lepiej, ale zawsze zabrakło finalnego podania, wykończenia. Jest duży niedosyt, bo kolejny raz nie udało się zdobyć trzech punktów – mówił z kolei trener Dariusz Żuraw. Już zaczęto spekulować czy szkoleniowiec Lecha może być spokojny o posadę. Pewnie o wszystkim przesądzą kolejne mecze zarówno w Pucharze Polski, jak i w lidze. Te pierwsze rozgrywki to zdaje się na dziś jedyna szansa „Kolejorza” na europejskie puchary w kolejnym sezonie… Lechowi nie udało się wykorzystać nawet tego, że obrona „miedziowych” grała w eksperymentalnym zestawieniu. Na środku defensywy biegali młodzieżowiec Kamil Kruk, zaliczający dopiero 5. występ w ekstraklasie, i Damian Oko, którego w najwyższej klasie rozgrywkowej nie było od długiego czasu.
Szymon Drewniak szybko wkomponował się do składu Odry Opole. Pomocnik zakończył pierwszy – jeszcze nieoficjalny – występ w nowym zespole z golem na koncie.
Tydzień wcześniej opolanie mierzyli się z innym II-ligowcem, niżej notowanym niż katowiczanie, czyli KKS-em 1925 Kalisz. Skończyło się 3:3, ale po I połowie przegrywali 0:3. – Liczyłem, że ekipa, która ostatnio wypadła słabiej, podejmie rękawicę i z GKS-em będzie chciała się zrehabilitować. W wyjściowym składzie dokonałem tylko dwóch zmian, bo doszedł Szymon Drewniak,a kontuzjowanego Łukasza Winiarczyka na lewej obronie zastąpił Konrad Matuszewski. Ta rehabilitacja rzeczywiście miała miejsce. Chłopcy zaprezentowali się w pierwszej połowie bardzo fajnie, dobrze funkcjonowaliśmy w ofensywie i defensywie – oceniał trener Dietmar Brehmer. Poza „swojakiem” Marcina Urynowicza w tej części gry padł jeszcze jeden gol – centrę Krzysztofa Janusa z rzutu rożnego strzałem głową na bramkę zamienił Drewniak. Dla środkowego pomocnika pozyskanego z Arki Gdynia był to pierwszy występ w Odrze. – Widać po nim dużą jakość. Dał nam fajny, pozytywny impuls – cieszył się Brehmer.
Lista problemów Ajaksu Amsterdam jest długa i coraz bardziej kuriozalna. Od niezgłoszenia piłkarza do rozgrywek po doping bramkarza.
Na skutek administracyjnego niedopatrzenia Sebastien Haller nie będzie mógł zagrać w fazie pucharowej Ligi Europy. Najdroższy transfer w historii Ajaksu, zawodnik pozyskany w styczniu z West Ham United, udanie wprowadził się do zespołu. W debiucie asysta z PSV, z Twente asysta i bramka, z Feyenoordem asysta, z Fortuną gol, przed tygodniem asysta z AZ Alkmaar. Problem jest też z bramkarzem Andre Onaną. Został zawieszony na rok przez UEFA za naruszenie przepisów antydopingowych. Podczas kontroli 30 października wykryto w próbce 24-letniego reprezentanta Kamerunu ślady zakazanej substancji, furosemidu. Ajax poinformował, że sytuacja powstała w wyniku pomyłki Onany, który przypadkowo przyjął lekarstwo przeznaczone dla swojej żony. Od decyzji UEFA Ajax będzie się odwoływał do Międzynarodowego Trybunału Arbitrażowego (CAS). Komplikuje się transfer Quincy’ego Promesa. Tydzień temu wydawało się, że przejście reprezentanta Holandii do Spartaka Moskwa to kwestia czasu, jednak negocjacje utknęły w martwym punkcie. Ma być wypożyczony do końca sezonu za 500 tysięcy euro, z opcją wykupu za 9 mln.
Super Express
Skrótowo o meczach Ekstraklasy – Pogoni z Cracovią oraz Legii z Rakowem. Zostańmy przy tym pierwszym.
Smoliński, nazywany przez kolegów pieszczotliwie „Kaczorkiem”, dzień po meczu obchodził 20. urodziny. – Niedawno rodzice powiedzieli mi, że fajnie, gdybym drugiego gola w lidze strzelił przed 20. urodzinami. Udało się i jestem bardzo dumny z siebie – powiedział uradowany pomocnik Portowców. Imponujący jest bilans bramkarza Dantego Stipicy, który w 11. meczu w sezonie zachował czyste konto. Pomogli mu w tym piłkarze Pasów, oddając tylko jeden celny strzał w meczu. – Moja ubiegłotygodniowa decyzja o dymisji nie miała wpływu na to, co działo się na boisku. Wyjaśniliśmy sobie tę sprawę z zawodnikami – zapewniał trener Michał Probierz.
Przegląd Sportowy
Legia powoli idzie do przodu. Nie tylko dzięki wygranej z Rakowem, ale także dlatego, że poprawia się sytuacja kadrowa stołecznego klubu.
