Reklama

James, Allan, Doucoure. Czy z taką drugą linią Ancelotti i Everton zagrają o coś więcej?

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

13 września 2020, 12:59 • 8 min czytania 5 komentarzy

Jak wiele może się zmienić na przestrzeni lat? Carlo Ancelotti wie, że bardzo dużo. Gdy Roman Abramowicz zaprosił go na spotkanie po raz pierwszy, odmówił mu przejścia do Chelsea. Nie wyobrażał sobie odejścia z Milanu. Po jakimś czasie ostatecznie osiedlił się w Londynie, znalazł tam ulubioną włoską knajpę i kawiarnię, ale ciągnęło go do kraju. Teraz, po pobycie w Neapolu, nie ma już wątpliwości. – Premier League da się lubić bardziej niż Serie A. Presja jest mniejsza, atmosfera lepsza. Dlatego chciałem tu wrócić – mówił po podpisaniu umowy z Evertonem. Kurtuazja? Być może. A może po prostu Carletto we Włoszech nie ma już czego szukać.

James, Allan, Doucoure. Czy z taką drugą linią Ancelotti i Everton zagrają o coś więcej?

Nie oszukujmy się, Ancelotti to nadal wielki trener. W absolutnej czołówce nie ma już czego szukać, jednak swoje miejsce blisko szczytu znajdzie. Dla takich szkoleniowców w Italii przeznaczone jest ścisłe, niewielkie grono klubów. Juventus, Inter, Milan, Roma, Napoli, ostatnio także Lazio. Miłośnik tortellini zwiedził już większość z nich: do zaliczenia pozostał mu tylko Rzym, bo chyba nikt nie wyobraża go sobie za sterem Nerazzurrich. Od kiedy stało się jasne, że jego czas pod Wezuwiuszem dobiega końca, wiadome było, że Ancelotti znów ruszy w świat. Poszukać miejsca, w którym będzie kochany.

James Rodriguez, czyli ulubieniec Carletto

A przede wszystkim – tam, gdzie będzie mógł stworzyć swoją ekipę. Na południu Włoch – choć Aurelio de Laurentiis nie szczędził na transfery – to nie do końca się udało. Carletto nękał właściciela Napoli o jednego zawodnika. Jamesa Rodrigueza. Z nim w składzie wszystko byłoby inne, a historia romansu Ancelottiego z Partenopei mogłaby mieć zgoła odmienny finisz. Kolumbijczyk jednak do Serie A nie trafił. Za to teraz udało się go przekonać do dołączenia do The Toffees. – Gdy rozmawiasz z piłkarzem o transferze, jest jedna prosta zasada. Musi powiedzieć: tak, chcę u was grać. Nie, że się zastanowi, że być może. Musi mieć pewność, wtedy i my mamy pewność. I tak właśnie było – zdradzał kulisy transferu włoski trener.

Transferu, który dla Evertonu może się okazać jednym z najważniejszych ruchów w historii, bo do niebieskiej części Liverpoolu rzadko trafiali zawodnicy, o takim nazwisku i statusie. Nie przesadzamy, bo kampania reklamowa dotycząca tego transferu była szeroko zakrojona – zdjęcie Jamesa w koszulce nowego klubu pojawiło się nawet na Times Square, a analitycy obliczyli, że wieść o nowym zakupie The Toffees dotarła do 400 milionów osób na całym świecie. W ten sposób angielski klub chce dołączyć do grona światowych marek.

Reklama

Nie ma przy tym wątpliwości, że Kolumbijczyk powiedział “tak” Evertonowi ze względu na swoją relację z Ancelottim. W karierze Rodrigueza znajdziemy dwa wybitne lata.

  • 2014/2015 – 13 goli, 13 asyst w La Lidze. 3.01 kluczowych podań na 90 minut. xGBuildup na poziomie 14.52, czyli najwyższym w karierze
  • 2017/2019 – 7 goli i 11 asyst w Bundeslidze. 3.52 kluczowych podań na 90 minut. xGBuildup na poziomie 11.46

W żadnym innym sezonie udział Jamesa w konstruowaniu akcji swojego zespołu nie był tak duży, żeby jego xGBuildup przekroczyło liczbę 10. Nigdy później nie był tak skuteczny pod bramką rywala. Pod względem asyst i bramek dorównują mu tylko lata spędzone w Monaco i Porto. Co łączy te dwa sezony? W obydwu jego opiekunem był właśnie Ancelotti, który czynił go sercem swojego zespołu. Dlatego James miał być silnikiem Napoli i dlatego stanie się motorem napędowym Evertonu.

