Reklama

Reprezentanci z Lecha kontra reprezentanci reszty świata

Jakub Olkiewicz

Autor:Jakub Olkiewicz

11 listopada 2020, 13:25 • 13 min czytania 46 komentarzy

Lech Poznań ostatnio jest na fali jeśli chodzi o sukcesy wychowanków, ale i po prostu piłkarzy z przeszłością w Poznaniu. Karol Linetty zaczął przekonywać w reprezentacji, Jakub Moder pobił polski rekord transferowy, Jan Bednarek wymiata w Premier League. W młodych piłkarzach pucharowego Lecha wielu widzi kolejne potencjalne wzmocnienia kadry Brzęczka.

Reprezentanci z Lecha kontra reprezentanci reszty świata

Na najbliższe trzy spotkania Jerzy Brzęczek powołał 25 zawodników. Wśród nich znalazło się siedmiu absolwentów akademii Lecha Poznań oraz dwóch piłkarzy, którzy w Kolejorzu spędzili jakąś część swojej kariery. Do skompletowania jedenastki brakuje dwóch, ale zaczęliśmy się zastanawiać: jak wyglądałby zespół ex-lechitów? No i postanowiliśmy zastanowić się wspólnie, razem z wami. Wytypowaliśmy dwie osiemnastki meczowe. Jest to oczywiście zabawa, ale być może z tym osławionym ziarnem prawdy.

Kursy na Polska – Ukraina w TotalBet: Polska 2.47 – remis 3.30 – Ukraina 3.15

BRAMKARZ

Tu sytuacja jest paradoksalnie najtrudniejsza – a to dlatego, że nawet sam Jerzy Brzęczek nadal chyba nie wie, kto jest polskim bramkarzem numer jeden i kto powinien nim być w najbliższych miesiącach. Mamy dwóch fachowców wysokiej klasy, którzy rywalizują od miesięcy i zapewne będą rywalizować jeszcze przez najbliższych kilka sezonów. Co ciekawe – Lech w teorii byłby tutaj na straconej pozycji, jego najbardziej rozpoznawalnym bramkarskim wychowankiem pozostaje chyba Mateusz Lis. Gdyby brać ludzi, którzy zaliczyli seniorskie granie w Kolejorzu, Lisa pewnie zluzowałby Filip Bednarek. Z całym szacunkiem dla tych ekstraklasowych bramkarzy – to jednak trochę inny poziom. Ale…

Epizod w Lechu miał przecież Łukasz Fabiański, który to właśnie w Poznaniu podpisał pierwszy seniorski kontrakt. Zagrał nawet w meczu Pucharu Polski przeciw Arce Gdynia oraz w rezerwach Kolejorza. Łapie się? No łapie. Oczywiście naciągamy tę kandydaturę, zdajemy sobie sprawę, jest w tym tak zwany element mrugnięcia oka. Jak kogoś to bardzo kłuje w oczy, niech ustawi od razu Bednarka.

Reklama

LECH POZNAŃ: ŁUKASZ FABIAŃSKI, FILIP BEDNAREK vs RESZTA POLSKI: WOJCIECH SZCZĘSNY, BARTŁOMIEJ DRĄGOWSKI

Wojciech Szczęsny to naturalny wybór, pośród ludzi bez Lecha Poznań w CV jest zdecydowanie najlepszym aktywnym bramkarzem. Mieliśmy pewne problemy z obsadą jego zastępstwa, bo poza Bartłomiejem Drągowskim ciepło myślimy też o umiejętnościach Łukasza Skorupskiego czy Radosława Majeckiego. Stawiamy na „Drążka”, bo gra regularnie (Majecki na razie głównie opala się na ławce rezerwowych) i trochę rzadziej traci gole (Skorupski nie ma czystego konta od blisko 40 meczów, Drągowski już dwa razy w tym sezonie zszedł na czysto).

