Reklama

Leeds przegrywa z Brighton – mecz tak brzydki jak dworzec w Kutnie nocą

Jan Piekutowski

Autor:Jan Piekutowski

16 stycznia 2021, 18:05 • 3 min czytania 12 komentarzy

Leeds United nie bez powodu jest uznawane za jedną z najciekawszych ekip tego sezonu Premier League. Zawsze agresywni, głodni gry, stwarzający sobie masę sytuacji, no i przeciętnie broniący. Tylko, że dzisiaj przeciwko Brighton nie pokazali nic ze swoich znaków szczególnych. No może poza tym ostatnim elementem. 

Leeds przegrywa z Brighton – mecz tak brzydki jak dworzec w Kutnie nocą

Drużyna Grahama Pottera zupełnie zdominowała pierwszą część spotkania. Mewy korzystały z nieporadności Leeds United w środkowej strefie, gdzie w oczy rzucał się brak Kalvina Phillipsa, którego zastąpił Struijk, a także fatalna dyspozycja Mateusza Klicha i Rodrigo. Żaden z trzech piłkarzy nie udźwignął ciężaru meczu, zostawiając zawodnikom Brighton zdecydowanie zbyt dużo miejsca. Co więcej, nie dołożyli nic w ofensywie – Pawie wykreowały sobie… zero sytuacji. Szczególnie rozczarowywał Polak, bo to na niego skupiony był wzrok większości ekspertów. Tymczasem nasz reprezentant był nieporadny, gorzej niż słoń w składzie porcelany. Nie chcemy go tutaj przesadnie krytykować, ale kurde. Kłopoty w przyjęciu piłki, niecelne przerzuty, podania nie w tempo. Możemy i musimy oczekiwać więcej.

W tej sytuacji ekipie z The Amex nie pozostało nic innego, jak wykorzystać błędy gospodarzy. Ruszyli na nich od samego początku – już w czwartej minucie niezłą okazję miał Neal Maupay, ale wówczas został uprzedzony przez Luke’a Aylinga. Angielski defensor był jednak bezradny kilka chwil później, gdy Brighton rozegrało popisową akcję i piłkę do siatki wepchnął właśnie francuski napastnik.

Futbolówka szła jak po sznurku, aż w końcu dotarła do Alexisa Mac Allistera, ustawionego na skraju pola karnego. Argentyńczyk posłał podanie wzdłuż linii bramkowej, a najlepszemu strzelcowi Mew w tym sezonie nie pozostało nic innego, jak tylko podwyższyć swój dotychczasowy dorobek. Leeds przegrywało i przegrywało bardzo zasłużenie, bo w pierwszej połowie tylko statystowało przyjezdnym.

Nic więc dziwnego, że Brighton mogło do przerwy prowadzić wyżej. Strzał Leandro Trossarda spoczął jednak na słupku, po tym jak zdołał zainterweniować jeden z defensorów Marcelo Bielsy. Nie mogło to jednak w żaden sposób wpłynąć na narrację – Leeds było tragiczne. Nie! Leeds w pierwszej połowie było katastrofalne – nie zdołało oddać nawet jednego celnego strzału.

Reklama

Po przerwie bez zmian, dzida dalej nie działała

Wydawało się przez chwilę, że Leeds zdoła cokolwiek wykombinować w drugiej części meczu. Początek był całkiem obiecujący – Brighton cofnęło się niespodziewanie nisko, co pozwoliło Pawiom nieco rozwinąć skrzydła. Dobrą okazję miał Jack Harrison, ale jego rogal o kilkanaście centymetrów minął słupek Roberta Sancheza. Zamiast jednak iść za ciosem, beniaminek pozwolił Mewom złapać oddech i wrócił do tego, co grał w pierwszej połowie. Dzidy do nikogo.

Na oko, Leeds wykonało jakieś 53 centry, z czego sens miało może pięć i to też przy przychylnym spojrzeniu na tę kwestię. Większość dośrodkowań brała się z braku pomysłu na akcję i paniki, która ogarniała zawodników pod polem karnym Brighton. Raz po raz posyłano lagi, które niby miały być skierowane do Patricka Bamforda, a w gruncie rzeczy lądowały na głowie Lewisa Dunka lub Adama Webstera. Obrońcy Mew byli dzisiaj nie do przeskoczenia, a angielski napastnik nie zdołał wygrać żadnego pojedynku główkowego. Żadnego. A oni i tak grali te centry przez bite 90 minut. Mała kreatywność jak na standardy zespołu prowadzonego przez trzeciego szkoleniowca Europy.

Brighton też było konsekwentne, ale w ich wypadku jest to plusem. Konsekwentnie wybijali rywali z rytmu, świetnie sprawował się cały blok defensywny, a także Ben White oraz Yves Bissouma, który mecz dość niespodziewanie zaczął na ławce. Przez cały mecz zachowali koncentrację, która została wynagrodzona trzema punktami.

Szkoda jedynie, że poza jedną sytuacją z pierwszej połowy, był to okropny mecz do oglądania. Nieporadne Leeds kontra Brighton skoncentrowane na obronie własnej bramki. To nie mogło się skończyć dla widzów dobrze i uwierzcie – nie skończyło. Cztery celne strzały z czego ze dwa konkretne? Śmiech na sali, proszę nam zapłacić za oczu kąpiel.

LEEDS UNITED 0:1 BRIGHTON
N. Maupay 17′

fot. NewsPix.pl

Reklama

Angielski łącznik

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Anglia

Chwile grozy Jana Bednarka. Po zderzeniu opuścił boisko

Jakub Radomski
13
Chwile grozy Jana Bednarka. Po zderzeniu opuścił boisko
Anglia

Puchacz i spółka pokonani. Manchester City z awansem w Pucharze Anglii [WIDEO]

Michał Kołkowski
2
Puchacz i spółka pokonani. Manchester City z awansem w Pucharze Anglii [WIDEO]