Obroniony karny przy stanie 0:0. Wyjęty intuicyjnie, nogami, strzał przy stanie 1:0 dla Fiorentiny. Umiejętne wyczyszczenie sytuacji w końcówce. Jeśli dzisiaj wskazywać jakichś pozytywnych bohaterów w meczu Fiorentiny z Cagliari, to z pewnością Bartłomiej Drągowski znajduje się wśród nich. Bez niego mogłoby nie być nawet punktu, z nim – udało się wywalczyć zwycięstwo.
Występ równie imponujący jak broda – coraz dłuższa, zahaczająca już o klasyków filozofii. Drągowski był czujny przez pełne 90 minut. Jeśli mielibyśmy się do czegokolwiek przyczepić, to do celności jego niektórych wybić. Poza tym? Właściwie bezbłędny w podstawowych kwestiach. Gdy Simeone wysokim pressingiem odzyskał piłkę pod polem karnym drużyny z Florencji, Drągowski przytomnie skrócił mu kąt i wymusił pomyłkę. Dośrodkowania? Drągowski rządził w powietrzu, gdy przegrywał pojedynki, to po faulach rywali, jak w końcówce. Na tle dość ospałych defensorów Fiorentiny – wyróżniał się aktywnością, pewnością siebie, zwyczajną solidnością.
No a do tej solidności dołożył też te dwie sytuacje, w których trzeba go pochwalić trochę mocniej.
Drugi rzut karny wyjęty w tym sezonie to już jest dobry wynik, ale dodajmy – Drągowski piłkę złapał. Wyczuć strzelca to jedno, doskoczyć do piłki drugie, zatrzymać ją u siebie – co tu dużo pisać, wyczyn. Ale Drągowski na tym nie poprzestał, musimy też nadmienić tę interwencję już po bramce na 1:0. Strzał sprzed pola karnego, rykoszet, piłka leci w odwrotną stronę, niż ruszył wcześniej Polak. Na szczęście dla Violi – zdołał się zatrzymać i wybić mocne uderzenie nogami.
Jeśli jesteście gotowi zaprotestować, że pompujemy zawodnika po dwóch dobrych interwencjach – uświadamiamy. Mecz był dość słabym widowiskiem i tak naprawdę trudno w ogóle kogoś jeszcze wyróżnić na plus, nie tylko we Fiorentinie. Gol? To przede wszystkim głupia strata Marina. Być może Sebastian Walukiewicz powinien wcześniej doskoczyć do Callejona, ale tak naprawdę musiał wraz z Godinem powstrzymywać czterech nadbiegających rywali. Wyszedł do piłki spóźniony, po podaniu z boku Vlahović tylko wcisnął piłkę do siatki. Jasne, można pochwalić Hiszpana za podanie w tempo, dokładne i mocne, ale to była jedna z nielicznych akcji godnych uwagi.
Bo i co więcej? Sytuacja Vlahovicia z początku meczu po irracjonalnym zachowaniu Pisacane? Strzał Godina głową, wspomniane sam na sam Simeone.
To o tyle dziwne, że Cagliari wydawało się dzisiaj do dziabnięcia.
Nawet Sebastian Walukiewicz, którego tak często chwaliliśmy, dzisiaj miewał niepotrzebne faule czy momenty pogubienia w kryciu. Najbardziej parodystycznie zachowywał się jednak środek pola, często tracący piłkę, podający niecelnie, bez jakichś osiągnięć pod bramką rywala. Przestrzenie na prawej flance też otwierane były regularnie, co dwukrotnie mogli wykorzystać piłkarze z Florencji, najbliżej był chyba Bonaventura.
Ujmijmy to tak: gdyby ofensywa zagrała na poziomie Drągowskiego, z Cagliari nie byłoby chyba dzisiaj co zbierać.
Jedyne pocieszenie? Walukiewicz raczej naprawiał błędy kolegów, niż robił własne. Natomiast w starciu Polaków tak jak w całym meczu – zdecydowanie lepszy Drągowski i jego Fiorentina.
Fiorentina – Cagliari 1:0 (0:0)
Vlahović 72′
Fot. Newspix