Jako para, na pewno reszta świata prowadzi. Jako numer jeden… jednak też.

OBRONA

Oj, tu dojdzie do naprawdę ciekawych zdarzeń – choćby dlatego, że Lech Poznań właściwie zmonopolizował pozycję prawego obrońcy w Polsce. Trzech najlepszych piłkarzy na tej pozycji to wychowankowie, czwarty z kolei jest ich aktualnym piłkarzem.

Prawa obrona (Michał Karbownik vs Tomasz Kędziora)

Absolutnie unikalna sytuacja – Lech wychował trzech prawych obrońców, a czwartego wyjął z Zagłębia Lubin. W efekcie reprezentacji reszty Polski pozostało bardzo nieduże pole do manewru. Jako selekcjonerzy postawieni w sytuacji, gdy odpadają nam ex-lechici, zapewne rozpoczęlibyśmy od telefonu do Łukasza Piszczka, żeby jak najszybciej wracał do reprezentacji Polski. Serio, sytuacja jest dramatyczna. Wahaliśmy się pomiędzy Arturem Jędrzejczykiem, który już nawet w środku momentami nie nadąża oraz… przerzuceniem na prawą obronę Arkadiusza Recy.

Ponura sprawa, Jerzy Brzęczek na co dzień musi kombinować z przerzucaniem prawych obrońców na lewą stronę, my, pozbawieni Wielkopolan, musimy iść w odwrotnym kierunku. Ostatecznie stawiamy na Michała Karbownika. Tak, spośród trzech pozycji, na których występował w Legii, na prawej obronie wyglądał najmniej przekonująco. Tak, najchętniej widzielibyśmy go w środku pola, w dalszej kolejności na lewej obronie. Ale kurczę, kto, jeśli nie on? Piotr Celeban? No bo jednak Macieja Rybusa tutaj nie przerzucimy.

A Lech Poznań?

Pewnie jakby się uparł mógłby złożyć całą defensywę z prawych obrońców mających przeszłość w Lechu Poznań. Tomek Kędziora to mocny punkt Dynama Kijów, z którym pogrywa sobie w Lidze Mistrzów, a w kadrze przekonał Jerzego Brzęczka. Bartek Bereszyński od lat w Serie A, bywało rzecz jasna lepiej, gdy łączono go z mocniejszymi firmami, ale wciąż trudno o bardziej wymowny fakt, niż to, że selekcjoner Bartka próbuje zmieścić na lewej obronie. Jako trzeci Alan Czerwiński, który w pucharowym Lechu jest jednym z tych, którzy ciągną ten zespół do przodu, a szczególnie po Standardzie mówiło się, że warto sprawdzić go w większym wymiarze czasowym. A przecież jest jeszcze Robert Gumny, który ostatnio zaczął grać w Augsburgu, a z Herthą dostał 90 minut.

Reklama

To jest pozycja – demonstracja siły zespołu ex-lechitów. Czwarty prawy obrońca tego zespołu miałby pewne miejsce w Reszcie Świata.

Środek obrony (Kamil Glik, Sebastian Walukiewicz vs Jan Bednarek, Marcin Kamiński)

W ex-lechitach zespół opieramy przede wszystkim na Janku Bednarku, który przyjeżdża na kadrę jako podstawowy stoper czołowej drużyny Premier League. Bednarek ma w tym momencie taki sezon, że jeśli dalej będzie prezentował podobny poziom, może zrobić kolejny, hitowy krok w karierze. Szanujemy to, ile od lat znaczy Kamil Glik dla kadry, szanujemy rozwój Sebastiana Walukiewicza, ale nie ma w tym momencie polskiego stopera, który w europejskiej piłce „ważyłby” więcej. Problemem jest natomiast na pewno obsada drugiego miejsca w składzie. To znaczy, mamy możliwość postawienia potencjalnie na Bielika, a wtedy jest to bardzo interesująca para, ale zdecydowaliśmy się dać go w pomocy. W ten sposób zostajemy z Marcinem Kamińskim, który łapie trochę minut w Bundeslidze, nie ogląda meczów tylko z trybun, ale na pewno nie jest pewniakiem.

