Transfer Arkadiusza Milika do Olympique’u Marsylia wywołuje sporą ekscytację we francuskiej prasie. Ale już nie raz i nie dwa bywało tak, że marsylczycy ściągali jakiegoś piłkarza i wiązali z nim spore nadzieje, a wychodziła z tego jedna, wielka wtopa. Patrice Evra zaatakował kibica, napastnik Saber Khalifa strzelił jedną bramkę w trzydziestu meczach, a skrzydłowy wyczarowany z ligi rumuńskiej zasłynął głównie tym, że podczas wypożyczenia strzelił gola w meczu… z Marsylią.
Wybraliśmy siedmiu zawodników, którzy w najmniejszym stopniu nie spełnili pokładanych w nich nadziei po przenosinach do Olympique’u Marsylia. A pewnie ta lista mogłaby być jeszcze dłuższa, bo działacze Les Olympiens w ostatnich latach nie słynęli z rynkowej czutki.
SABER KHALIFA
(Evian Thonon Gaillard -> Olympique Marsylia; 2,5 miliona euro)
Na pierwszy ogień rzucamy tunezyjskiego goleadora (sic!), który na Stade Velodrome trafił w 2013 roku.
Saber Khalifa miał wówczas 27 lat na karku. Udało mu się rozegrać dwa niezłe sezony w klubie Evian Thonon Gaillard. Zwłaszcza w sezonie 2012/13 jego postawa mogła imponować – zdobył trzynaście goli w Ligue 1 i w dużej mierze dzięki jego dobrej postawie ekipa znad Jeziora Genewskiego utrzymała się w lidze. Czy to są jednak wystarczająco przekonujące argumenty, by zapracować na transfer do takiego klubu jak Olympique Marsylia? Cóż, można dyskutować. Jedno jest pewne – rzeczywistość brutalnie ten ruch marsylczyków zweryfikowała. Reprezentant Tunezji rozegrał dla Les Olympiens 36 meczów w latach 2013 – 2016. Strzelił zaledwie jedną bramkę.
Przeżyjmy to jeszcze raz. 29 listopada 2013 roku, 15. kolejka Ligue 1. Starcie Olympique’u Marsylia z Montpellier. Saber Khalifa pakuje piłkę do siatki na 2:0 w ostatniej minucie gry. To jego pierwsza i ostatnia bramka dla marsylskiego klubu.
Olympique Marsylia 2:0 Montpellier (Ligue 1 2013/14)
Cóż – tyle dobrego, że Tunezyjczyk niewiele kosztował. Choć zaoferowanie mu czteroletniej umowy z pewnością nie zasługuje na słowa pochwały. Dodatkowa korzyść jest jeszcze taka, że ta przeprowadzka pozwoliła napastnikowi naprostować pewne kwestie natury formalnej. Wcześniej przedstawiano go bowiem (nawet w oficjalnych przekazach) jako Sabera “Khlifę”. – Nazywam się Khalifa! – wyjaśnił nieoczekiwanie.
PAOLO DE CEGLIE
(Juventus FC -> Olympique Marsylia; wypożyczenie)
Paolo De Ceglie swego czasu uchodził za spory talent i nadzieję Juventusu. W sumie ten lewy defensor rozegrał zresztą dla “Starej Damy” przeszło sto spotkań, a w sezonie 2009/10 tylko na poziomie Serie A wystąpił aż 25 razy. Przyda się jednak garść informacji dla kontekstu.
Juve w tamtych rozgrywkach zajęło siódme miejsce w lidze. Poległo w fazie grupowej Champions League, a po spadku do Ligi Europy zostało rozbite 4:1 przez Fulham z Royem Hodgsonem na ławce trenerskiej. Z Pucharem Włoch bianconeri pożegnali się na etapie ćwierćfinału. Cóż – nie chcemy za to pasmo niepowodzeń obarczać samego tylko De Ceglie, no ale połączenie kropek nie jest szczególnie skomplikowanym zadaniem. Gdyby turyński klub nie znalazł się w poważnym dołku, tak przeciętny zawodnik nigdy nie nabiłby tam aż tak wielu występów.
AC MONACO POKONA OLYMPIQUE MARSYLIA? KURS: 1,75 W TOTALBET!
W sezonie 2015/16 włoski obrońca, wówczas już 29-letni, zniszczony kontuzjami i będący na wylocie z Juve, trafił na wypożyczenie do Marsylii. Na wszystkich frontach rozegrał dla francuskiego klubu, uwaga, dwanaście meczów. Niespełna pięćset minut.
