Gdyby piłkarze Paris Saint-Germain nie wygrali dzisiejszego starcia z RB Lipsk, to ich szanse na awans do fazy pucharowej Ligi Mistrzów spadłyby bardzo drastycznie. I widać było po podopiecznych Thomasa Tuchela, że czują na sobie tę presję. Kiedy tylko udało im się wyjść na prowadzenie, właściwie natychmiastowo zaczęli się koncentrować na przeszkadzaniu rywalom. Swoje ofensywne zapędy ograniczyli do kontrataków. Grali ostro, momentami na pograniczu brutalności. No ale swój wynik summa summarum wyszarpali. Kwestia awansu pozostaje więc otwarta.
Neymar znowu strzela
Sami właściwie nie wiemy, co sądzić o tym spotkaniu. Było wysokie tempo? Było. Była duża intensywność, wysoki pressing z obu stron, próby szybkich ataków po odbiorze? Wszystko się zgadza. A jednak trudno wyzbyć się poczucia niedosytu.
Oczekiwaliśmy czegoś więcej.
Gospodarze wyszli na prowadzenie już na samym początku meczu, po zaledwie jedenastu minutach gry. Błąd w rozegraniu piłki popełnił Dayot Upamecano, ratujący sytuację Marcel Sabitzer sfaulował w polu karnym Angela Di Marię, a jedenastkę na gola zamienił Neymar. Powracający dziś do wyjściowego składu PSG po kontuzji. Jednak dla Brazylijczyka skuteczne uderzenie z wapna było dziś jednym z niewielu udanych zagrań. Gołym okiem widać, że gwiazdor paryskiej ekipy jest obecnie daleko od optymalnej dyspozycji. Notował mnóstwo strat (aż 28 razy oddał piłkę przeciwnikom), kilka razy niepotrzebnie wpakował się w drybling przeciwko rywalom będącym w zdecydowanej przewadze liczebnej. Nie najlepiej układała się też jego współpraca z Kylianem Mbappe. A wysoko grająca linia obrony Lipska aż się prosiła, by dwóch tak dynamicznych dryblerów ją skutecznie rozklepało.
Tak czy owak, szybko strzelona bramka mogła zwiastować ciekawe widowisko. I rzeczywiście przed przerwą gra układała się jeszcze całkiem płynnie. Zwłaszcza ze strony gości, którzy wygrali walkę o dominację w środkowej strefie boiska i bardzo umiejętnie zepchnęli PSG do dość głębokiej defensywy. Keylora Navasa nie udało się im jednak zaskoczyć.
Szarpany mecz
Po przerwie spotkanie mogło się już podobać znacznie mniej. I trzeba chyba za to obwiniać gospodarzy, którzy niesamowicie podostrzyli. Łącznie aż pięciu zawodników PSG obejrzało dzisiaj żółte kartki, a gdyby Marco Verratti za swój chamski wślizg obejrzał czerwo, to też nie mógłby mieć wielkich pretensji do arbitra. Jeżeli ktoś szukał dzisiaj na murawie ładnej gry, byli to goście. Paryżanie skoncentrowali się wyłącznie na osiągnięciu korzystnego wyniku i do celu kroczyli po trupach.
Dlaczego zatem to PSG kończy mecz ze zwycięstwem, a nie bardziej chwalony przez nas Lipsk? Cóż, odpowiedź wydaje się prosta. Podopiecznym Juliana Nagelsmanna brakuje w ofensywie typowej strzelby. Gościa takiego jak Timo Werner, który gwarantował kilkadziesiąt trafień w sezonie, no a przy okazji doskonale pasował do kombinacyjnej gry Red Bulla. Ustawiony na szpicy Yussuf Poulsen ma naturalnie swoje atuty, ale to nie jest facet, na którym można polegać, jeżeli chodzi o regularne trafienie do siatki. Na ostatni kwadrans na murawę wbiegł także Alexander Sorloth, ale również on za wiele nie zdziałał. Efekt był taki, że przyjezdni stosunkowo łatwo wypracowywali sobie dzisiaj dogodne pozycje do zagrań piłki w szesnastkę, lecz nie było komu tych centr wykorzystywać.
Trzeba tutaj też pochwalić defensorów PSG, którzy popisali się wieloma bardzo skutecznymi, ofiarnymi blokami.
***
Ostatecznie wynik spotkania nie uległ zmianie od jedenastej minuty. PSG pokonało Lipsk 1:0. Zresztą w końcówce paryska drużyna nawet trochę przycisnęła gości, umiejętnie odpychając zagrożenie spod własnego pola karnego. No i teraz w grupie H sytuacja jest naprawdę interesująca. Prowadzi Manchester United z dziewięcioma oczkami na koncie, ale “Czerwone Diabły” mają już za sobą dwumecz z Basaksehirem – na papierze najsłabszym rywalem w stawce. Z kolei PSG i Lipsk zgromadziły po sześć oczek. Na razie trudno snuć jakieś daleko idące prognozy, ale może się okazać, iż wpadka United w Stambule będzie bardziej bolesna, niż to wyglądało na pierwszy rzut oka.
PARIS SAINT-GERMAIN 1:0 RB LIPSK
(11′ Neymar k.)
fot. NewsPix.pl