Natomiast w przypadku reszty świata wybór jest jasny. Kamil Glik to nadal filar, lider, skała, jakkolwiek to nazwiemy. Jasne, już nie tak obszerna skała jak za czasów mistrzostwa Monaco, nie tak stabilny filar, jak na Euro 2016, ale mimo wszystko – trudno sobie wyobrazić kadrę bez niego, nawet uznając, że to Bednarek jest numerem jeden i jednocześnie szefem całej obrony. Glik w Benevento gra od deski do deski, na razie w 8 meczach uzbierał 720 minut i nie zapowiada się, by miał stracić miejsce w pierwszym składzie reprezentacji „ogólnopolskiej”.

A w związku z tym – może też spokojnie grać kapitana reprezentacji „poza-wielkopolskiej”.

Partnera też dobieramy mu bez żadnego zastanawiania się – Sebastian Walukiewicz wszedł z buta w Serie A, wszedł z buta w reprezentację U-21, teraz spokojnie radzi sobie też podczas pierwszych meczów w dorosłej drużynie narodowej. Glik-Walukiewicz to duet, który moglibyśmy wystawić bez wstydu na Euro 2021, gdyby Bednarek musiał np. pauzować za kartki w półfinale Mistrzostw. Tu nie ma pola do dyskusji, możemy co najwyżej dowołać Bochniewicza na ławkę.

Para stoperów ze wskazaniem na Resztę Polski.

Lewa obrona (Maciej Rybus vs Tymoteusz Puchacz)

Problem z choćby jednym nie-poznańskim prawym obrońcą, ale jednocześnie kłopot bogactwa na lewej flance. Tak wygląda sytuacja w reprezentacji Reszty Polski, która na lewej obronie może postawić na Macieja Rybusa, Arkadiusza Recę, Michała Karbownika. My mimo wszystko wolimy chyba Rybusa, zwłaszcza że według ostatnich raportów wreszcie jest zdrowy, w pełni sił, nic mu nie doskwiera i nie dolega. W tym sezonie gra od deski do deski, opuścił jak dotąd 180 minut – z czego 90 w wyniku pauzy za żółte kartki. Poza tym – niezawodny, i w Lidze Mistrzów, w Premier Lidze.

Z drugiej strony, Puchacza chce obecnie pół Europy. My wiemy, że na razie to jeszcze nie dostał nawet powołania. Wiemy nawet, że w defensywie nie zawsze jest jak trzeba, a ostatnio Puchacza braki obnażył Paweł Wszołek. No ale też nie przekręcajmy licznika, piłkarz Lecha to ekscytujący talent, który gra bez kompleksów, pokazał to w pucharach, a potencjalnie może być też ustawiony wyżej. Na ten moment na pewno bezpieczniej czulibyśmy się z Rybusem na boku, ale znając pracowitość Puchacza, jego pasję, nie dziwiłoby nas, gdyby kiedyś wygrał rywalizację. Na pewno były takie lata, kiedy ktoś pokroju Puchacza od razu byłby musowo sprawdzany w pierwszym zespole – teraz akurat pierwszy raz od niepamiętnych czasów zdarzyło się, że akurat na lewej ma kto grać.

Czas na werdykt… Cóż, prawa strona ewidentnie na korzyść Lecha, lewa strona na korzyść rywali. Środek – nawet jeśli uznamy, że Bednarek jest najlepszy, to partneruje mu najwyżej czwarty w kolejce Kamiński. Natomiast wciąż kręci się to w okolicach remisu.

