Reklama

Czy każde ciągnięcie w polu karnym jest faulem?

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

28 października 2020, 10:16 • 3 min czytania 20 komentarzy

Namnożyło nam się ostatnio rzutów karnych, które w normalnych okolicznościach nie byłby odgwizdywane. Ale mamy VAR, więc sędziowie częściej wskazują na wapno. Doszliśmy do momentu, gdy wykształciły się karne ery wideoweryfikacji. Czy to słusznie? To pewnie temat na osobną analizę. My – jak co tydzień – siadamy do Niewydrukowanej Tabeli.

Czy każde ciągnięcie w polu karnym jest faulem?

I w tym tygodniu nie mamy wiele do weryfikowania. Generalnie sędziowie podejmowali dobre decyzje, choć czasami śmierdziało nam “wapnami” z szarej strefy. No bo jak ocenić na przykład to zdarzenie w polu karnym Podbeskidzia?

Koszulka Sadloka się rozciąga, ale czy faktycznie mamy tutaj przewinienie? Czy to jest kontakt powodujący upadek? Obrońca Wisły czuje, że rywal szarpie go za koszulkę, ale czy każde szarpnięcie w polu karnym będzie oznaczało wskazanie na wapno? Trudno nam się tu podjąć weryfikacji takiej sytuacji. Szara strefa – gwizdnie, nie gwizdnie, a i tak będą wątpliwości. Podobny casus mieliśmy też w meczu Warty z Podbeskidziem. Tam sędzia dopiero po wideoweryfikacji znalazł faul Laskowskiego na Wiśniewskim. Też miękkie, ale jednak ciągnięcie za koszulkę.

W starciu Zagłębia z Lechią mieliśmy za to z kolei absurdalne wymuszanie wapna przez Żarko Udovicicia.

Reklama

Skrzydłowy Lechii złapał za koszulkę Kacpra Chodynę, po czym wywrócił się, gdy ten chwycił go za rękę. Obustronna walka o piłkę, a Udovicić padł na ziemię dopiero wtedy, gdy stracił “kotwicę” w postaci uwieszenia się na koszulce Chodyny. Dobrze, że arbiter nie dał się na to nabrać.

Sędzia dał się za to nabrać… No, właściwie tutaj nikt nikogo nie nabierał. W starciu Wisły Płock z Piastem sędzia asystent nie zauważył BARDZO KLAROWNEGO spalonego, po którym był rzut wolny, po którym gliwiczanie strzelili gola.

Rozumiemy, że można nie zauważyć jakiegoś małego spalonego. I to jeszcze w dynamicznej sytuacji. Ale tutaj ofsajd jest przynajmniej metrowy. Błąd i to z gatunku tych poważnych. Ale nie weryfikujemy tej sytuacji, bo takie mamy zasady w “NT” – nie odwijamy błędów w nieskończoność, bo to prowadziłoby do absurdów. Na przykład “gol nie powinien zostać uznany, bo sędzia akcję wcześniej wskazał aut w złą stronę”.

Zgrzyt pojawił się też w sytuacji z meczu Legii z Pogonią.

Reklama

Momentalnie podniosły się głosy, że Kostas ma rękę poszerzającą obrys ciała, więc wapno jest klarowne. Ale sytuacja nie jest taka oczywista. Stoper Pogoni robi wszystko, by uniknąć kontaktu piłki z ręką. Chowa ją za siebie, odchyla ciało, wychodzi nawet tułowiem ze światła bramki. Nie mamy tutaj parady obronnej. Żeby było śmieszniej – piłka dopiero po kontakcie z ręką Kostasa leci w bramkę, bo tak wyleciałaby gdzieś za bandy reklamowe. Trudno tutaj karać Kostasa za to, że po prostu ma ręce. Nie rzuca się pod piłkę, a raczej od niej ucieka. Ręce chowa, a nie wystawia. Do tego dochodzi zagranie piłki w jego stronę z bliskiej odległości. Mamy tu do czynienia z nastrzeleniem ręki, a nie z zagraniem ręką.

Widzimy zatem błędy sędziów w tej kolejce (Piast-Wisła), widzimy kontrowersje, ale ostatecznie niczego nie weryfikujemy. A oto nasza tabela po ośmiu kolejkach.

 

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Komentarze

20 komentarzy

Loading...