Wrócił. Strzelił gola po trzech minutach od powrotu. Poprawił panenką z karnego. Odmienił mecz. Bez niego Juventus miewał takie momenty że wyglądał jak Sandecja w pożyczonych strojach. Pan piłkarz Cristiano Ronaldo przypomniał, że coś tam kopie, Stara Dama wygrała w Serie A pierwszy ligowy mecz na wyjeździe od 30 czerwca, a Morata potwierdził kosę z VAR-em.
Juventus w zasadzie powinien poskładać Spezię na przestrzeni pierwszych dwóch kwadransów. Stara Dama najpierw ostrzeliwywała boczną siatkę, potem zakończony strzałem rajd przez pół pola karnego przeprowadził Dybala, aż w końcu trafił Morata. Oczywiście bez sprawdzenia gola Moraty na VAR-ze obyć się nie mogło. Zachodzi podejrzenie, że Morata, gdy strzeli po widłach z karnego, to siłą swojej reputacji i tak będzie sprawdzane czy jednak coś, coś się nie popsuło w tej akcji.
NATOMIAST, żarty żartami, po pierwsze:
- akcja na 1:0 to kawał dobrej piłki, o Juve można dziś wiele powiedzieć, ale potrafili czasem rozerwać całą obronę Spezii jedną piłką
- popis altruizmu pokazał McKennie, coś nam mówi, że dziewięciu na dziesięciu kończyłoby to samemu, a on odgrywa i pięknie
- Morata grał dzisiaj znakomite spotkanie, tyrał, biegał, urywał się, znakomicie dogrywał, choćby tworząc setkę McKennie
W końcu rzecz jasna trafił też gola, który VAR zweryfikował na jego niekorzyść. Sytuacja była dość dziwna na pierwszy rzut oka, bo Morata popędził praktycznie od połowy boiska, udanie powalczył z obrońcami, świetnie wykończył – a jednak gdzieś, zaraz na początku akcji, spalony bezdyskusyjny, choć minimalny. Morata strzelił w ostatnich pięciu meczach dziesięć goli, z czego uznano tylko cztery.
Spezia wyglądała straszliwie niemrawo, ale potem się otrząsnęła. I to z rozmachem.
Tuż po zmianie stron pół boiska z piłką po skrzydle przebiegł Agudelo, ale nie potrafił tego przełożyć na konkrety. W obronie symbolem było to, jak czyściutko Farias zatrzymał Dybalę w jednej z akcji. Wydawało się, że gdzieś mentalnie Spezia zaczyna czuć, że może tu coś ugrać. Szarżował Nzola, zawsze aktywny by zerwać się do prostopadłego podania. Śmiało poczynał sobie Bartolomei.
Bramka na 1:1 którą strzelił Pobega, wymowna: Spezia nie trafiła po jakiejś zabłąkanej kontrze czy błędzie. Pograli w tej akcji dobrą minutę, wymieniając po drodze wiele podań, przenosząc ciężar akcji ze strony na stronę, aż wszystko kończąc pokonaniem Buffona. Była w grze Spezii kultura. I utrzymywała ją bardzo długo. Juve miało problemy z pressingiem grających w Cesenie gospodarzy, miało kłopoty przy szybkich akcjach rozkręcającej się Spezii.
Ale jeśli w takim momencie wchodzi Ronaldo, to takie przekonanie może zostać zachwiane. Oczywiście nie chcemy przesadzać, że swoim pojawieniem się podkopał mental Spezii i było pozamiatane, bo przyczyn mogło być – i było – wiele. Natomiast tak to trochę wyglądało. Wszedł jeden z najlepszych piłkarzy w historii, zameldował się z golem – świetna asysta Moraty.
Cristiano Ronaldo introduced himself to all haters with this one. 🐐🇵🇹 pic.twitter.com/2HI870gvSH
— Max Statman (@eMaxStatman) November 1, 2020
Dla Spezii jeszcze trafił Agudelo, ale VAR wszedł do gry i to była ostatnia akcja, w której zapachniało punktami dla Spezii. Niedługo potem genialne dogranie Chiesy do Rabiota, ten w polu karnym bawi się jak na podwórku, prawie wchodząc do bramki. 4:1 to ładna panenka Ronaldo, choć karny na Chiesie wyjątkowo miękki. Ostatni kwadrans to już sparingowe tempo.
A very smart goal for Adrien Rabiot. pic.twitter.com/2sD3Ohi4dP
— Max Statman (@eMaxStatman) November 1, 2020
Wynik trochę zakłamuje rzeczywistość, to na pewno nie było gładkie zwycięstwo, Juve obnażyło niektóre ze swoich słabości. Punkty w pewnym momencie były zagrożone i kto wie co by było, gdyby Ronaldo nie mógł wejść na boisko. Ale wszedł i to oczywista nadzieja na rozkręcenie się Starej Damy w najbliższym czasie.
Przecież już pomógł napisać historię: Juve NIGDY WCZEŚNIEJ nie pokonało Spezii w grze o punkty. Co prawda w całej swojej historii obie ekipy zmierzyły się raptem sześć razy, ale jednak.
Spezia – Juventus 1:4 (1:1)
Pobega 32 – Morata 14, Ronaldo 59, 76, Rabiot 67
Fot. NewsPix