Bez przerwy się leczył. A kiedy już był w stanie pojawić się na murawie, fani Olympique’u dochodzili jednak do wniosku, że lepiej by było, gdyby De Ceglie pozostał w gabinecie lekarskim. Całkiem poważnie się zastanawiano, czy działacze “Starej Damy” przysłali do Francji prawdziwego piłkarza, czy może dokonali przekrętu stulecia i podstawili marsylczykom jakiegoś wyjątkowo niewydarzonego sobowtóra. De Ceglie, przed laty słynący z niezwykłej dynamiki, w barwach Olympique’u poruszał się jak wóz z węglem. Był po prostu wrakiem.
Zresztą niedługo potem de facto zakończył poważną karierę.
KARIM REKIK
(Manchester City -> Olympique Marsylia; około 5 milionów euro)
Karim Rekik w 2011 roku, a zatem jeszcze jako siedemnastolatek, z łatką dużego talentu wylądował w akademii Manchesteru City, którą wybrał kosztem szkółki Feyenoordu, gdzie szkolił się wcześniej. Holenderski obrońca do pierwszej drużyny “Obywateli” się jednak nie przebił. Rzucano go na kolejne wypożyczenia. Aż w końcu podczas jednego z nich odpalił. Wskoczył do wyjściowego składu PSV Eindhoven, gdzie rozegrał naprawdę sporo spotkań w latach 2013 – 2015. Ekipa z Eredivisie była zresztą mocno zainteresowana, by w 2015 roku zatrudnić 21-letniego defensora na stałe, lecz Rekik celował wyżej o odrzucił ofertę PSV. Chciał występować w silniejszej lidze.
Postawił na Olympique Marsylia.
Okazało się to beznadziejną decyzją. O ile w sezonie 2015/16 holenderski zawodnik grywał jeszcze dość często w wyjściowym składzie Les Olympiens, jednak popełniał mnóstwo błędów, zwłaszcza w ustawieniu. W kolejnych rozgrywkach Rudi Garcia zdegradował go do roli zmiennika, stawiając na duet Rolando – Rod Fanni. Wiele sobie po Rekiku na Stade Velodrome obiecywano, lecz rzeczywistość brutalnie zweryfikowała szumne zapowiedzi. Po dwóch nieudanych latach obrońca przeniósł się do Herthy Berlin i tam się odbudował. – Wciąż nie mogę pojąć, dlaczego on nie grał w swoim poprzednim klubie! – łapał się za głowę Pal Dardai, ówczesny szkoleniowiec “Starej Damy”.
KOSTAS MITROGLOU
(SL Benfica -> Olympique Marsylia; 15 milionów euro)
Kostas Mitroglou do Marsylii trafił w 2017 roku, a zatem nie tylko jako piłkarz w pełni ukształtowany, ale wręcz bardzo doświadczony. Bliski trzydziestych urodzin. Działacze z Velodrome trochę zatem zaszaleli, wykładając za zawodnika w tym wieku aż 15 baniek euro. Tym bardziej że grecki snajper zażyczył sobie również sporej wypłaty. Ostatecznie miał za sobą dwa udane lata w Benfice, gdzie sięgał po krajowe tytuły i gwarantował całkiem sporo goli. Jego przedstawiciele mogli sobie pozwolić na twardą postawę w negocjacjach.
Ich klient uchodził za gwaranta wielu goli.
Problem w tym, że w Olympique’u napastnik nie błyszczał ani skutecznością, ani regularnością, ani odpowiednią kondycją. Już w momencie zawierania czteroletniego kontraktu z nowym klubem Grek zmagał się z wyjątkowo dokuczliwą kontują uda. W kolejnych miesiącach urazy wciąż nie dawały mu spokoju. Efekt był taki, że sowicie opłacany Mitroglou, który miał stanowić o sile ofensywy Les Olympiens, szybko stał się obciążeniem dla klubu. Trudnym do zrzucenia balastem. Od czasu do czasu trafiał wprawdzie do siatki, najczęściej wykorzystywany jako dżoker, no ale oczekiwano po nim zdecydowanie bardziej spektakularnych wyczynów.
Olympique Marsylia 5:1 Lille OSC (Ligue 1 2017/18)
W sezonie 2018/19 Mitroglou był wypożyczony do Galatasaray, kolejne rozgrywki spędził w PSV. Łącznie rozegrał dla tych dwóch klubów 28 spotkań, zdobył pięć bramek. Dorobek nie wzbudza zachwytu, stąd być może latem 2020 roku zabrakło chętnych, by wyciągnąć Greka z Marsylii. Obecnie Mitroglou negocjuje rozwiązanie kontraktu z francuskim klubem. Jeśli mu się uda, prawdopodobnie lada dzień wyląduje w Arisie Saloniki, gdzie poszuka odbudowy formy po pół roku bez gry. A jeżeli nie, no to pobimba sobie jeszcze pół roku na Velodrome.
