Reklama

PRASA. Kurzawa tym razem wróci do Górnika Zabrze?

redakcja

Autor:redakcja

24 października 2020, 08:33 • 8 min czytania 8 komentarzy

W sobotniej prasie: Robert Lewandowski opowiada o swojej drodze na szczyt, Rafał Kurzawa może wrócić do Górnika Zabrze, Jakub Szumski zapowiada walkę o puchary w Rakowie. Do tego kilka tekstów przed El Clasico i rozmowa z dyrektorem sportowym Augsburga.

PRASA. Kurzawa tym razem wróci do Górnika Zabrze?

PRZEGLĄD SPORTOWY

Robert Lewandowski wystąpił podczas BUSINESS INSIDER Global Trends Festival. Opowiedział o swojej drodze na szczyt.

TRZECI SKŁADNIK: DETERMINACJA I WYTRWAŁOŚĆ

Aby osiągnąć cele, nie chodzi tylko, aby chcieć, marzyć i starać się to osiągnąć. Kluczową rolę odgrywa determinacja. Gdy coś nie działa, przepracuj to w taki sposób, jakbyś chciał, aby działało, pracuj dwukrotnie ciężej, gdy coś wydaje się zbyt trudne, poddaj to analizie na czynniki pierwsze i spróbuj raz jeszcze. Możemy zmienić niepowodzenie w sukces, jeśli mamy wystarczająco dużo siły do walki o to, co chcemy osiągnąć. Thomas Edison kiedyś powiedział „wielu ludzi, którym nie wyszło w życiu, nie zdaje sobie sprawy, jak byli blisko sukcesu, gdy się poddali”. Widziałem wielu zdolnych ludzi na mojej życiowej drodze, którym zabrakło siły, wiary we własne możliwości i determinacji. Ja się nigdy nie poddałem. Często walczyłem ze sobą, z własnymi słabościami. Dziś te słabości są moimi najmocniejszymi punktami. Wielokrotnie spotykam się z opinią, że sportowiec i biznesmen musi być niezniszczalny i bezkompromisowy. To prawda, na boisku i w interesach tak trzeba działać, ale przy tym wszystkim warto być dobrym człowiekiem. To dodaje dodatkowy składnik, ekstra-energię.

Reklama

Koniec z drogą na skróty – zadecydowano w Lechu Poznań po fatalnym sezonie 2018/19, w którym był ósmy w Ekstraklasie.

Zwrócenie się w dobrą stronę było bolesne, przede wszystkim dla szefów Lecha i kibiców. Bo prawdopodobnie nie byłoby uderzeń Jakuba Modera, siatki zakładanej przez Filipa Marchwińskiego czy niezmordowanego Tymoteusza Puchacza jako kapitana, gdyby nie sezon 2018/19. Pełen porażek, kryzysów i wstydu. Z trzema zmianami na stanowisku trenera, przy czym dwukrotnie o ratunek proszono Dariusza Żurawia. Zakończony na ósmym miejscu, najgorszym za rządów Rutkowskich w klubie. Z 15 punktami straty do najniższej pozycji na podium.

Szybko nie było za czym gonić, więc zatrzymanie się i zastanowienie nad tym, co się stało i dlaczego, nie stanowiło kłopotu. Analizowano wszystkie obszary działalności, kombinowano nad zmianami, bo tak jak do tamtej pory dłużej być nie mogło. Główny wniosek? Koniec z drogą na skróty. Z zatrudnianiem piłkarzy i trenerów teoretycznie gotowych do rywalizacji o mistrzostwo kraju, a w praktyce często kompletnie nie pasujących do Lecha. Ani pod względem mentalności, ani sportowym.

– Przeanalizowaliśmy transfery od 2006 roku po to, żeby znaleźć, co zadziałało, a co nie. Przy tym, co nie wyszło, powiedzieliśmy sobie: więcej tego nie robimy. Stąd ostatnie nasze transfery letnie i zimowe, z których jesteśmy zadowoleni – mówił nam wiceprezes Kolejorza Piotr Rutkowski.

Reklama

Real i Barcelona są najsłabsze od lat i nie wiadomo, dokąd zmierzają. Królewscy są w kryzysie sportowym, Katalończycy mają kolosalny bałagan w zarządzie. Eksperci nie mają wątpliwości: czeka nas najsmutniejsze El Clasico od lat.

Hiszpanie mówią, że sobotni klasyk będzie „bezkofeinowy”. W taki sposób określają rzeczy miałkie, nie budzące większych emocji. Ale jak tu się dziwić? Europa odjeżdża obu klubom, te znajdują się w chaosie sportowym i instytucjonalnym, brakuje gwiazd, a do tego na trybunach Camp Nou nie będzie kibiców. – Faworyta nie da się wskazać, bo i Barcelona, i Real podchodzą meczu w swoim najgorszym momencie od lat – ocenił Albert Luque, były reprezentant Hiszpanii.