Trener Michniewicz mógł odetchnąć – choć w grze jego zespołu nie wszystko jeszcze było tak jak należy. Kilka razy zawodnicy mocno ryzykowali stratę piłki przy wyprowadzaniu akcji spod własnej bramki, czasem raziła niedokładność podań, ale w porównaniu z występem w Bielsku-Białej, drużyna spisała się dużo lepiej. Warszawskiego zespołu też nie omijają kłopoty – w sobotę z powodu urazu mięśnia nie mógł zagrać Igor Lewczuk. Na początku drugiej połowy z boiska musiał zejść Andre Martins. – W przerwie zgłosił ból przywodziciela i szykowaliśmy zmianę, ale powiedział, że spróbuje i może da radę zagrać. Okazało się, że to niemożliwe. Na szczęście uraz nie jest groźny – stwierdził po spotkaniu trener Legii. W najbliższych dniach do zajęć z zespołem mają wrócić Walerian Gwilia i Kacper Skibicki.
Mateusz Borek w swoim felietonie odnosi się do sprawy Michała Probierza.
Muszę Wam dziś uczciwie wyznać, że jestem zszokowany finałem historii Michała Probierza w Cracovii. Tydzień temu poświęciłem słynnemu trenerowi cały tekst. I była to opowiastka o wypalonym człowieku, który już tej pracy i drużyny nie czuje, nie ma motywacji, chęci, pomysłu i pasji do kontynuowaniu pracy na ławce Pasów. Celowo pominąłem wtedy wątki sportowe, bo kiedy człowiek dochodzi do ściany i jest tylko o krok od zbierającej smutne żniwo depresji, to wyniki zawodowe schodzą na drugi plan. W poniedziałek mnie zatkało, kiedy okazało się, że jednak ogłoszona na konferencji prasowej po meczu z Wartą dymisja trenera zostaje odwołana i Probierz w czterdzieści osiem godzin odzyskał radość z trenowania Cracovii i ma długoterminowe plany budowy klubu. Podobno zadecydowała długa, konstruktywna i owocna rozmowa z właścicielem klubu profesorem Januszem Filipiakiem i prezesem Cracovii Jakubem Tabiszem. Jakoś mi to wszystko nie pasuje i się nie składa. I nie chce mi się wierzyć, że nie chodziło tu o ewentualne żądanie zadośćuczynienia właściciela względem trenera, jeśli ten bez jego zgody opuści projekt w czasie jego trwania.
Tygodnie mijają, a Lech Poznań nadal ma problemy. Antoni Bugajski zastanawia się, czy i jak tę chorobę zatrzymać.
Przerwa zimowa była okazją do wyciszenia nerwowych emocji, do zebrania sił przed decydującą częścią sezonu, jednak w pierwszych tegorocznych meczach znowu widzimy brzydszego Lecha. W każdym razie takiego, który nie umie wygrać. W meczu z Zagłębiem tę indolencję było widać jak na dłoni. W drugiej połowie lubinianie świadomie cofnęli się pod swoje pole karne, bo zorientowali się, że obrona remisu powinna być dziecinnie prosta. Gospodarze mogli sobie baraszkować na ich połowie, ale na linii szesnastki mieli ustawiony szlaban, tam ich harce się kończyły – naiwnie rozbijali się o niewidzialną zaporę, tracili piłkę, wszystkie wcześniejsze ich starania nieuchronnie obracały się w proch. […] Straty do czołówki ciągle nie są jeszcze przepastne, ale Lech tej różnicy nie niweluje, w dwóch wiosennych meczach nie daje powodów do twierdzeń, że zły trend nagle odwróci. Ostatnio skupiał się na poprawieniu jakości gry obronnej. Słusznie, bo jesienią tam gnieździł się poważny problem. Teraz utwierdzamy się w przekonaniu, że choroba jest poważniejsza, a jej objawy dostrzegalne są również w grze ofensywnej. Zanim prezesi za wielomilionowe kwoty wytransferują kolejnych piłkarzy, niech spróbują znaleźć lekarstwo na bieżące problemy. Bez tego choroba może się rozwijać, z dotkliwą szkodą dla całego organizmu.
W “Prześwietleniu” tym razem rozmowa z Bogdanem Kłysem, prezesem Podbeskidzia. O tym, jak “Górale” zwalniali i zatrudniali nowego trenera.
A gdy już taka decyzja zapadła, to ponad panem?
Bzdura. Być może podyktowana tym, że kiedy Marek Sokołowski grał w Podbeskidziu, to prezydentem był Jacek Krywult i wszystko mogło wyglądać inaczej. Obecnie prezydent Klimaszewski zastrzegł, że po to prezes jest w klubie od rana do wieczora, by znał niuanse i decydował. On takiej wiedzy nie ma i nie może podejmować decyzji dotyczących Podbeskidzia. Drużynę widzi wtedy, gdy przyjdzie na mecz. Podział ról jest jasny i czytelny. Takie opinie jak Marka Sokołowskiego to urok pracy w miejskiej spółce. Miasto ma 65 procent udziałów w Podbeskidziu. Wciąż są domysły, przypisywanie czegoś innym. Walczę jak z wiatrakami z pogłoskami, że radny lub drugi prezydent rządzą klubem i przesyłają mi karteczki z decyzjami.