LUCAS SILVA
(Real Madryt -> Olympique Marsylia; wypożyczenie)
W sezonie 2014/15 Carlo Ancelotti zaczął pomału instalować w pierwszym zespole Realu Madryt młodego środkowego pomocnika – Lucasa Silvę. Brazylijczyk dostał do Carletto aż osiem okazji, by zaprezentować się w La Lidze. Kilka razy nawet w wyjściowej jedenastce “Królewskich”. Wydawało się, że przed byłym zawodnikiem brazylijskiego Cruzeiro naprawdę ciekawa przyszłość w Realu. Ważnym przystankiem w rozwoju Silvy miał być natomiast Olympique Marsylia. Brazylijczyk wylądował na wypożyczeniu we Francji w sezonie 2015/16, po tym jak stery na Estadio Santiago Bernabeu przechwycił Rafa Benitez, który nie cenił sobie talentu Silvy aż tak wysoko jak Ancelotti. – Lucas nie jest obywatelem Unii Europejskiej. Nie możemy sobie pozwolić, by zarejestrować go w składzie na ten sezon – uzasadniał Benitez. – Zostanie wypożyczony.
Marca pisała natomiast: – Umowa wypożyczenia do Marsylii nie przewiduje możliwości wykupu zawodnika po sezonie. Układ ma działać w taki sam sposób, jak wypożyczenie Casemiro do FC Porto. Real oczekuje, że Lucas Silva we Francji otrzaska się z futbolem na wysokim poziomie, a potem wykorzysta te doświadczenia jako piłkarz “Królewskich”. Dokładnie tak jak jego starszy rodak.
REMIS MONACO Z MARSYLIĄ? KURS: 3,90 W SUPERBET!
Szkoleniowcem marsylskiej drużyny w miejsce Marcelo Bielsy został Michel, a zatem człowiek blisko związany z Realem. Hiszpan początkowo bardzo chętnie umieszczał więc Lucasa w wyjściowej jedenastce Olympique’u. Układ był rzeczywiście wręcz wymarzony dla Los Blancos.
Ale, no właśnie, tylko początkowo.
Młodzieżowy reprezentant Canarinhos spisywał się bowiem we Francji po prostu nędznie. Doszło nawet do tego, że kibice z Velodrome zaczęli go wygwizdywać podczas spotkań domowych. Co tu kryć, chłopak nie dojechał poziomem do Ligue 1. Na domiar złego cała drużyna w tamtym sezonie rozczarowywała, chwilami szwendając się nawet w okolicach strefy spadkowej. To sprawiło, że frustracja fanów na widok kiepskiej gry gościa wypożyczonego z, jakkolwiek spojrzeć, Realu Madryt, był podwójna. “Wypożyczamy gościa z Realu, płacimy za niego prawie milion euro bez możliwości definitywnego wykupu, a on gra taki piach?!” – pieklili się sympatycy Les Olympiens. I mieli trochę racji.
W połowie sezonu marsylscy działacze chcieli przerwać feralne wypożyczenie. Zaproponowali Brazylijczykowi, by drugą część ligowej kampanii spędził w Anderlechcie. Jednak Lucas w ogóle nie chciał o tym słyszeć. Nie zmartwiły go nawet drobne szykany. Ostatniego dnia okna transferowego nie został wpuszczony do klubowego autobusu przed meczem fazy pucharowej Ligi Europy. Prezydent Vincent Labrune postanowił, że w ogóle nie zarejestruje niesfornego zawodnika w kadrze Marsylii na europejskie rozgrywki.
Wiosną piłkarz Realu spędził na boiskach Ligue 1 około dwustu minut. Finalnie nie zrobił furory ani w Marsylii, ani w Madrycie. Na dodatek miał poważne kłopoty ze zdrowie. Obecnie gra tam, gdzie zaczął swą piłkarską podróż – w Cruzeiro.
MODOU SOUGOU
(CFR Cluj -> Olympique Marsylia; 4,5 miliona euro)
Transfer senegalskiego skrzydłowego od początku nie za bardzo się kleił. No bo skąd pomysł, że 29-latek, który wcześniej występował najwyżej w przeciętnych klubach ligi portugalskiej, a do Ligue 1 przeniósł się z rumuńskiego Cluj, sprawdzi się jako zawodnik Marsylii, gdzie presja jest naprawdę spora niezależnie od aktualnej siły klubu? Trener marsylczyków bo jednak przekonany, że Sougou to strzał w dziesiątkę. – Dostrzegliśmy w nim umiejętności, jaki w tej chwili najbardziej potrzeba naszemu zespołowi – zapewniał Elie Baup.
