Reklama

W przyszłym sezonie nie będzie rundy finałowej, na rok wraca ESA30

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

21 lipca 2020, 09:49 • 9 min czytania 18 komentarzy

Według doniesień „Przeglądu Sportowego” w przyszłym sezonie zagramy 30 kolejek, bez rundy finałowej. Co w takim wypadku z pieniędzmi z praw telewizyjnych? „- Potwierdzam, rozmawiamy ze wszystkimi, ale przede wszystkim z telewizjami Canal+ i TVP. Rada nadzorcza Ekstraklasy SA dała mi pełnomocnictwo na negocjacje w tej sprawie – przyznaje prezes Animucki. – Mniej więcej w połowie sierpnia wszystko się wyjaśni. Wówczas będziemy zamykać budżet na nowy sezon. Mam nadzieję, że kwoty finalne będą takie same, jak zakończonych rozgrywkach i utrzymamy finanse na tym samym poziomie, czyli 225 mln zł za sezon.”

W przyszłym sezonie nie będzie rundy finałowej, na rok wraca ESA30

„SPORT”

Zmiany w Piaście będą na pewno, ale dopiero kolejne tygodnie pokażą na ile te zmiany będą głębokie.

W niedzielny wieczór i noc, nikt za bardzo myślami nie wybiegał poza wspólny, suto zastawiony stół, ale… to tylko pozory. Choć teraz na wszystkich czeka zasłużony urlop, to wiele w klubie może się dziać. Wakacje będą wyjątkowo krótkie, a zespół musi szykować się do startu w europejskich pucharach, jak rok temu. Ruch w jedną oraz drugą stronę jeśli chodzi o transfery jest nieunikniony. – Jak bardzo może zmienić się kadra zespołu? Na to pytanie teraz panu nie odpowiem. Zmiany na pewno będą, ale jak głębokie, to pokaże czas – odpowiedział „Sportowi” na pytanie Waldemar Fornalik. – Rozpoczynamy jedenastodniowe urlopy, ale z doświadczenia wiem, że u trenerów różnie z tym relaksem bywa. Generalnie wakacje spędzam pod telefonem – dodaje szkoleniowiec trzeciej drużyny ekstraklasy. – Musimy doceniać to czego dokonaliśmy. Mamy kolejny medal, znowu będziemy grać w europejskich pucharach, więc musimy być z tego zadowoleni. Wiem, że to może być trudne, ponieważ przez długi czas byliśmy na drugim miejscu, ale musimy się cieszyć z brązu – kończy Felix, przy którym musimy postawić wielki znak zapytania jeśli chodzi o dalsze występy w gliwickich barwach. Coś się kończy, a coś zaczyna…

Igor Angulo prawdopodobnie trafi do Indii i będzie tam zarabiał dwa razy tyle, ile w Zabrzu.

Reklama

Zimą jego sprowadzeniem był mocno zainteresowany turecki klub Adana Demirspor. Drużyna, w której występuje Jakub Kosecki, bije się teraz w trudnych barażowych grach o awans do tureckiej Super Ligi. Z informacji dobiegających z Górnika, a także od samego zawodnika wynika jednak, że nad Bosfor raczej się nie uda. W nowym sezonie ma występować w indyjskiej Super Lidze. Już kilka tygodni temu spekulowano, że tym klubem jest Kerala Blasters FC, zespół którego szkoleniowcem jest świetnie znany z pracy w Polsce Kibu Vicuna (Legia Warszawa, Zagłębie Lubin, Lech Poznań, Śląsk Wrocław, Wisła Płock). Mówi się, że piłkarz może tam zarobić bajońskie sumy. Ma dostawać dwa razy tyle co w Górniku! Do tego ze swoim nowym pracodawcą ma się związać trzyletnim kontraktem. Taka lukratywna oferta na koniec kariery ustawi i samego zawodnika i jego rodzinę, partnerkę Argi Mirenę Romana i jego niespełna roczną córeczkę Chloe. Angulo nie raz podkreślał, że najbliżsi są dla niego najważniejsi.

Gergő Kocsis nowym piłkarzem Podbeskidzia. Przyszłoroczny beniaminek rusza na rynek transferowy, choć Węgra akurat chciał ściągnąć jeszcze zimą.