POMOC

Znowu seria bardzo ciekawych starć. Z jednej strony mamy tutaj zawodników, którzy już od wielu lat stanowią o jakości kadry, a z Lechem nigdy nie mieli nic wspólnego – tak, patrzymy tutaj zwłaszcza na Krychowiaka oraz Grosickiego. Z drugiej strony – ta poznańska młodzież to już prawie trzy pokolenia, z których najstarsze zmężniało w nieprawdopodobny sposób. Sztafeta pokoleń od Linettego, przez Modera, aż po młodziutkiego Kamińskiego. Sprawdzamy.

Skrzydła (Sebastian Szymański, Kamil Grosicki vs Kamil Jóźwiak, Jakub Kamiński)

Sebastian Szymański najlepiej ponoć wypada w środku pola. Nawet biorąc poprawkę na to, że według Mariusza Piekarskiego wszyscy jego klienci najlepiej wypadają w środku pola, to może być prawda – w tym sezonie jedynego gola oraz 4 z 5 asyst zaliczył jako dziesiątka, na skrzydle w ogóle grał dość rzadko. Kto poza nim?

  • Frankowski ma problem z logistyką, ale i z formą
  • Kądzior ma problem z formą
  • Błaszczykowski ma problem z PESEL-em
  • Płacheta, jeszcze niesprawdzony w kadrze

Problem w tym, że Szymański ostatnio w kadrze nie przekonał, naszym zdaniem był jednym z przegranych poprzedniego zgrupowania. No i aktualnie w klubie nie gra na skrzydle.. To szerszy problem, pokazujący, że tak jak akurat na niektórych pozycjach mamy kłopoty bogactwa, tak boki na pewno do nich nie należą. Kamil Grosicki za każdym razem, gdy gra dla biało-czerwonych, udowadnia swoją przydatność, no ale jednak mówimy o piłkarzu, który jeszcze nie zadebiutował w tym sezonie. Grosicki sam powiedział w naszym wywiadzie, że jeśli tego nie zmieni, to nie zasługuje na powołania.

Wśród ex-lechitów mamy Kamila Jóźwiaka, który udźwignął orzełka na piersi w ostatnich meczach. Może jeszcze nie robi takich liczb, ale dostał od selekcjonera pierwszy plac na najważniejsze mecze, czyli z Holandią, Włochami i w obu z Bośnią. To bardzo solidny kredyt zaufania. W Derby miał ostatnio uraz stawu skokowego, natomiast szybko się z niego pozbierał. Gorzej, że Derby gra beznadziejnie i wyciera dno tabeli – na ten moment Barany mają jedną zwycięstwo w lidze.

Atak na Premier League to to nie jest.

Poza nim oczywiście Jakub Kamiński, który wygląda na talent czystej wody, nie pęka, a z Benfiką zagrał prawdziwy koncert, potwierdzając na dużej scenie swój potencjał. Na pewno dostałby szansę od selekcjonera, ale wykluczył go uraz. Gdyby wystrzelił, mógłby być rozwiązaniem przynajmniej części naszych problemów na skrzydle, ale to jednak dużo gdybania: czy już to udźwignie? Czy jednak teraz mógłby być raczej pomagającym, wchodzącym? Ex=lechici mogą ewentualnie jeszcze poeksperymentować z Puchaczem.

Werdykt? No cóż, pozycja, na której wszyscy mają problemy. Środkowy pomocnik i piłkarz z trybun w jednym narożniku, w drugim gracz 23. drużyny Championship i zdolny, ale niesprawdzony w kadrze junior.

Środek pola (Mateusz Klich, Grzegorz Krychowiak, Piotr Zieliński vs Karol Linetty, Jakub Moder, Krystian Bielik)

Ho ho, to prawie jak bitwa pokoleń, a już na pewno jak bitwa konserwatystów z postępowcami. Tak się bowiem składa, że wśród starej gwardii Lech nie ma zbyt wielu zawodników, co też dobrze pokazuje, jaki progres szkoleniowy zaliczył ten klub.