Cóż, pomylił się.
Sougou w ogóle nie przebił się do składu Les Olympiens. Senegalczyk podpisał trzyletnią umowę z klubem w styczniu 2013 roku, ale już w 2015 działacze zaczęli go przekonywać do przedwczesnego rozwiązania kontraktu. Summa summarum, były piłkarz Cluj rozegrał dla ekipy ze Stade Velodrome szesnaście meczów i zdobył jednego gola. W pucharze z czwartoligowcem. Większość czasu spędzał na wypożyczeniach, albo po prostu poza grą. Z tymi wypożyczeniami to zresztą też niezłe jaja – w barwach Evian senegalski zawodnik występował w miarę regularnie i udało mu się nawet trafić do siatki… w konfrontacji z Marsylią.
Evian TG 1:2 Olympique Marsylia (Ligue 1 2013/14)
Dopiero później działacze Olympique’u dopilnowali, by Sougou nie mógł występować przeciwko swojemu podstawowemu klubowi.
PATRICE EVRA
(Juventus FC -> Olympique Marsylia; wolny transfer)
Wreszcie czas na niewypał nad wyraz spektakularny. Patrice Evra w 2017 roku był już naturalnie u schyłku swojej kariery, miał 36 lat. Zakładał być może, że Olympique Marsylia będzie jego ostatnim klubem. Ale jego pobyt na Stade Velodrome zakończył się wyjątkowo paskudnym skandalem. I już nawet nie chodzi o kwestie piłkarskie, pal je licho. W listopadzie 2017 roku Evra… zaatakował kopniakiem jednego z kibiców Olympique’u. Pisaliśmy na Weszło: “Marsylia szykowała się do meczu z Vitorią Guimaraes w Portugalii. Kibice przyjezdnych, najwyraźniej niezadowoleni z formy OM w tym sezonie, wzięli zawodników na cel. Między innymi Evra stał się obiektem szyderstw i wyzwisk.
Od słowa do słowa zrobiło się tak gorąco, że człowiek, którego ostatnio znaliśmy głównie z uwielbienia do poniedziałków, pokazał drugą twarz. Dostał czerwoną kartkę nim mecz się zdążył rozpocząć (Marsylia przegrała 0:1).
awantura z udziałem Evry
Co zrozumiałe, Evra z miejsca został zawieszony. Klub uznał, że bez względu na to jakie słowa padły, zachowanie Evry było nie do zaakceptowania. Zamierza zarazem wyciągnąć wnioski wobec grupy kibiców, ale nie zmienia to w żaden sposób sytuacji zawodnika. Jego dni są w zasadzie policzone. To Marsylia, nie Bytów. Można śmiało założyć, że Evra nie będzie miał tu życia, a każdy jego ewentualny kontakt z piłką kwitowany będzie tak, jak największego zdrajcy w barwach PSG. Trener Rudi Garcia skwitował: – Pat jest zbyt doświadczony by tak się zachować. Powinien wiedzieć, że tak reagować nie można, to oczywistość. Co do człowieka, który sprowokował Evrę, nie ma prawa nazywać się kibicem OM“.
MARSYLIA WYGRA DZIŚ Z MONACO? KURS: 4,15 W SUPERBET!
Miała być zatem fajna przygoda na finiszu kariery, wyszedł wielki niesmak. – Jestem tylko człowiekiem. Zachowałem się źle. Ale tego gościa nie przeproszę. To nie jest prawdziwy kibic Olympique’u Marsylia – oznajmił Evra. UEFA zabroniła mu występów w rozgrywkach organizowanych pod jej szyldem do czerwca 2018 roku, a klub rozwiązał kontrakt z weteranem.
Totalna katastrofa.
***
Oczywiście tę listę moglibyśmy ciągnąć znacznie dłużej.
Thomas Hubocan, Foued Kadir, Doria, Aymen Abdennour, Abou Diaby, Abdelaziz Barrada… Każdy zapracował na wzmiankę w tym artykule, a przecież w ogóle nie sięgnęliśmy jeszcze do pierwszej dekady XXI wieku, gdzie udałoby się z pewnością wyłowić wielu innych prawdziwków. Pozostaje zatem mieć nadzieje, że Arek Milik do tego mało zaszczytnego grona nigdy nie dołączy.
fot. NewsPix.pl / WikiMedia