Temat sprowadzenia Gergő Kocsisa nie jest nowy i nikogo, kto śledzi poczynania klubu z Bielska-Białej, specjalnie nie zaskakuje. Otóż pod koniec lutego Podbeskidzie było bardzo bliskie jego pozyskania. W Bielsku-Białej pojawili się wówczas jego menedżerowie, którzy doszli do porozumienia z władzami bielskiego klubu. Kocsis miał przyjechać wówczas pod Klimczoka, aby dopełnić formalności. Jego ówczesny klub, przedstawiciel węgierskiej ekstraklasy, Zalaegerszegi TE, nie chciał robić zawodnikowi problemów. Klub ten bowiem, tak wynika z doniesień znad Dunaju, popadł w tarapaty finansowe i wstępnie zgodził się na to, aby rozwiązać kontrakt z zawodnikiem. Następnie sprawy przybrały jednak dość nieoczekiwany obrót. 29 lutego, kiedy Kocsis był już spakowany i gotowy na podróż do Polski, w meczu ligowym przeciwko Mezokoevesd, jeden ze środkowych obrońców jego zespołu, Chorwat Matija Katanec, obejrzał czerwoną kartkę. Dlatego klub, w ostatniej chwili, zablokował transfer, bo potrzebował usług Kocsisa.

„PRZEGLĄD SPORTOWY”

Według informacji „PS” w przyszłym sezonie nie będzie rundy finałowej. Sezon zakończy się po 30. kolejce, trwają rozmowy nad utrzymanie finansowania z praw telewizyjnych.

Reklama

Co taka zmiana będzie oznaczać dla klubów? Czy w związku z mniejszą liczbą rozegranych meczów ((240 zamiast 296 spotkań w sezonie) zmniejszy się kwota, jaką spółka zarządzająca ligą będzie mogła wypłacić po zakończeniu kolejnych rozgrywek? Według naszych nieoficjalnych informacji rozmowy z nadawcami telewizyjnymi, partnerami i sponsorami trwają obecnie. – Potwierdzam, rozmawiamy ze wszystkimi, ale przede wszystkim z telewizjami Canal+ i TVP. Rada nadzorcza Ekstraklasy SA dała mi pełnomocnictwo na negocjacje w tej sprawie – przyznaje prezes Animucki. – Mniej więcej w połowie sierpnia wszystko się wyjaśni. Wówczas będziemy zamykać budżet na nowy sezon. Mam nadzieję, że kwoty finalne będą takie same, jak zakończonych rozgrywkach i utrzymamy finanse na tym samym poziomie, czyli 225 mln zł za sezon. Z Canal+ i TVP współpracujemy od lat i mam nadzieję, że będzie z ich strony zrozumienie dla tej wyjątkowej sytuacji. Będziemy szukać różnych rozwiązań, takich jak faktoring czy inne narzędzia finansowe – wyjaśnia.

Jedenastka sezonu „Przeglądu”: Kuciak – Vesović, Czerwiński, Jędrzejczyk, Karbownik – Tiba, Moder – Błaszczykowski, Starzyński, Jóźwiak – Kante. Trenerem sezonu Vuković, sędzią Musiał.

Prawdopodobnie największe kontrowersje w naszej zabawie budzi obecność Jose Kante w ataku, a nie króla strzelców Christiana Gytkjaera. Gwinejczyk wykręcił wysoką średnią i przedwcześnie skończył sezon, bo doznał poważnego urazu. Miał jednak ogromny udział w tym, że Legia wyraźnie odskoczyła konkurentom. Strzelał ważne gole, kiedy Duńczyk miał kłopoty z ustabilizowaniem formy i zebrał sporo „trójek” i „czwórek”. Do końca sezonu trwała zażarta batalia wśród… sędziów. Przed 37. kolejką łeb w łeb szli Tomasz Musiał i Szymon Marciniak. Pierwszy nie prowadził w niej żadnego meczu, a drugi w spotkaniu Korona – ŁKS nie miał wiele roboty. Notą wyjściową w naszej gazecie jest 5 i tak właśnie oceniono arbitra z Płocka. A to sprawiło, że w klasyfikacji arbitrów wygrał krakowianin.

