Reklama

Kepa Arrizabalaga – najdroższy w historii, najgorszy w lidze

redakcja

Autor:redakcja

23 lipca 2020, 12:20 • 6 min czytania 19 komentarzy

Kepa Arrizabalaga ma niespełna 26 lat. Wciąż kawał kariery przed nim, ale to już jest ten moment, w którym bramkarz powinien prezentować najwyższy poziom. Zwłaszcza jeśli mówimy o najdroższym bramkarzu w dziejach futbolu. Latem 2018 roku Chelsea zapłaciła za Hiszpana aż 80 milionów euro. I na razie wygląda na to, że mamy do czynienia z jednym z największych transferowych niewypałów ostatnich lat. Kepa nie tylko nie może być zaliczany do grona najlepszych bramkarzy Premier League. On swoją postawą pracuje na miano najgorszego golkipera w lidze.

Kepa Arrizabalaga – najdroższy w historii, najgorszy w lidze

Katastrofalne statystyki

Oczywiście nie należy fatalnej gry The Blues w defensywie sprowadzać tylko do nędznej postawy Kepy. Byłoby to, mimo wszystko, nie fair. Podopieczni Franka Lamparda stracili już w tym sezonie 54 gole. Jest tylko siedem zespołów w lidze, które mogą się wylegitymować jeszcze bardziej dziurawą obroną. Trzeba ich jednak w większości poszukiwać na dnie tabeli, a nie w okolicach podium. W składzie Chelsea w sezonie 2019/20 regularnie pojawiają się tacy jegomoście jak Kurt Zouma, Andreas Christensen czy Marcos Alonso. Nie będzie kontrowersyjnym stwierdzenie, że nie są to gracze prezentujący ten sam poziom co John Terry, Ricardo Carvalho albo Ashley Cole.

Niemniej, z dobrze dysponowanym Petrem Cechem między słupkami bilans bramkowy The Blues na pewno wyglądałby korzystniej. Kepa Arrizabalaga absolutnie swojemu zespołowi w tym sezonie nie pomaga. Prędzej można go uznać za kulę u nogi.

Statystyki są po prostu miażdżące dla Baska. Kepa rozegrał 33 spotkania w bieżącej edycji Premier League i może się pochwalić skutecznością interwencji na poziomie zaledwie 55%. To najgorszy wynik w lidze. Zdecydowanie najgorszy. Nie ma innego bramkarza w angielskiej ekstraklasie, który zjechałby poniżej 63%. Najlepszy w stawce Hugo Lloris interweniuje ze skutecznością 80%. Tu również można zaznaczyć, że bramkarzowi Chelsea nie pomagają obrońcy, którzy nie blokują dostatecznie dużej liczby uderzeń i dopuszczają oponentów do zbyt dogodnych okazji strzeleckich, ale nawet jeśli weźmiemy na to poprawkę, to liczby są dla Kepy bezlitosne. Rywale The Blues prawie połowę swoich celnych strzałów zamieniają na gole.

Czy w zeszłym sezonie wyglądało to lepiej?

Reklama

Często pojawia się w przestrzeni medialnej teoria, że Kepa obniżył ostatnio loty z powodów prywatnych. Przywołuje się tutaj przede wszystkim rozstanie z wieloletnią partnerką. Jednak w minionych rozgrywkach Arrizabalaga również plasował się wśród najgorszych golkiperów w Premier League. Pod względem skuteczności interwencji zajął ledwie piętnaste miejsce w stawce. Choć fakt faktem, że 68% – jego rezultat z sezonu 2018/19 – to wynik po prostu do bólu przeciętny, a nie beznadziejny.

“Przyrosie”

Jeszcze bardziej niż statystyki, Kepę obnażają kompilacje jego interwencji. Choć należałoby chyba powiedzieć, że są to kompilacje przedstawiające brak reakcji golkipera Chelsea. Trudno w to uwierzyć, ale najdroższy bramkarz świata wyspecjalizował się w wykonywaniu “przyrosiów” lepiej od samego Sebastiana Przyrowskiego. Dla tych, którzy nie wykuli na blachę wszystkich pojęć z futbolowego słowniczka – “przyrosie” to takie momenty, gdy bramkarz na widok nadlatującej piłki staje jak wryty i z bezradną miną odprowadza piłkę wzrokiem, zamiast podjąć chociaż próbę interwencji.

Wczorajszy mecz z Liverpoolem, rzut wolny Trenta Alexandra-Arnolda (SKRÓT):

Tutaj porażka ligowa Chelsea 0:3 z Sheffield United. Kepa nie popisał się również przy golu na 0:1, a przy drugim trafieniu odstawił wręcz malowniczego “przyrosia”, choć stał naprawdę blisko krótkiego słupka (SKRÓT):

Reklama

Pierwsza w sezonie konfrontacja Chelsea z Sheffield (SKRÓT):

Sezon 2018/19, mecz z Tottenhamem (SKRÓT):

Jesienne starcie z Ajaksem w Lidze Mistrzów (4:4). Kepa nie miał w nim ani jednej skutecznej interwencji. Podobnej sztuki dokonał również w styczniowej konfrontacji z Arsenalem. Dwa uderzenia “Kanonierów”, dwa gole.