LaLiga dalej reklamuje El Clasico jako starcie najlepszych piłkarzy na świecie, jednak to kłamstwo. Świadczą o tym np. listy nominowanych w najważniejszych plebiscytach. Leo Messi zdobył Złotą Piłkę za 2019 rok, ale był jedynym przedstawicielem Realu i Barcy w czołowej dziesiątce, tak samo jak i zresztą w tegorocznym plebiscycie UEFA. Jeszcze niedawno było to nie do pomyślenia, ale trend spadkowy widać od dawna. W 2016 roku w czołowej dziesiątce głosowania „France Football” było sześciu graczy Królewskich i Blaugrany, w 2017 – pięciu, w 2018 – czterech. Dziś został jeden, a było blisko, by i Argentyńczyk pożegnał się z Barcą, tak jak swego czasu Cristiano Ronaldo czy Neymar.

Christian Pulisic, Kai Havertz, Timo Werner i Hakim Ziyech łącznie kosztowali Chelsea 233 miliony euro. Sporo, ale z drugiej strony to tylko jedenaście więcej niż PSG zapłaciło Barcelonie za Neymara. W najbliższej kolejce zagrają oni przeciwko Manchesterowi United.

Miłość do futbolu nie była dla Pulisica łatwa. Wychowywał się w Hershey, niewielkim miasteczku w USA, słynącego z jednej z największych fabryk czekolady na świecie. – Codziennie zaglądałem przez ogrodzenie, żeby zobaczyć, co tam się dzieje – opowiadał piłkarz Chelsea dziennikarzom ESPN.

Czekolada nie osłodziła jednak największego braku w życiu przyszłego reprezentanta USA. W Hershey, owszem, miał dostęp do najlepszej jakości słodyczy, ale nikt nie grał tam w piłkę. – Po szkole bawiłem się ze znajomymi, ale nigdy nie kopaliśmy. Kiedy to robiłem, patrzyli się na mnie jak na dziwaka – wspominał Pulisic. Na szczęście wsparcie czekało na niego w domu. Rodzice byli zapalonymi piłkarskimi kibicami i to oni zarazili syna pasją do futbolu. A skoro tak, musieli z nim grać. Dlatego kiedy młody Christian wracał do domu, zabawa tak naprawdę dopiero się zaczynała. Brał piłkę pod pachę i razem z ojcem i matką rozgrywali rodzinne mecze na podwórku. Z za bramkę robiła garażowa brama, a na jego ścianie ojciec wymalował żółtą farbą jedno słowo „Confidence” – czyli „pewność siebie”. – To chyba najważniejsze słowo w mojej karierze – przyznał piłkarz.

Rozmowa z dyrektorem sportowym Augsburga, oczywiście o Polakach.

MACIEJ KALISZUK: Do Augsburga trafiło latem dwóch polskich piłkarzy – Rafał Gikiewicz i Robert Gumny. Zacznijmy od tego pierwszego, jak pan ocenia początek sezonu w jego wykonaniu?

STEFAN REUTER (DYREKTOR SPORTOWY FC AUGSBURG): Jesteśmy bardzo zadowoleni z Rafała. W pierwszych meczach zagrał dokładnie tak, jak oczekiwaliśmy. Zachował czyste konto w trzech z pięciu naszych dotychczasowych spotkań, straciliśmy w nich tylko trzy gole.

Kiedy postanowiliście go pozyskać?

Mieliśmy go na oku już od pewnego czasu. Za nim bardzo dobry okres w Unionie Berlin. Po zeszłym sezonie wiedzieliśmy, że chcemy nowej hierarchii w naszej drużynie. A Gikiewicz jest bardzo doświadczonym piłkarzem i naszym nowym liderem.

Jego rywalem jest Tomaš Koubek. Czeski bramkarz przyszedł rok temu za 7,5 miliona euro i jest jednym z najdroższych transferów w historii Augsburga. Czyli nie byliście z niego zadowoleni, skoro sprowadziliście Gikiewicza…

Miał trudny początek. Podpisał kontrakt kilka dni przed startem sezonu, a zwłaszcza w defensywie niewielu zawodników przychodzi pod koniec okna transferowego. Potrzebował więc trochę czasu, by zgrać się z zespołem.

Gikiewicz jest od Koubka o pięć lat starszy. W poniedziałek skończy 33 lata, nie sprzedacie go za duże pieniądze.

Dla bramkarzy wiek to nie problem, wielu z nich gra na dobrym poziomie jeszcze długo po trzydziestce.

SPORT

Być może w kadrze Górnika pojawi się jeszcze jeden zawodnik. Głośno mówi się o powrocie na Roosevelta Rafała Kurzawy.