Gdybyśmy cofnęli się o 2-3 lata, nie byłoby właściwie sensu wykreślać takiej rywalizacji. Pamiętajmy, że poza Klichem, Krychowiakiem i Zielińskim, nie-poznańska część kadry ma jeszcze Jacka Góralskiego czy nawet sprawdzanego przez selekcjonera Dominika Furmana, o Karbowniku, Kurzawie, Starzyńskim, Jagielle nie wspominając. W 2020 siły są już o wiele bardziej wyrównane, ale nie uprzedzajmy faktów, najpierw wybierzmy trójkę spoza Wielkopolski.

Nadal jest tu miejsce dla Piotra Zielińskiego, choć pewnie dawno nie miał tak słabej pozycji w kadrze, ile można zasłaniać się mitycznym potencjałem przy tak silnej rywalizacji. Bez niego na minionym zgrupowaniu Polska sobie poradziła, nie jest niezastąpiony. Ale też nie przesadzajmy, również tej jesieni miał mecze, gdy się bronił, choćby z Holandią. To nie czas, by rezygnować z takiego zawodnika. Mateusza Klicha widzieliśmy w roli motoru napędowego kadry w czasach jego gry dla Leeds w Championship, więc nie ma powodu by to zmieniać teraz, po awansie do Premier League. Być może pokusilibyśmy się tylko o pewną rotację, Klich jako odciążony z zadań defensywnych rozgrywający, Zieliński bardziej jako ósemka, może to pomogłoby optymalnie wykorzystać obu.

Większy zgryz mamy z obsadą pozycji numer sześć.

Dlaczego? Bo Jacek Góralski ostatnio wygląda po prostu diabelnie dobrze. Mimo wszystko postanowiliśmy na razie pozostać przy starej szkole – w roli destruktora obsadzamy Grzegorza Krychowiaka.

Środek pola w Lechu ma ten atut, że jest na fali. Karol Linetty wreszcie pokazał się w kadrze z najlepszej strony. Jakub Moder był wielkim wygranym poprzedniego zgrupowania, cały czas się rozwija. Na ten moment, gdybyśmy na bazie ostatnich meczów kadry mieli wybrać trójkę do środka, to niepodważalna byłaby tylko pozycja Klicha, a potem – podkreślamy, na bazie ostatniego zgrupowania – kto wie, czy nie Linetty z Moderem obok. Oczywiście to nie są jednak wielkie różnice, nie zdziwi nas, jak zaraz Krychowiak przypomni, że jeszcze się nie skończył, a Zielińskiemu taka presja, taka konkurencja, wyjdzie na zdrowie.

Co z tą pomocą? Hm, mimo wszystko jesteśmy w stanie przyznać bardzo delikatny plusik reprezentacji Reszty Polski. Ale i tutaj, nie ma jakiegoś oczywistego wskazania. Gdyby te zespoły zmierzyły się na boisku, w ogóle nie zdziwiłoby nas, gdyby jednak okazało się, że danego dnia ex-lechici przyćmiliby kolegów.

Napastnik (Krzysztof Piątek vs Robert Lewandowski)

Zastanawialiśmy się przez chwilę, kto jest najlepszym po Robercie, wyszło nam, że w tym momencie jednak Krzysztof Piątek. Ale bądźmy szczerzy, mogliśmy tutaj nawet wystawić tridente Milik-Piątek-Wilczek, a i tak werdykt byłby jednoznaczny. To o tyle ciekawe, że Lewandowski jest jednym z nielicznych w wielkopolskiej reprezentacji bez epizodu w akademii Lecha Poznań. Natomiast dyskutować nie ma o czym – z jednej strony faktycznie fajni goście, ale z drugiej najlepszy piłkarz w historii Polski.

Werdykt? Dajta spokój. Ostatnio Quebonafide (piłkarz KTS Weszło) wręczył Lewandowskiemu Złotą Piłkę z klocków Lego. Zasłużenie, proszę pana, zasłużenie.

