Reklama

Prezydent Napoli zakażony koronawirusem. Pech czy bezmyślność?

redakcja

Autor:redakcja

10 września 2020, 15:33 • 3 min czytania 14 komentarzy

Napoli oficjalnie poinformowało, że prezydent klubu, Aurelio De Laurentiis, jest zakażony koronawirusem. I nie byłoby w tym jeszcze nic strasznego – mówimy wprawdzie o 71-latku, ale Włoch rzekomo czuje się nieźle i chorobę przechodzi bezobjawowo, nie licząc lekkiego bólu stawów. Problem w tym, że inne źródła podają, jakoby De Laurentiis jednak zauważył u siebie objawy typowe dla choroby COVID-19, ale mimo to brał udział w oficjalnych spotkaniach. Między innymi z zespołem, prezydentami innych klubów i dziennikarzami.

Prezydent Napoli zakażony koronawirusem. Pech czy bezmyślność?

Groźba kwarantanny

Włoskie media od kilku godzin płoną właśnie z powodu tej sprawy. „La Repubblica” poinformowała, że cała drużyna Napoli kilka dni temu przeszła przez wysoce precyzyjne testy wymazowe. Prawdopodobnie choroba De Laurentiisa nie storpeduje okresu przygotowawczego podopiecznych Gennaro Gattuso. Nie jest jednak tajemnicą, że prezydent przebywał wraz z zespołem na zgrupowaniu przedsezonowym. Wielokrotnie rozmawiał z członkami sztabu szkoleniowego i samymi zawodnikami. Prawdopodobnie trzeba będzie zastosować względem neapolitańskiej ekipy dodatkowe środki bezpieczeństwa. Nie wspominając o ponownym przeprowadzeniu testów. Jak najszybciej to możliwe, by uzyskać wiarygodne wyników. Jutro o 18:00 Napoli ma zaplanowane spotkanie sparingowe z Pescarą. Na razie nie jest pewne, czy mecz dojdzie do skutku. Prawdopodobnie tak, ale sytuacja jest – jak to mówią – dynamiczna.

Osobna sprawa to obecność De Laurentiisa na specjalnym zebraniu poświęconym przyszłości Serie A, w którym wzięli udział przedstawiciele innych klubów i ligowi działacze. Włoch przyjechał na spotkanie z lekkim bólem brzucha. Doskwierała mu również biegunka. Uznał jednak, że to prawdopodobnie zwykłe zatrucie pokarmowe, spowodowane zjedzeniem nieświeżych ostryg, a nie jeden z objawów koronawirusa. Był w błędzie. Najprawdopodobniej w trakcie spotkania otrzymał informację o tym, że jego test dał wynik pozytywny. Dlatego przedwcześnie opuścił salę, tłumacząc się publicznie niegroźną niedyspozycją. Ponoć testowi poddał się z ostrożności, bo jeden z członków jego rodziny zachorował ostatnio na COVID-19.

Nerwowa atmosfera

Co tu dużo mówić, całkiem spore grono ludzi może wylądować wkrótce na kwarantannie. – De Laurentiis nie używał maski ani wchodząc do budynku, ani przy wyjściu. Miał ją jednak na sobie wewnątrz hotelu – informuje portal ansa.it.

Sytuacja jest o tyle ciekawa, że De Laurentiis uchodzi za człowieka mocno troszczącego się o swoje zdrowie. Jakiś czas temu prezydent Napoli przeszedł zapalenie płuc, więc z całą pewnością nie ryzykowałby udziału w spotkaniu, gdyby rzeczywiście podejrzewał u siebie koronawirusa. Tym bardziej że wymagało to od niego wielu podróży samolotem. Można zatem założyć, że Włoch szczerze sądził, iż jego dolegliwości to zwykła niestrawność. Z drugiej jednak strony – skoro poddał się testom na obecność wirusa, to coś tam jednak musiał przeczuwać. Jego żona również jest zakażona. Mało tego – po przedwczesnym wyjściu z hotelu De Laurentiis rozmawiał z reporterami. Nie założył maski, nie ostrzegł ich o konieczności zachowana dystansu społecznego, lecz przemaszerował wśród nich jak gdyby nigdy nic.

Reklama

„Corriere della Sera” dotarł również do informacji, jakoby De Laurentiis pod koniec spotkania miał gorączkę i czuł się już naprawdę fatalnie.

Cóż – pozostaje mieć nadzieję, że prezydent Napoli zaraził jak najmniej osób. Najlepiej nikogo. No i oby sam jak najszybciej wyzdrowiał. Ale – o ile wstępne doniesienia włoskich mediów się potwierdzą – jego zachowanie to w najlepszym razie nieodpowiedzialność, a w najgorszym zwyczajna, bardzo groźna dla otoczenia głupota.

fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Inne kraje

Vinicius zmarnował rzut karny. Blamaż Brazylii z Wenezuelą [WIDEO]

Patryk Stec
6
Vinicius zmarnował rzut karny. Blamaż Brazylii z Wenezuelą [WIDEO]

Weszło

Komentarze

14 komentarzy

Loading...