Everton miał problem z kreowaniem, a James z graniem

– Sześć czy siedem lat temu grałem na świetnym poziomie. To nie znika. W futbolu, kiedy grasz dobrze, musisz mieć obok ludzi, którzy ci ufają. Musisz mieć takie osoby na boisku i poza nim – tłumaczył James, gdy pytano go o przyczyny słabszej formy, niejako potwierdzając, że Ancelotti jest właśnie taką osobą. Tyle że z jednej strony Kolumbijczyk ma rację, a z drugiej ciężko mówić o przypadku w tym, że nie wykupił go Bayern, a w Madrycie postawiono go na końcu kolejki do grania. Bo to, że Rodriguez grał niewiele, nie było następstwem jego niezbyt dobrej relacji z Zinedinem Zidanem. Ostatnie sezony pod względem minut wyglądają fatalnie.

  • 2019/2020 – 419 minut w lidze
  • 2018/2019 – 1138 minut w lidze
  • 2017/2018 – 1621 minut w lidze
  • 2016/2017 – 1179 minut w lidze
  • 2015/2016 – 1516 minut w lidze

Od pięciu sezonów Kolumbijczyk nie potrafi przekroczyć progu 2000 minut w sezonie ligowym. Czyli rozegrać ok. 22-23 meczów w pełnym wymiarze czasowym. Urazy, brak formy, rosnące z roku na rok braki kondycyjne i motoryczne. James Rodriguez być może jest gorącym nazwiskiem i kapitalnym piłkarzem, jednak z grą w piłkę w ostatnich latach nie zawsze było mu po drodze. I to nawet wtedy, gdy Ancelotti wziął go do Monachium, gdzie zdołał się odbudować. Dlatego budowanie wokół niego drugiej linii The Toffees jest pewną niewiadomą. Oczywiście można spojrzeć na to z drugiej strony i zauważyć, że nawet pół-etatowy piłkarz James, który wniesie coś do ofensywy, będzie dla Evertonu sporym wzmocnieniem. Dlaczego? W poprzednim sezonie piłkarze z niebieskiej części Liverpoolu nie radzili sobie zbyt dobrze w kreowaniu.

  • 12. miejsce w lidze pod względem stworzonych okazji bramowych – 1.71 na 90 minut
  • 11. miejsce w lidze pod względem stworzonych sytuacji do oddania strzału – 18.03 na 90 minut
  • 11. miejsce w lidze pod względem xAssist – 0.8 na 90 minut

Co ciekawe, jeśli chodzi o xGoals Everton stoi już wyżej, co tylko dowodzi, że pomocnicy niekoniecznie spełniają swoje zadania. Żeby to potwierdzić, wystarczą nawet najprostsze liczby: dwóch najlepszych asystentów zespołu to obrońcy, a najefektywniejsi piłkarze drugiej linii dostarczyli łącznie pięć bramek i asyst.

Allan, czyli mózg zespołu

W ostatnim meczu sezonu na Goodison Park jedna z drużyn miała problemy w drugiej linii. Była pozbawiona jakości i charakteru – i nie mówimy tu o zmierzającym do Championship Bournemouth. Tylko pusty stadion uchronił Everton przed pogardą ze strony trybun – pisze “Guardian” w zapowiedzi nowego sezonu The Toffees. Nic dziwnego, że to właśnie pomoc stała się placem budowy Ancelottiego. Przed startem sezonu wyglądała ona marnie. Andre Gomes, Alex Iwobi, Fabian Delph, Morgan Schneiderlin, Tom Davies, Gylfi Sigurdsson… Więcej dodawać nie trzeba. Latem Everton postawił więc nie tylko na Jamesa. Drugim “synkiem” Carletto, który trafił na Wyspy Brytyjskie, jest Allan.

Reklama

Ten sam Allan, który po wielkiej awanturze zakończonej wyrzuceniem Ancelottiego z Napoli, znalazł się na marginesie i w brzydki sposób zakończył piękny rozdział kariery we Włoszech. Ale to także gość, który w ostatnich latach był czołowym defensywnym pomocnikiem Serie A.

  • 2018/2019 – najwięcej przejęć w lidze
  • 2017/2018 – najwięcej przejęć w lidze

To mówi samo za siebie. – Wykonuje ogromną pracę, jest pełen energii. Kiedy był u szczytu formy, mogłeś tylko się zachwycać, bo potrafił odzyskać piłkę cztery, pięć razy z rzędu. PSG było nim mocno zainteresowane, bo widziało w nim gościa, który pokrywa każdy centymetr murawy. Nie jest prostym piłkarzem, choć jest skuteczny w fizycznej walce o piłkę. Potrafi agresywnie atakować, ale w taki sposób, żeby nie przekroczyć przepisów – komplementuje nowy zakup Evertonu “The Athletic”.

