Reklama

Urugwajscy piłkarze mówią dość: to Anglicy dyskryminują nas

Jakub Olkiewicz

Autor:Jakub Olkiewicz

04 stycznia 2021, 18:41 • 6 min czytania 60 komentarzy

Liga angielska od dłuższego czasu idzie w pierwszym szeregu walki ze wszystkimi przejawami dyskryminacji. Tęczowe chorągiewki, sznurówki i awatary w mediach społecznościowych to ukłon w stronę ruchu LGBTQ, klękanie przed meczem – gest solidarności z amerykańskim Black Lives Matters. Problem polega na tym, że momentami słuszny kierunek działań – przekonanie, że futbol to miejsce, w którym wszyscy są równi – przybiera karykaturalny wymiar. I tak właśnie jest z „aferą Edinsona Cavaniego”. 

Urugwajscy piłkarze mówią dość: to Anglicy dyskryminują nas

Już wcześniej otrzymywaliśmy sygnały, że walka z rasizmem, który nadal pozostaje istotnym problemem, bywa prowadzona trochę na oślep, bez jakiejkolwiek refleksji nad prowadzonymi działaniami. Najbardziej charakterystyczne przypadki z ostatnich lat? A choćby Alexander Isak, reprezentant Szwecji, który miał podczas meczu jego kadry w Rumunii usłyszeć „coś rasistowskiego” od kibiców. Problem polegał na tym, że nic zdrożnego nie słyszał nikt poza nim – ani sędzia, ani większość piłkarzy na boisku. Co więcej – chwilę wcześniej gola strzelił inny czarnoskóry zawodnik ze Szwecji, Robin Quaison.

Bez żadnej reakcji rumuńskich kibiców.

Nie zachowały się żadne materiały wideo, nie zachowały się żadne fragmenty transmisji, które wskazywałyby na ataki rasistowskie wymierzone w Isaka. Co nie oznaczało, że pod pręgierzem nie można było ustawić Rumunów. Bo wiecie, hehe, Rumuny. Rumuny to na pewno rasiści, tak jak cała Europa Wschodnia. Czy tam środkowa, południowo-wschodnia, kto by się tam przejmował, gdzie właściwie leży ta Rumunia.

Na szczęście obyło się bez kar, bo nie było żadnych dowodów.

Ale czy szwedzkie media czy sam Isak przeprosiły rumuńskich kibiców czy ogólnie gospodarzy tamtego meczu za swoje niesłuszne oskarżenia? Czy przyznały się, że same postąpiły w rasistowski sposób? No bo i jak inaczej to nazwać: założyły, że na trybunach doszło do rasizmu, „bo to Rumunia”. Walka ze stereotypami doprowadzona do tego momentu, że stereotypowo uznajesz całą Europę na wschód od Berlina za rasistowskie siedlisko łysych Sebastianów, Vladimirów i Andrijów.

Reklama

Zresztą, zdaje się, że podobny finał będzie miała kwestia sędziowskiego skandalu w Lidze Mistrzów, gdzie obsada arbitrów meczu PSG z Basaksehirem miała obrażać czarnoskórego członka sztabu tureckiego klubu. Po dokładnej analizie słów wydaje się, że Rumuni zachowali się niegrzecznie i nierozważnie, ale w żadnym wypadku nie rasistowsko. Sami z kolei mieli słyszeć ze strony piłkarzy i sztabów pohukiwania, że są „cyganami”. Tu jednak jest jeszcze za wcześnie na zdecydowane osądy, poczekamy na decyzje organów dyscyplinarnych. Ale nie będziemy zdziwieni, jeśli będzie taka, jak w przypadku Isaka.

Premier League?

Tutaj mieliśmy dwa bardzo głośne przypadki. Luis Suarez i Patrice Evra to elementarz, wszyscy o tym słyszeli, wszyscy o tym czytali. Pyskówka boiskowa, Suarez mówi o dwa słowa za dużo – w tym „negrito”, które jeszcze do nas wróci u innego urugwajskiego napastnika. Dostaje osiem meczów zawieszenia, co stanowi dość kontrowersyjną karę, biorąc pod uwagę surowość, z jaką karze się choćby rzeźników od intencjonalnych i brutalnych fauli. W dodatku bez kary uchodzi sam Evra, który też nie szczędził języka w pamiętnej konwersacji.

Nowsze przykłady? Ano Manchester City. Bernardo Silva został ukarany za żart rysunkowy ze swojego kumpla, Benjamina Mendy’ego karą 50 tysięcy funtów i 1 meczem zawieszenia. Choć oczywiście w żarcie niczego zdrożnego nie widział nawet sam Mendy.

Afera Cavaniego ma w sobie po trochu z każdej poprzedniej.