Większościowy właściciel Korony nie interesuje się klubem. Nad Koroną wisi widmo upadku.

To najbardziej pesymistyczny, ale też trzeba powiedzieć jasno: w tej chwili jeden z bardziej prawdopodobnych scenariuszy. Te lepsze są trzy i wyglądają następująco:

1. Dochodzi do kolejnego zgromadzenia akcjonariuszy i kapitał jednak zostaje podwyższony.

2. Niemieccy właściciele znajdują inwestora, który odkupi od nich akcje.

3. W ramach rozliczeń miasto przejmuje klub za symboliczną złotówkę i stara się zapewnić dalsze jego funkcjonowanie.

W ostatnich dniach odbyło się kilka rozmów telefonicznych, z których jasno wynikało, że w poniedziałek do spotkania dojdzie. Nikt nie wie dlaczego, tak się nie stało – powiedział nam Maciej Sierpień, rzecznik prasowy Korony. Opcja numer jeden wydaje się najmniej prawdopodobna. Szanse na realizacje drugiej wcale nie stoją wyżej, bo kilka ofert Niemcy już mieli, ale każdego potencjalnego kontrahenta zbywali. Najgorsze dla kibiców Korony jest jednak to, że opcja numer trzy jest mniej więcej tak samo prawdopodobna jak dwie pierwsze. – Mamy w tej chwili związane ręce. Miasto jest przygotowane i zainteresowane podniesieniem kapitału spółki, ale niestety nie możemy tego zrobić jednostronnie – tłumaczy nam Paweł Gągorowski członek rady nadzorczej klubu. Co dalej? Jeśli zarząd Korony nie nawiąże kontaktu z niemieckimi właścicielami, a o to (mimo zapewnień prezesa Zająca) nadal jest trudno, trzeba będzie złożyć wniosek o upadłość klubu.

Kamil Kosowski zastanawia się – jak najlepsi piłkarze świadczą o jakości ligi? Czy z Ekstraklasą nie jest coś nie tak?

Pragnę pogratulować wszystkim triumfatorom plebiscytu i podkreślić, że doceniam ich wysiłek, jak i dobrą formę na przestrzeni sezonu. Ale ja grałem w Polsce w czasach, gdy niezmiernie trudno było nie tylko wskazać tego najlepszego, ale i wybrać topową trójkę. Teraz wybieramy z tego, co mamy. Tak się zdarzyło, że w ekstraklasie oglądamy spłaszczenie umiejętności. Niewielu jest zawodników wybijających się i robiących coś z niczego. Spójrzmy zresztą na to, co stało się z Joelem Valencią. Rok temu był liderem mistrza kraju, dziś gra ogony w Brentford. Teraz piłkarzem roku został jego kolega z drużyny Jorge Felix. Zawodnik dla Piasta absolutnie kluczowy, co widzieliśmy w meczach z Pogonią (0:1) i Cracovią (1:1). Gdy zabrakło Hiszpana, gliwiczanie stawali się zespołem nijakim, pozbawionym ognia. To wyróżnienie bez wątpienia pomoże mu w rozwoju kariery. Jednak nikt nie ma wątpliwości, kto wygrałby porównanie, gdybyśmy zestawili Felixa albo Domagoja Antolicia, czyli najlepszego pomocnika sezonu, z takim Vadisem Odjidją-Ofoe, o którym bez wątpienia można było powiedzieć: „To najlepszy piłkarz ekstraklasy”. Tak jak mówiłem, wszystkim wyróżnionym gratuluję, ale trudno określać wyżej wymienionych jako wizytówki ligi. Dušan Kuciak słusznie został bramkarzem roku i jest rozpoznawalnym zawodnikiem poza granicami Polski, tak samo jak i wybrany na najlepszego defensora sezonu Artur Jędrzejczyk, ważny reprezentant kraju. Christian Gytkjaer rozegrał fenomenalny sezon i pewnie znalazł się w notesach skautów z całej Europy. Ale nie wiem, czy tak samo rozpoznawalni byliby Felix czy Antolić. Nie wiem, czy Hiszpan zostanie w ekstraklasie, lecz w przypadku pomocnika Legii chętnie powiedziałbym: „Sprawdzam” i przekonał się, czy w przyszłym sezonie pokaże wysoki poziom także w europejskich pucharach. Bo choć Liga Mistrzów pozostaje marzeniem, to awans do Ligi Europy powinien być normą dla klubu o możliwościach Legii.