Oczywiście nie jest tak, że Allan to typowy przecinak, którego będziemy chwalić, gdy wyjdzie na boisko w białej koszulce, a zejdzie w czarnej. Ale angielskie media przypominają, że Carlo Ancelotti jako diagnozę niepowodzeń The Toffees stawiał właśnie niewielkie zaangażowanie w środkowej strefie. Brak charakteru. – Najpierw musimy walczyć, a potem próbować wygrywać mecze. Kiedy nie ma walki, nie widzę na boisku DNA tego klubu – mówił włoski trener. – Nasi kibice pokochają Allana, bo na boisku walczy za dwóch. W moich oczach to jeden z najlepszych defensywnych pomocników świata – opisywał z kolei brazylijskiego pomocnika. Lepszego puzzla do tej układanki dopasować się po prostu nie dało.

Abdoulaye Doucoure – nazwisko mniejsze, ale rola nie

Trzecim z puzzli, których Carletto użył do przebudowania drugiej linii Evertonu jest Abdoulaye Doucoure. Być może najmniej znane ze wszystkich nazwisk, ale niekoniecznie najmniej znaczące. Francuz sprowadzony z Watfordu był absolutnym liderem swojej drużyny w poprzednim sezonie. Aktywnym zarówno w defensywie, jak i w ofensywie. I nie jest to żart nawiązujący do słynnej wypowiedzi Adama Nawałki. Zerknijcie na te liczby.

  • Drugi najlepszy przejmujący Watfordu i 21. w Premier League
  • Drugi najczęściej stosujący pressing piłkarz w lidze
  • Najwięcej podań w drużynie Watfordu
  • Druga największa liczba podań w pole karne w Watfordzie
  • Druga największa liczba zagrań w tercję ataku w swoim zespole
  • Największy xGBuildup w Watfordzie – 7.19

Pracuje i z przodu i z tyłu. Idealna definicja zawodnika box-to-box, w dodatku skrojonego na miarę do Evertonu, którego – powiedzmy sobie szczerze – na nikogo lepszego nie stać. W taktyce Ancelottiego Allan ma pełnić rolę głębiej grającego, defensywnego pomocnika, natomiast Doucoure będzie operował wyżej, wykorzystując swoją kreatywność i energię. W “The Athletic” mówił o tym Mike Parkin, specjalista od Watfordu. – W swoim najlepszym sezonie był idealnym łącznikiem. Rozbijał ataki przed własnym polem karnym, a potem szybko przechodził z defensywy do ataku. To piłkarz, który mógłby z powodzeniem grać w zespole grającym w Lidze Mistrzów.

Długie nogi, dynamika, całkiem niezła technika i orientacja na boisku. To wszystko widzimy poniżej. Według angielskich mediów – takiej akcji nie zdołał przeprowadzić w poprzednim sezonie żaden piłkarz klubu z niebieskiej części Liverpoolu.

I kiedy przypominamy sobie fatalny bilans drugiej linii The Toffees, jakoś tym opiniom wierzymy.

***

Carletto ma więc to, czego chciał – ułożył zespół po swojemu. To, czego chcieli, mają też włodarze klubu, bo udało się to zrobić całkiem tanim kosztem. Według różnych źródeł James był albo darmowym transferem, albo gościem, który kosztował grosze. Allan? 25 milionów euro, promocja, nawet Aurelio de Laurentiis stwierdził, że sprzedaje tego piłkarza za bezcen. Doucoure? Nieco ponad 20 milionów euro. Dla The Toffees oszczędności są ważne, bo w ostatnich latach ekipa z Merseyside płaciła raczej ponad miarę. Co z tą paczką zrobi Ancelotti? Jako wielki miłośnik kuchni powinien doskonale wiedzieć, jak połączyć składniki, żeby stworzyć pyszne danie. A to zwiastuje ciekawy sezon po drugiej, zwykle niedocenianej stronie Liverpoolu.

SZYMON JANCZYK

Fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Mbappe wraca z dalekiej podróży. Taki Real kibice chcą oglądać

Patryk Stec
3
Mbappe wraca z dalekiej podróży. Taki Real kibice chcą oglądać
Koszykówka

Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark

Michał Kołkowski
3
Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark

Anglia

Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
5
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Komentarze

5 komentarzy

Loading...