A Janusz Okrzesik, były prezes Podbeskidzia, obecnie przewodniczący Rady Miejskiej w Bielsku-Białej, rządzi klubem z tylnego fotela?
Absolutnie – i mówię to z całą stanowczością – wszystkie decyzje obciążają mnie. Jeżeli kończą się sukcesem, to mogę się nimi podzielić. Porażki przyjmuję ja, bo wszystkie decyzje podejmuję sam.
Skąd pomysł z trenerem Kasperczykiem?
Brałem go pod uwagę choćby ze względu na dawne czasy i historyczny awans z Podbeskidziem do ekstraklasy. Gdy zostałem prezesem, też z nim się spotkałem. Już wtedy widziałem, że mocno mu zależy, by powtórnie zaistnieć w Podbeskidziu.
Był pierwszym wyborem?
Nie.
A którym?
Bodaj trzecim, ci z wyższych miejsc rezygnowali. Trenerowi Kasperczykowi bardzo zależy na tym, by udowodnić coś środowisku, a nam potrzebny był człowiek znający klub, zaangażowany w to, co chce zrobić. Dlatego zaryzykowałem. Myśli pan, że nie łatwiej byłoby mi zatrudnić trenera z bardziej rozpoznawalnym nazwiskiem? Płaciłbym mu dobrą pensję i zyskał dupochron czy alibi. Gdyby nam się nie powiodło, mógłbym rozłożyć ręce i powiedzieć: robiłem wszystko, by się udało
Robert Lewandowski zaczyna walkę o Klubowe Mistrzostwo Świata. Bayern zmierzy się dziś z afrykańskim potentatem z Egiptu.
Na początek Bawarczycy zmierzą się z najbardziej utytułowanym klubem świata. Al-Ahly zdobyło aż 140 trofeów (licząc różne krajowe i regionalne rozgrywki typu Puchar Sułtana), w tym 42 razy mistrzostwo Egiptu, 37 krajowych pucharów i dziewięciokrotnie triumfowało w Afrykańskiej Lidze Mistrzów, wcześniej zwaną Afrykańskim Pucharem Mistrzów Klubowych. Z Bayernem wiele go łączy – zdominował miejscową ligę nie tylko w odległej przeszłości, ale i w poprzedniej dekadzie. Zdobył w niej tytuły w sześciu ostatnich sezonach, a Bayern w ośmiu. A w zeszłym roku po siedmiu latach przerwy – tak samo jak Bayern – triumfował w Lidze Mistrzów. Jest też najpopularniejszym klubem w Afryce. Jego konto na Facebooku konto polubiło 12,8 mln osób, a na Instagramie 6,5 mln. Z kibicami Al-Ahly wiąże się największa tragedia, do jakiej doszło na stadionach w ostatniej dekadzie. 1 lutego 2012 roku 72 kibiców tego klubu zginęło po ataku chuliganów sympatyzujących z zespołem Al-Masry (śmierć poniósł też fan Al-Masry i policjant). Kadra drużyny opiera się na Egipcjanach, ale jest też pięciu obcokrajowców, samych Afrykańczyków. Zespół prowadzi Pitso Mosimane z RPA. Drużyna nie przegrała już 32 meczów z rzędu. Ale nie mierzyła się z takim rywalem jak Bayern.
Dariusz Dziekanowski o Kamilu Piątkowskim. M.in. o tym, dlaczego stoper nie trafił do Lecha Poznań.
A teraz pobudka. Głośne transferowe historie z ostatnich dni – jedna dotycząca Aleksandra Buksy, druga Kamila Piątkowskiego – pokazują, że do ideału nam daleko. Obie, mimo że poszły w zupełnie inną stronę, mają sporo cech wspólnych. Co mam na myśli pisząc „poszły w różną stronę”? Piątkowski oparł się pokusom ze strony słynniejszych firm niż Red Bull Salzburg i doszedł do wniosku, że ważniejsze od pieniędzy będzie większe prawdopodobieństwo regularnych występów w dość solidnej europejskiej drużynie. Ale kwota transferu mimo wszystko jest szokująco wysoka – Raków dostanie za niego 6 milionów euro. Dla klubu to interes życia. Po drodze do Częstochowy nie poznali się na nim w Lechu, gdzie był na testach. Ale stwierdzenie ówczesnego trenera Kolejorza Ivana Djurdjevicia „jeśli chcesz, możesz do nas dołączyć, ale jeśli nie, to w porządku” nie było – i nic dziwnego – wystarczającą zachętą dla zawodnika.
Gazeta Wyborcza
Nic o piłce.
fot. Newspix