Poszło o instagramową relację, w której za gratulacje od znajomego Edinson Cavani podziękował słowami „gracias negrito”. Jak już słyszeliśmy wielokrotnie – w języku i kulturze Urugwaju, bez jakiegokolwiek negatywnego nacechowania, a wręcz przeciwnie – w tonie przyjacielskim, używanym wobec bliskich znajomych. Oczywiście Premier League niespecjalnie się patyczkowała – „negrito” leży zdecydowanie za blisko tych wszystkich obrzydliwych słów na „N”, więc trzeba to ukarać z pełną stanowczością. Na nic próby wytłumaczenia kulturowego kontekstu, na nic protesty.

Cavani dostał drakońską karę, 100 tysięcy funtów grzywny i trzy mecze zawieszenia.

Wydawało się, że będzie jak zawsze. Spuszczenie głowy, przyjęcie kary, siedemnaście różnych gestów przepraszających i tyle, ruszamy dalej, aż ktoś z Ameryki Łacińskiej znów zapomni, że jego język i kultura są gorsze niż te anglosaskie, wyznaczające, co jest grzeczne, a co rasistowskie.

Reklama

Otóż nie tym razem.

W obronie zawodnika stanęła urugwajska organizacja, A.F.U., związek piłkarzy z tego państwa. Biorąc pod uwagę, kto podaje dalej komunikat instytucji – to ścisła urugwajska czołówka. Diego Godin, Luis Suarez, Jose Maria Gimenez, Lucas Torreira. Treść? Cóż, treść trafia w dziesiątkę i wprost nazywa to, czego wielu bało się wyartykułować. To nie Edinson Cavani zachował się w tej sytuacji rasistowsko, to angielskie organizacje antyrasistowskie same dyskryminują napastnika Manchesteru United, a szerzej – całą kulturę i język Urugwaju.

Po pierwsze, musimy potępić arbitralne postępowanie English Football Association. Potępiająca rasizm EFA sama dopuściła się czynu dyskryminującego kulturę i styl życia mieszkańców Urugwaju. Sankcja ukazuje tendencyjną, dogmatyczną i etnocentryczną wizję EFA, która pozwala na tylko jedną, całkowicie subiektywną interpretację wykluczania i dyskryminowania, bez względu na to, jak bardzo jest ona wadliwa – zaczynają piłkarze w swoim oficjalnym piśmie.

I to jest właściwie klucz do zrozumienia sytuacji. Anglicy uznają, że tylko ich język, ich słownik i ich obyczaje są obowiązujące. Urugwajczycy, którzy słowa „negrito” używają na przykład w odniesieniu do dzieci, są… Cóż. Gorsi. Znaczą mniej, ich język jest nieistotny, ich kulturowe konteksty nie mają znaczenia.

Naciągane? A skąd.

Urugwajczycy tłumaczą bowiem, że nie chodzi tak naprawdę wyłącznie o język, chodzi o szerszą perspektywę. Ruchy przeciwdziałające rasizmowi jako cel podają przede wszystkim działanie na rzecz równości wszystkich ras, wszystkich kultur i grup etnicznych, na rzecz rozwoju pluralizmu, budowy szacunku wobec wszystkich społeczeństw, niezależnie od ich pochodzenia, zwyczajów, przyjętych norm. Co tymczasem robi Anglia? Najkrócej rzecz ujmując – kompletnie wyklucza istnienie czegoś takiego jak pluralizm. Jest jedna wizja świata, jeden język, jeden pogląd – społeczeństwa, które się w tym nie mieszczą, muszą płacić i cierpieć kary.

To nie jest kara, która dotyka jednej osoby. To dotyka całej naszej kultury, naszego stylu życia i to dopiero jest naprawdę dyskryminujące i rasistowskie – kwitują zawodnicy z Urugwaju. Na koniec domagają się prostych rzeczy: szacunku dla własnej odmienności, dla ich języka, dla ich obyczajowości. A ten szacunek przejawi się anulowaniem kary dla Cavaniego oraz oczyszczeniem go z zarzutu rasizmu. Bo jeśli tutaj ktoś myśli rasistowsko – to właśnie ludzie, którzy nie dopuszczają do siebie istnienia innych języków, w których podobne słowa mają inne znaczenie.

Wśród sygnatariuszy listu, którzy podali go dalej na swoich mediach społecznościowych znalazł się m.in. czarnoskóry Nicolas de la Cruz z River Plate. Reprezentant Urugwaju, kolega Cavaniego, który jak wielu innych czarnoskórych Urugwajczyków tego konkretnego słowa za rasistowskie nie uważa.

Ale to nie przystaje do jedynej, oficjalnej i niepodlegającej dyskusji wizji świata, zbudowanej i strzeżonej przez wojowników tolerancji.

Fot.Newspix

Łodzianin, bałuciorz, kibic Łódzkiego Klubu Sportowego. Od mundialu w Brazylii bloger zapełniający środową stałą rubrykę, jeden z założycieli KTS-u Weszło. Z wykształcenia dumny nauczyciel WF-u, popierający całym sercem akcję "Stop zwolnieniom z WF-u".

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Komentarze

60 komentarzy

Loading...