Latem wrócił do Amiens, ale po spadku klubu z Ligue 1 Francuzi dążyli do rozwiązania umowy z zawodnikiem. Stało się to na początku października. Od tego czasu Kurzawa jest wolny. Plotka głosi też, że w końcu odciął się od swoich menedżerów z agencji INNfootball, którzy nie dość dobrze kierowali karierą zawodnika, który teraz jest na przysłowiowym lodzie.

Co dalej? Mówiło się o Lechu, który – zanim piłkarz lata temu, a konkretnie w 2010 trafił do Górnika – miał na niego oko. Potem pisano o egzotycznych kierunkach na Bliskim Wschodzie. Dzisiaj w Górniku daje się słyszeć głosy, że najlepszym miejscem do odbudowania tego utalentowanego zawodnika byłby właśnie klub z Zabrza, gdzie przecież z powodzeniem przez lata występował, trafiając w końcu do reprezentacji Polski; wystąpił dotąd 7 razy. Już latem rok temu głośno było o tym, że Kurzawa ponownie będzie zawodnikiem Górnika. W ostatnim dniu okienka transferowego pomiędzy Zabrzem a Amiens była gorąca linia, a sam gracz był już na Górnym Śląsku. Akcję pozyskania sponsorów uruchomił Dariusz Czernik, wtedy jeszcze członek zarządu Górnika, a od stycznia tego roku prezes. Ostatecznie sprawa wysypała się na samym finiszu, a oba kluby obwiniały się potem nawzajem o to, kto zawalił i kto nie dopełnił wszystkich szczegółów.

Nie ma drugiej takiej drużyny na szczeblu centralnym. Skra Częstochowa w tym roku kalendarzowym nie poniosła jeszcze ligowej porażki na swoim stadionie. GKS Katowice czeka dziś wielkie wyzwanie.

To, jak specyficznym punktem na II-ligowej mapie jest stadion Skry i cechująca go sztuczna murawa, wiadomo nie od dziś. Świadczą o tym liczby. Z 11 rozegranych w tym roku domowych meczów o punkty, drużyna spod Jasnej Góry wygrała 7, a tylko 4 zremisowała. Nieważne, czy grała pod wodzą Pawła Ściebury, jego asystentów Jacka Rokosy i Konrada Geregi, czy wreszcie aktualnie prowadzącego zespół Marka Gołębiewskiego.

Mianem ekipy niepokonanej u siebie nie może pochwalić się w 2020 roku nikt inny w trzech najwyższych klasach rozgrywkowych. W II lidze tylko jedną domową porażkę zanotowała… GieKSa, w I lidze po razie przegrywali Chrobry i Radomiak, zaś w ekstraklasie – Lech i Śląsk. Ale to nie wszystko: zauważmy, że Skra w tych 11 meczach straciła ledwie 4 gole. Tak szczelną domową defensywą też nie legitymuje się na szczeblu centralnym nikt inny. Są za to tacy, którzy w roli gospodarza częściej świętowali zwycięstwa, by wspomnieć I-ligowców z Niecieczy czy Opola, a także ekstraklasowe zespoły Lecha, Górnika czy Legii. Przy czym rozegrały co najmniej o 2 domowe spotkania więcej niż Skra.

SUPER EXPRESS

Opinie Jerzego Dudka przed El Clasico.

– Media w Hiszpanii wieszczą, że trener Realu Zinedine Zidane w tym meczu gra o posadę. Jak to widzisz?

– W mojej ocenie tak nie jest. „Zizou” jest za bardzo szanowaną postacią. Francuz ma bardzo duży posłuch w klubie i prezydent Florentino Perez nie wyobraża sobie pracy bez niego. Już raz Zidane odszedł z klubu z własnej woli. Teraz może być podobnie. Jeśli odejdzie, to na własne życzenie. Sam o tym zdecyduje, gdy stwierdzi, że nic już więcej nie osiągnie z tym zespołem.

– Komu dajesz większą szansę na wygraną?

– Sercem jestem oczywiście za Realem. Kieruję się sentymentem, który tutaj nie jest dobrym doradcą. Remis będzie
wynikiem, który kibice Realu wezmą w ciemno.

Bramkarz Rakowa Częstochowa, Jakub Szumski przekonuje, że jego zespół stać na puchary.

– Raków jest liderem tabeli. Dodaje to pewności siebie?

– Na pewno! A jednocześnie motywuje, by dalej trzymać poziom i pokazać, że nie jesteśmy liderem przez przypadek. Na spotkaniu przed sezonem z właścicielem klubu za cel stawialiśmy sobie poprawienie 8. miejsca, najlepszego w historii klubu. Ale uważam, że możemy śmiało zaatakować miejsce, które daje grę w europejskich pucharach. Potrafiliśmy w tym sezonie wypracować regularność, której brakowało wcześniej.

Fot.

Najnowsze

Komentarze

8 komentarzy

Loading...