Premier League – w przeciwieństwie do pozostałych czołowych europejskich rozgrywek – nie zdecydowała się na zwiększenie limitu zmian do pięciu. Jednak już w trakcie rozgrywek, pod koniec grudnia 2020 roku, zapadła decyzja o wprowadzeniu jednej dodatkowej zmiany. Jest to decyzja przełomowa, która pozwala lidze angielskiej wyprzedzić konkurencję.
Chodzi bowiem nie o “zwykłą” zmianę, lecz taką która podyktowana jest urazem głowy. Jeśli jakiś piłkarz dozna takiej kontuzji i ucierpi na tyle, że lekarze odradzą mu kontynuowanie spotkania, to będzie można dokonać roszady, niewliczanej do standardowego limitu.
Żeby wyrównać szanse – zespół przeciwnika również będzie mógł wtedy zdecydować o dodatkowej zmianie w swoich szeregach.
Premier League będzie pierwszą ligą na całym świecie, która zdecydowała się na takie rozwiązanie.
Globalny problem
Kwestie urazów głowy są na Wyspach regularnie podkreślane i nagłaśniane. W Anglii i Stanach Zjednoczonych w najmłodszych rocznikach często zabrania się nie tylko wykonywania wślizgów, ale też główkowania. Częste uderzanie piłki za pomocą głowy, może mieć katastrofalne przełożenie na zdrowie zawodników w przyszłości.
Najbardziej powszechnym problemem jest wstrząs mózgu, który stanowi 22% (!) wszystkich kontuzji odniesionych przez piłkarzy. Jednak to niejedyne zagrożenie, bo – jak podaje portal HealthLine – zawodnikom grozi encefalopatia pourazowa (uszkodzenie mózgowia), demencja, zaburzona koncentracja, dysfunkcja zachowawcza oraz impulsywność.
Czy zawodnicy są narażeni? Oczywiście, że tak – dość powiedzieć, iż w trakcie jednego meczu przeciętny piłkarz główkuje piłkę od 6 do 12 razy. To może doprowadzić nas do obliczeń, że zawodnik w trakcie swojej 16-letniej kariery uderzy futbolówkę za pomocą głowy 4320 razy. A mówimy tylko o meczach, nie zaś treningach.
Jak będzie to działało?
Jest zatem oczywistym, że Football Association wprowadza innowacyjne zmiany w trosce o zdrowie zawodników. Jednak nie wszystko jest tak kolorowe, jak może na pierwszy rzut oka wyglądać.
Oceny w trakcie bardzo krótkiej chwili będą musieli dokonać klubowi medycy. Z powodu presji czasu, ich wstępna diagnoza może być niedokładna – prawdopodobne jest zatem usunięcie z boiska zdrowego zawodnika lub pozostawienie poszkodowanego na boisku.
Problematyczna może być również kwestia zmiany, którą w tym momencie będzie mógł przeprowadzić rywal. Decyzja ta nosi znamiona sprawiedliwości, ale niektórych – niezbyt rozsądnych szkoleniowców – może powstrzymywać przed dokonaniem dodatkowej zmiany, gdyż wówczas przeciwnik będzie mógł skorygować ustawienie. Jasne, zdrowie jest dla większości trenerów najważniejsze, ale nie nikt nie przesadzi, jeśli powie, że nie dla wszystkich.
Niemniej, jeśli jakiś menedżer spróbuje kombinować i przy pomocy lekarzy ściągnąć z boiska zupełnie zdrowego piłkarza, tylko po to, by wykorzystać dodatkową zmianę, to nie będzie najbardziej lotnym człowiekiem na świecie. Zwykle po urazach głowy zawodnicy muszą odpoczywać od pięciu do dziesięciu dni. Cudowne ozdrowienie jest zatem nieprawdopodobne.
Premier League próbuje i to bardzo słuszna reakcja. Nowe decyzje wchodzą do życia dzisiaj i pozostaną z nami aż do końca tego sezonu. Jeśli przepisy będą respektowane zasadnie, to na stałe trafią do oficjalnych przepisów gry. W innym wypadku pożegnamy się z nimi i wrócimy do ciemnych wieków, gdzie zdrowie zawodników było traktowane jako temat zastępczy.
Fot. newspix.pl