„SUPER EXPRESS”

Na kogo może trafić Legia w eliminacjach do Ligi Mistrzów? W I i II rundzie mistrzowie Polski będą rozstawieni, ale później można już wylosować mocne ekipy.

Legia rozstawiona jest również w II rundzie (mecze 25–26 sierpnia), ale będzie mogła wylosować już tak mocnych rywali jak duński FC Midtjylland, słowacki Slovan Bratysława czy mołdawski Sheriff Tiraspol. W III rundzie (me c z e 15–16 września) będzie już bardzo trudno. Mistrz Polski szanse na rozstawienie w tej fazie ma bardzo małe (musiałoby wcześniej odpaść sporo dużo wyżej notowanych zespołów), a potencjalni przeciwnicy to: Olympiakos Pireus, Slavia Praga, Celtic Glasgow czy Dinamo Zagrzeb. Ciężko? Jeszcze bardziej stromo na drodze do piłkarskiego raju będzie w ostatniej rundzie (mecze 22/23 i 29/30 września). Tam dojdą takie firmy jak Ajax Amsterdam czy FC Salzburg.

Legia pochwaliła się światu swoim ośrodkiem szkoleniowo-treningowym. Słowem: cacuszko. 15 hektarów, a w środku wszystko, czego dusza zapragnie.

– To jest nasz drugi dom. Będzie to dom gościnny i otwarty dla wszystkich. Mam nadzieję, że będzie szkolił i wychowywał przyszłe gwiazdy Legii oraz reprezentacji – powiedział Mioduski. Ośrodek Legii to najnowocześniejsze tego typu miejsce w Polsce. Zawodnicy będą mieli do dyspozycji sześć boisk (w tym pięć z naturalną nawierzchnią i jedno kryte ze sztuczną, na okres zimowy). Będą też pokoje dla pierwszego zespołu (24), atakże dla zawodników grup młodzieżowych (30). Do tego dochodzą siłownie, basen oraz sale konferencyjne. Wartość inwestycji to ok. 80mln zł. Ministerstwo Sportu dofinansowało ją 23 mln zł.

„GAZETA WYBORCZA”

Wicemistrz Polski na finiszu sezonu się rozpędził. Z czego wynikała tak dobra forma Kolejorza?

Lech zakładał, że ta przebudowa potrwa dłużej niż sezon. O przyspieszeniu zadecydowały dwie kwestie. Pierwszą było zimowe okno transferowe, które Kolejorz musiał przeprowadzić, improwizując po tym, jak sprzedał rozgrywającego Darko Jevticia do Rosji i nie wyciągnął z Zagłębia Lubin prawego obrońcy Alana Czerwińskiego, z którym podpisał kontrakt obowiązujący od nowego sezonu. Łatał dziury, i to łatał skutecznie, zawodnikami takimi jak wykupiony z ŁKS Łódź Dani Ramirez czy wypożyczony z Szachtara Donieck reprezentant Ukrainy Bohdan Butko. Druga kwestia – Lech postawił na wychowanków. Z rekordowej liczby 70 goli aż 26 strzelili młodzieżowcy, i to aż siedmiu z nich. Świetna gra wychowanej w klubie młodzieży emocjonalnie związała zespół z wybrednymi i oczekującymi sukcesów poznańskimi kibicami. Fani w komentarzach na temat tego, co im się w Lechu zaczęło podobać, skoro nie ma ani mistrzostwa, ani Pucharu Polski, najczęściej wymieniają: styl, polot, ofensywną grę, atmosferę, piękno akcji, wychowanków oraz obecność w składzie zawodników, których ogląda się z przyjemnością. W ostatnich tygodniach trener Żuraw wyeliminował słabe ogniwa zespołu, takie jak Karlo Muhar czy Wołodymyr Kostewycz. Postawił na grę ofensywną, co w warunkach polskiej ligi o dziwo się sprawdziło

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

18 komentarzy

Loading...