Tego można było się spodziewać. Arkadiusz Reca nie wyleciał z karuzeli Serie A i w przyszłym sezonie będzie reprezentować barwy Crotone. Marka tegorocznego beniaminka włoskiej elity na nikim wielkiego wrażenia nie robi, bo prawdopodobnie czeka go rozpaczliwa walka o utrzymanie, ale dalej jest to przyzwoity poziom. No, a przynajmniej taki, na który aktualnie stać Recę, bo Atalanta, która znowu oddała go na wypożyczenie, to na razie za wysokie progi na jego nogi.
Miniony sezon w wykonaniu reprezentanta Polski był przyzwoity. Po prostu. Bez szału i bez dramatu. SPAL z hukiem spadło z ligi, zbierając łomot w wielu meczach, ale Reca się nie kompromitował, choć absolutnie trzeba unikać narracji, jakoby to wyraźnie wyróżniał się w zespole spadkowicza i był jego najlepszym graczem. Nie, nie był wiele lepszy niż reszta zespołu.
Przy ocenach wyczynów Polaków na Półwyspie Apenińskim zaliczyliśmy go do klasy średniej:
Przeciętnie poukładały się też losy Arkadiusza Recy. Udało mu się wskoczyć do wyjściowej jedenastki SPAL na większą część sezonu i chwała mu za to, lecz trzeba dodać, że jego zespół z kretesem zleciał do Serie B. Polak miewał podczas tego wypożyczenia solidne występy. Czasami był wręcz najjaśniejszą postacią swojej drużyny i to nawet w starciach z potęgami włoskiej ekstraklasy, lecz raczej nie były to mecze na tyle imponujące, by Reca w pełni przekonał do siebie trenera i działaczy Atalanty Bergamo.
No właśnie, Atalanta Bergamo, bo to z niej Polak wypożyczony był do SPAL. W jego włoskiej historii tak naprawdę wszystko sprowadza się do niej. Po sezonie 2018/19 byliśmy mocno nim rozczarowani. Polak nie był przygotowany na warunki rosnącej w siłę ekipy Gian Piero Gasperiniego. Nie znał nie tylko włoskiego, ale też angielskiego, nie rozumiał taktyki, nie rozumiał zaleceń i poleceń sztabu szkoleniowego, a komentator Eleven, Mateusz Święcicki, opowiadał nam, że Reca nie jest szczególnie zajarany włoska kulturą, co też utrudniło mu ambitniejszą adaptację w tamtejszy klimat.
Tak czy inaczej, tamta kampania w jego wykonaniu nie należała do udanych.
Reca zagrał sto czterdzieści minut. Z tego aż dziewięćdziesiąt przypadło na mecz eliminacji Ligi Europy z Hapoelem. Na włoskich boiskach poza tym: pięć z Fiorentiną, siedem minut z Frosinone, jedenaście z Torino, dwadzieścia z Parmą. Częściej niż w klubie grał w reprezentacji Polski. To znamienne.
Nic więc dziwnego, że kiedy zaczął grać na wypożyczeniu w SPAL, w Polsce na jego występy patrzyło się trochę nieobiektywnie. Bo tak jak debiut z Lazio zaliczył koszmarny, tak potem coraz częściej przydarzały mu się niezłe występy w meczach z silniejszymi rywalami. Czy to z Juventusem, czy to z Napoli, czy to z Atalantą. W konsekwencji wielu zaczęło przeceniać jego wartość i sugerować, że latem Gasperini będzie chciał go u siebie w Atalancie, która była przecież jednym z pozytywniejszych objawień minionego sezonu w całej Europie.
Nic bardziej mylnego.
Reca rozegrał dwadzieścia pięć meczów w SPAL, ale dalej było to za mało, żeby zostać w Atalancie. Tam na lewym wahadle, czyli na pozycji, na której mógłby grać Reca, gra Robin Gosens. Kozak. Staty z minionego sezonu? 34 mecze, 9 goli, 8 asyst. Dziękujemy, można zamykać kram, gdzie do niego Recy? Dajcie spokój. Szans na wygranie rywalizacji zero. Bardzo istotną kwestią w tej sprawie jest też to, że Atalanta niedawno na tę pozycję ściągnęła też Lennarta Czyborrę, który jednak okazał się za słaby na ten poziom włoskiej piłki i został oddany na przyuczenie się fachu do Genui. I Reca skończył tak samo. Na kolejnym wypożyczeniu. Tym razem do Crotone.
Jaki to klub?
Niespecjalnie ekscytujący. Ot, słaby beniaminek, przewidywany do spadku. Na inaugurację ligi dostali 1:4 od Genui. Taki jest dzisiaj poziom 25 latka. Dół włoskiej elity. Przy tym wszystkim jest przynajmniej jakiś realny pozytyw, czyli to, że zanosi się na to, iż Reca będzie miał pewne miejsce w składzie. Po pierwsze, doskonale zna system gry z wahadłowymi bocznymi obrońcami, a po drugie, trener Giovanni Stroppa na gwałt potrzebuje bocznego obrońcy, który odnajduje się w tym ustawieniu.
Ostatnio gra tam Antonio Mazotta. Typowy przeciętny włoski wyrobnik z dużym doświadczeniem w Serie B, ale – co też jest istotne – z mniejszym ograniem w Serie A niż Reca, choć jest o dobre kilka lat od Polaka starszy. Poza nim Stroppa wypróbowywał na lewym wahadle prawych skrzydłowych i środkowych pomocników. Żadna z tych opcji specjalnie nie grała. Arkadiusz Reca powinien ten problem rozwiązać. I dobrze dla niego. Regularnie grający w mocnej lidze lewy obrońca w kontekście Euro za osiem miesięcy, to skarb dla kadry, nawet w perspektywie bycia w niej tylko zmiennikiem.
Fot. Newspix