Po wydarzeniach z ostatniej kolejki (derby Krakowa) liczyliśmy na to, że w “Niewydrukowanej” będziemy mogli trochę ochłonąć. Że nie będzie zbyt wiele kontrowersji i że nie będziemy musieli nic weryfikować. Ale nie dość, że było kilka sytuacji niezwykle trudnych do oceny, to jeszcze musimy poprawić wynik jednego ze spotkań.
I zaczynamy z grubej rury, bo od sytuacji z Derbów Dolnego Śląska, która wzbudziła bodaj najwięcej kontrowersji w tej kolejce. Chodzi rzecz jasna o faul Szromnika na Wójcickim w polu karnym wrocławian.
Zasadniczo sytuacja ta budzi wątpliwości, bo rzadko się zdarza, by bramkarz po obronie strzału wpadał w taki sposób w napastnika. Trudno w ogóle ocenić, czy interwencja Szromnika jest skuteczna. Bo z jednej strony – Wójcicki oddaje strzał, czyli jest pierwszy przy piłce. A z drugiej – bramkarz ten strzał zatrzymuje.
Dlatego bardziej interesuje nas wycena “mocy” tego przewinienia. Przepisy dzielą faule na trzy kategorie: nieostrożne, nierozważne i wykonane z nieproporcjonalną siłą. Za nieostrożność nie ma kartki, za nierozważność jest żółta kartka, za tę ostatnią kategorię należy się wykluczenie z gry. Generalnie różnicę między tymi kategoriami często są płynne, stąd ta osławiona “szara strefa”. Sędziowie uczą się rozróżniania ich na podstawie setek czy tysięcy klipów szkoleniowych.
W przypadku takich ataków, jak ten Szromnika, trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie – czy ten atak był nierozważny? Bo jeśli byłby nieostrożny, to faulu nie ma – bramkarz nie utrudnił strzelcowi wykonania uderzenia, jakość strzału nie została zaburzona tym rzutem Szromnika. Natomiast jeśli atak był nierozważny, to mamy faul i żółtą kartkę. To trochę jak w sytuacji z Helikiem w poprzedniego sezonu w meczu z ŁKS-em – wybił piłkę, ale zrobił to nierozważnie (postawił stempel na nodze rywala), więc sędzia wskazał na wapno i ukarał obrońcę kartką.
I tutaj mamy taki sam przypadek. Atak nierozważny, wykonany z naskokiem, trafienie powyżej linii kostki. Karny dziwny, bo mamy tu do czynienia z sytuacją niecodzienną, ale prawidłowy.
Sadlok powinien wylecieć?
Zastanawiała nas też kwestia faulu Macieja Sadloka na Kacprze Skibickim z ostatnich minut starcia Wisły z Legią. Chodzi o sytuację, po której gola strzelił Pekhart. Generalnie warto pochwalić arbitra za danie korzyści gościom, bo asystent pomachał już chorągiewką, a główny pozwolił grać dalej i padł po tym gol. Ale czy sędzia powinien wrócić do Sadloka i wykluczyć go z gry?
Z tej klatki wejście obrońcy Wisły wygląda na klasycznego asa kier. Uniesiona noga, atak powyżej linii kostki, noga niemal wyprostowana. Ale na szczęście – swoje i Skibickiego – Sadlok kończy wejście nogą niżej, trafia gdzieś w stopę rywala, podwija też swoją nogę. Żółta zasłużona, na czerwoną jednak ciut za mało, choć Sadlokowi proponujemy lekko ochłonąć.
Co do drugiej kontrowersji z tego meczu – nie ma żadnych wątpliwości. Jest skrobnięcie Luquinhasa po pięcie – do tego stopnia, że aż spadł mu but.
Ishak faktycznie zagrał ręką?
Nasz ulubiony segment, czyli zagrania ręką. Co tydzień, w polu karnym, poza polem karnym, w ataku, w defensywie, nastrzelona, wyciągnięta, na godzinie szóstej, wzdłuż tułowia…
W Mielcu mieliśmy gola dla Lecha Poznań, który po VAR został anulowany. Początkowo nie widzieliśmy dlaczego, ale dopiero powtórki rozjaśniły sytuację.
Ishak zagrał piłkę ręką. Trudno dostrzec te kontakt, dopiero powtórka z perspektywy mniej więcej ławek rezerwowych pokazuje, że tam faktycznie dotknięcie jest. Sam Ishak też przyznał, że “nie wie, co ma zrobić z rękoma w takiej sytuacji” i przyznaje między wierszami, że dotknął piłki ręką. A w takim przypadkach nie bierzemy pod uwagę przypadkowości, ułożenia rąk, odległości od miejsca zagrania. IFAB nie chce goli strzelanych ręką i kropka. Dlatego trafienie dla Kolejorza słusznie zostało anulowane.
Weryfikujemy wynik meczu Rakowa z Jagiellonią
Śmierdziało nam symulką Kuna przy wapnie po faulu Makuszewskiego. Ale po kilku powtórkach faktycznie można dostrzec kontakt stopy gracza Jagi z piętą wahadłowego Rakowa. I to kontakt mogący powodować upadek, zatem karny był słuszny.
Ale Raków powinien grać cała druga połowę w dziesiątkę. Poletanović, który miał już na koncie kartkę, stawia ewidentny stempel na nodze Romanczuka.
Pomocnik Jagi wygrał najpierw pojedynek o piłkę, później zgrabną ruletą minął rywala, aż wreszcie Poletanović skasował go w taki sposób. Książkowa żółta kartka. A że miał on już na koncie jedno napomnienie, to od 42. minuty Raków powinien grać w osłabieniu. Dopisujemy Jadze gola i weryfikujemy rezultat na remisowy.
Szymonowicz znów zapracował na wapno?
Tydzień temu stoper Cracovii zapracował na ewidentną jedenastkę dla Wisły Kraków. A w tej kolejce znów zapachniało rzutem karnym po tym, jak zagrał ręką przy dryblingu Jimeneza.
Gdyby tak ustawioną ręką zablokował strzał, to nie mielibyśmy wątpliwości – parada obronna, ręka odstawiona od tułowia poszerzająca obrys ciała. Ale tutaj mamy walkę o piłkę, dwa rykoszety (od stopy Szymonowicza i uda napastnika), bardzo dynamiczną sytuację. Więcej tu przypadku niż intencji. Śmierdzi oczywiście przewinieniem, bo jest ruch ręki do piłki, natomiast w tej przebijance dzieje się tak dużo w tak krótkim czasie, że trudno tu posądzać Szymonowicza o intencjonalność zagrania.
A tak wygląda “Niewydrukowana Tabela” przed ostatnią kolejką tego roku. Legia miałaby już tytuł mistrza jesieni w kieszeni po weryfikacji meczu Rakowa z Jagiellonią.