Z jego zagrań trzeba robić pocztówki. Już siłą rzeczy nie jest tak dynamiczny. Nie biega jak szalony, nie drybluje gdzieś w głębi pola, nie ściga się ze stoperami. Ale jest w nim coś mistycznego – widzisz, jak porusza się po boisku i wiesz, że chłop zaraz coś wymyśli. Że nie chodzi po boisku, bo nie ma sił – chodzi, bo szuka idealnego miejsca na wykorzystanie swoich możliwości. Dzisiaj w starciu z Udinese Zlatan Ibrahimović najpierw popisał się ładną asystą, a później… Tak, tak. 39-letni Szwed znów strzelił gola przewrotką.
Ciekawy wątek podrzucił na Twitterze Marcin Długosz z acmilan.com.pl. Właściwie nie wątek, a temat pod rozważenie – czy Ibrahimović w swoim drugim podejściu do Milanu jest lepszy niż w pierwszym? Dzisiaj Ibra rozegrał swój 22 ligowy mecz po powrocie do Włoch. W tym czasie wziął udział przy 23 golu strzelonego przez Milan. Siedemnaście bramek sieknął sam, przy sześciu asystował kolegom.
Dzisiaj zaliczył asystę, która z pozoru jest banalna – ot, przyjąć piłkę, obrócić się odegrać. Laik pewnie powiedziałby, że trudniejsze było samo wykończenie Kessiego. Ale doskonale widać kunszt Szweda na tych powtórkach w slow-motion. Idealne zgaszenie piłki, zastawka przed nadbiegających obrońcą, głowa w górze, wyłożenie piłki idealnie w tempo przed bramkę. To wszystko wydaje się proste, ale ma w sobie nutkę magii.
Milan przeważał. Do przerwy był zespołem lepszym – to on napierał, on miał piłkę. Ale przez ostatnie miesiące zdążyliśmy się do takiego obrazu gry przyzwyczaić. Aż przyjemnie było momentami posłuchać tych krzyków Piolego, który chciał, by jego zawodnicy grali jeszcze szybciej. A przecież oni i tak już grali na jeden kontakt. Myk, myk, piłka od nogi do nogi. Ale Udinese – jak Pudzianowski – tanio skóry sprzedać nie zamierzało. I naprzeciw tego ofensywnego Milanu stał nie mur, a dwa mury – dwie ciasno zbite formacje pomocy i defensywy, przez które trudno było się przebić.
Mediolańczycy nie znaleźli drugiej bramki przed przerwą, więc dostali w czapkę gola tuż po przerwie.
Nieodpowiedzialnie we własnym polu karnym zachował się Romagnoli, popełnił głupi faul w dość bezpiecznej strefie dla defensywy. Sędzia wskazał na wapno, a rzut karnym na bramkę zamienił De Paul. Tak swoją drogą – pewnie napisalibyśmy, że Argentyńczyk jako jedyny z ekipy Udinese dziś nadawał się do gry w Milanie, ale Benaccer i Kessie grają ostatnio na takim poziomie, że chyba nawet De Paula byśmy tam nie zmieścili.
No i tak ten mecz sobie płynął. Milan cisnął, Udine kontrowało. Ale z obu stron to wszystko było zbyt przewidywalne dla rywali. By tu wygrać jeden z zespołów musiał wymyślić coś specjalnego. Znaleźć w sobie nutkę szaleństwa.
Halo, Zlatan?
39 lat. Czwarty mecz w lidze w tym sezonie. Do tej pory:
- vs. Bologna – dwa gole, zwycięstwo Milanu 2:0
- vs. Inter – dwa gole, zwycięstwo Milanu 2:1
- vs. Roma – dwa gole, remis 3:3
I dzisiaj asysta plus gol przewrotką na wagę zwycięstwa. Wracając do pytania z początku tekstu – czy Zlatan jest dziś lepszy niż podczas swojego pierwszego podejścia do Milanu? Nie wiemy. Ale na pewno jest ważniejszy.
Udinese – AC Milan 1:2 (0:1)
Rodrigo De Paul (47.) – Frank Kessie (18.), Zlatan Ibrahimović (83.)
fot. NewsPix