Ławka

Zostali nam rezerwowi. Co ciekawe – sam fakt, że Lech może uskładać całkiem logiczna osiemnastkę powinniśmy uznać za wyczyn. A przecież ta ławka wcale nie wygląda tragicznie. Na pewno jest tu nadreprezentacja prawych obrońców. Salamon czy Teodorczyk są obecnie lata świetlne od reprezentacji Polski. Na pewno Kownacki jest jednym z tych piłkarzy, którzy najwięcej stracili w ostatnim czasie. Ale to wciąż nie są postacie z kapelusza, marginesu polskiego futbolu – Teodorczyk próbuje odbudować się w Belgii, Kownacki chyba kiedyś musi wrócić do poważnego grania, a Salamon jak zwykle tłucze minuty w Serie B.

A Reszta Polski? Sporą część już omówiliśmy – Drągowski jako dubler Szczęsnego, Reca w charakterze zastępcy Rybusa, Milik jako wsparcie dla Piątka. Postawiliśmy jeszcze na Bochniewicza, który zaliczył całkiem rozsądne wejście do Eredivisie oraz Płachetę, który być może dostanie dziś szansę od Jerzego Brzęczka. Aha, no i ci o krok od składu – Góralski oraz Kądzior. Zwłaszcza ta ostatnia dwójka punktuje na korzyść tej drużyny.

Ławka z oczywistych przyczyn dla Reszty Polski, ale można się było spodziewać większej różnicy jakościowej.

***

Werdykt? Cóż, starcie układało się na delikatny plus dla Reszty Polski, ale potem doszliśmy do pozycji napastnika… Ujmijmy to tak: Robert Lewandowski mógłby zrobić różnicę w każdym zespole, więc jest oczywistym, że i tutaj byłby zapewne języczkiem u wagi. Natomiast na uwagę zasługuje coś innego. Poza Robertem oraz Łukaszem Fabiańskim, po stronie Lecha mamy właściwie wyłącznie piłkarzy, którzy przeszli przez Akademię Lecha. Doliczając ławkę rezerwowych, Kolejorz ukształtował piłkarsko kilkunastu chłopaków, którzy w jednym czasie znajdują się o krok od reprezentacji Polski. To jest już teraz ogromny, gigantyczny sukces tego piłkarskiego uniwersytetu, a jeśli on zostanie utrwalony kolejnymi Kamińskimi, Marchwińskimi i Moderami, to z czasem nasza kadra może być tak nasycona Lechem jak Chorwacja Dinamem Zagrzeb.

Tu jednak pozostaje ta gorzka pigułka dla lechitów. Dinamo tworzy 3/4 reprezentacji, ale poza tym rokrocznie wygrywa wszystko w lidze chorwackiej i dość regularnie atakuje Europę. Lech? W jego jedenastce najwięcej polskich trofeów zdobył Bartosz Bereszyński. W barwach Legii Warszawa.

LESZEK MILEWSKI, JAKUB OLKIEWICZ

Łodzianin, bałuciorz, kibic Łódzkiego Klubu Sportowego. Od mundialu w Brazylii bloger zapełniający środową stałą rubrykę, jeden z założycieli KTS-u Weszło. Z wykształcenia dumny nauczyciel WF-u, popierający całym sercem akcję "Stop zwolnieniom z WF-u".

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Brazylijski nabór w Chelsea trwa. „Messinho” może być wart nawet 60 milionów euro

Bartek Wylęgała
0
Brazylijski nabór w Chelsea trwa. „Messinho” może być wart nawet 60 milionów euro
Koszykówka

Koszykówka 3×3. Polacy w ćwierćfinale kwalifikacji olimpijskich! Przed Polkami trudne zadanie

redakcja
0
Koszykówka 3×3. Polacy w ćwierćfinale kwalifikacji olimpijskich! Przed Polkami trudne zadanie

Komentarze

46 komentarzy

Loading...