Takie przykłady można długo mnożyć. Zresztą “przyrosie” to nie jest przecież jedyny problem Kepy. Bramkarz Chelsea notorycznie przepuszcza uderzenia na krótki słupek, a nawet ma problemy z odbijaniem strzałów pędzących w środek bramki. Jego interwencje wydają się być spóźnione, a on sam notorycznie źle się ustawia, dlatego tak łatwo go zaskoczyć uderzeniami z dystansu. Wielu zawodników Premier League swoje najładniejsze bramki w sezonie zdobywa właśnie przeciwko The Blues. To nie przypadek.

Na dodatek Kepa zasłynął też z tego, że wyjątkowo łatwo mu założyć kanał. Co tu dużo mówić – napastnicy urządzają sobie przeciwko niemu trening strzelecki. Nie mają do golkipera Chelsea żadnego respektu.

Wątpliwa przyszłość

A tutaj drobny bonusik z wczorajszego spotkania, czyli zastygnięcie przy dośrodkowaniu. Klasyczny numer Arrizabalagi. Kroczek i zasugerowanie wyjścia z linii bramkowej, rozmyślenie się w ułamku sekundy, cofnięcie wysuniętych rąk i skazanie samego siebie na egzekucję ze strony atakującego drużyny przeciwnej. Tym razem się upiekło, lecz tylko z uwagi na kiepski strzał.

Reakcja kolegów z zespołu mówi wszystko na temat tej sytuacji.

W ogóle zachowanie Kepy przy stałych fragmentach to po prostu horror. Golkiperowi The Blues ewidentnie brakuje pewności siebie, typowej dla najlepszych bramkarzy. Najchętniej spędziłby cały mecz będąc przyspawanym do linii bramkowej, lecz robota golkipera polega również na tym, by od czasu do czasu wyskoczyć na przedpole i po prostu pokazać, kto rządzi w tym sektorze boiska. A rządzić powinien ten zawodnik, któremu przepisy umożliwiają łapanie piłki w ręce.

Jak  widać na załączonych obrazkach – Arrizabalaga zdaje się niekiedy zapominać, iż ma taki przywilej.

Współczynnik xG (spodziewanych goli) dla Liverpoolu we wczorajszym starciu z Chelsea wyniósł 1,45. The Blues tracili pięć goli. Kepa nie jest z pewnością jedynym winnym w tej sytuacji, ale na pewno klęska z The Reds ma jego twarz.

Chelsea znalazła się zatem w dość paskudnym położeniu. Londyńczycy ponoć planują zmianę bramkarza, ale trudno będzie się pozbyć Kepy w takim momencie. Kontrakt Baska wygasa dopiero w 2025 roku. Odzyskanie choćby połowy zainwestowanych w niego środków zdaje się skrajnie nieprawdopodobne. Angielskie media spekulują, jakoby The Blues chcieli skonstruować jakąś wymianę z FC Barceloną bądź Atletico Madryt, ale raczej marne szanse, że Marc-Andre Ter Stegen albo Jan Oblak trafią wkrótce na Stamford Bridge. Kto chciałby się połakomić na bramkarza, który – biorąc pod uwagę pięć najmocniejszych europejskich lig – zajmuje obecnie 98. miejsce pod względem skuteczności interwencji? Warto nadmienić, że zestawienie obejmuje właśnie 98 regularnie grających bramkarzy.

źródło: FBREF

Cała nadzieja kibiców Chelsea w tym, że Marina Granowskaja – prawa ręka Romana Abramowicza do spraw transferowych – jeszcze raz potwierdzi swoje niezrównane zdolności, jeżeli chodzi o korzystną sprzedaż niechcianych zawodników. Choć pozbycie się Kepy to chyba największe wyzwanie, z jakim Granowskaja musiała się dotychczas mierzyć. Zwłaszcza gdy przypomnimy sobie, że Arrizabalaga ma również na koncie nieprzyjemny incydent z Maurizio Sarrim, gdy odmówił trenerowi opuszczenia boiska przed serią rzutów karnych. Aczkolwiek członkowie sztabu szkoleniowego The Blues zapewniają, że hiszpański bramkarz to wzór profesjonalisty, więc być może nie rzeczywiście nie należy wysnuwać daleko idących wniosków z tamtej feralnej utarczki, którą potem przedstawiano jako “nieporozumienie”.

Czy nadszedł już czas, by definitywnie przekreślić Kepę?

Na Stamford Bridge najwyraźniej doszli już do tego wniosku. Być może samemu bramkarzowi dobrze by zrobił powrót do ojczyzny i odcięcie się od angielskich mediów, które od dłuższego czasu bezlitośnie go grillują. Szalejąca na rynku transferowym Chelsea na pewno potrzebuje stabilniejszego golkipera. Timo Werner, Hakim Ziyech, być może Kai Havertz… Wszystko to pięknie, lecz bez porządnych wzmocnień w defensywie, The Blues o powrocie na mistrzowski tron mogą najwyżej pomarzyć.

Swoją drogą – o pozycję bramkarza numer jeden w hiszpańskiej kadrze walczą obecnie Kepa Arrizabalaga i David de Gea. Kto by pomyślał jeszcze dwa lata temu, że będzie to wybór jak pomiędzy dżumą a cholerą.

fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Hiszpania

Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna

Patryk Stec
0
Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna
Piłka nożna

Błaszczykowski o aferze zdjęciowej. “Mnie nie pozwoliłoby wewnętrzne ego”

Patryk Stec
6
Błaszczykowski o aferze zdjęciowej. “Mnie nie pozwoliłoby wewnętrzne ego”

Anglia

Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
6
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Komentarze

19 komentarzy

Loading...