Od dłuższego czasu głównym rywalom Juventusu w wyścigu po scudetto zostają jedynie złudzenia. Złośliwi powiedzą: od paru ładnych lat. Mniej złośliwi: przynajmniej od przerwy na pandemię, bo tuż przed nią turyńczycy ograli 2:0 Inter Mediolan, chyba głównego rywala w tej walce. Natomiast niezależnie od tych granic czasowych – złudzenia do dzisiaj były żywione nadzieją, że Lazio jest w tym sezonie naprawdę nieprzewidywalne.
Przed dzisiejszym meczem? Juventus 77 punktów, komfortowa pozycja lidera, ale za ich plecami Inter z 72 „oczkami”, Atalanta z jednym punktem mniej, no i Lazio. 69 punktów plus okazja, by ogolić Starą Damę w bezpośrednim meczu. Gdyby rzymianie wywieźli stąd trzy punkty, gdyby ta strata między liderem a grupą pościgową utrzymała się na poziomie pięciu oczek… Gdyby, gdyby, gdyby.
Fakty są takie: dzisiaj Juventus wygrał z Lazio 2:1 i właściwie przyklepał mistrzostwo. Na cztery kolejki przed końcem turyńczycy trzymają 8 punktów przewagi nad Interem. Pozostały podpisy na dole strony, dziękujemy za uwagę, zapraszamy w przyszłym sezonie. Natomiast nie możemy się oprzeć wrażeniu, że Lazio naprawdę zrobiło bardzo wiele, by powstrzymać triumfalny marsz Juve. A już na pewno Immobile zrobił wszystko, by powstrzymać Cristiano Ronaldo w walce o tytuł najlepszego strzelca.
TRZECH MUSZKIETERÓW
Czy możemy napisać, że Wojciech Szczęsny przyklepał Juventusowi mistrzostwo? A i owszem, możemy. To jego interwencja po kapitalnie wykonanym rzucie wolnym uratowała turyńczyków od utraty drugiego gola. To był doskonały strzał, idealnie w okno, gdyby Polak od razu się rzucił, z pewnością nie doleciałby do tej piłki. On przytomnie i zwinnie wykonał dwa szybie kroki, potem pofrunął w górę i zaliczył najlepszą bramkarską interwencję meczu.
Ale czy jednocześnie możemy napisać, że mistrzostwo zaklepał Paulo Dybala? Oczywiście, to nie będzie sformułowanie na wyrost. To właśnie jego przechwyt przy totalnie zagubionym Luizie Felipe przyniósł decydującą bramkę. A gdyby Ronaldo był jeszcze minimalnie celniejszy, Argentyńczyk dołożyłby też drugą asystę, po imponującym rajdzie na lewej stronie pola karnego i doskonale zawieszonej wrzutce.
Natomiast pochwały dla Szczęsnego i Dybali nie mogą przekreślić gigantycznej pracy CR7. Dzisiaj nie tylko pewnie wykonał rzut karny, nie tylko dopchnął piłkę do pustej bramki po asyście Dybali, nie tylko obił poprzeczkę. Przede wszystkim – trzymał grę w końcówce, gdy spanikował nawet Maurizio Sarri. Trener wprowadził Ruganiego za Dybalę, z zamiarem murowania się we własnym polu karnym i faktycznie, Juventus cofnął się niemal w komplecie pod własną szesnastkę. Wyciągnął go stamtąd właśnie Ronaldo, który dawał sygnał do pressingu, przytrzymywał piłkę, łapał mądrze stałe fragmenty. Generalnie robił to, co powinien robić lider drużyny wiozącej chybotliwe prowadzenie. A przecież była jeszcze ta sytuacja, gdy rzymianie wybijali piłkę z linii. Było kilka inteligentnych przerzutów. Tak, Portugalczyk to trzeci z ojców zwycięstwa, nie ma wątpliwości.
IMMOBILE NIE REZYGNUJE
Trzeba natomiast bardzo dobitnie podkreślić: Lazio też miało swoje duże momenty. Oczywiście, gol z karnego Immobile to przede wszystkim gapowatość Bonucciego, który dał się w fatalny sposób wyprzedzić przy prostopadłym podaniu. Ale po pierwsze – karnego też trzeba umieć wykorzystać, a po drugie – Immobile był szalenie aktywny właściwie przez cały mecz. Jeszcze przed przerwą obił słupek, a w zupełnie szalony sposób fruwał w końcówce, jakby uskrzydlony tym, że swoją bramką znów zrównał się z Ronaldo w klasyfikacji strzeleckiej. Swoją drogą, tę walkę było czuć w powietrzu. Ronaldo po bramkach świętujący jakby odrobinę mocniej niż zazwyczaj. Zwłaszcza po drugiej, gdy wyprzedził Ciro o jednego gola.
Ale przede wszystkim, gdy Immobile ustawiał piłkę do rzutu karnego. Portugalczyk udał się ze specjalną delegacją do Wojciecha Szczęsnego, by mu coś przetłumaczyć. Czy w swej obsesji perfekcji śledził jedenastki głównego konkurenta do tytułu króla strzelców i w tej kwestii udzielał porad Polakowi? Może po prostu podkreślił, że to bardzo ważny moment? Jakkolwiek to potraktujemy – coś nam podpowiada, że gdyby strzelał Milinković-Savić, Ronaldo nie byłby aż tak zaangażowany.
Aktualny wynik zmagań obu panów? Ronaldo 30 goli, Immobile 30 goli. Zła wiadomość również dla Lewandowskiego, którego obaj panowie ścigają w walce o nagrodę Złotego Buta.
JUVENTUS MISTRZEM, TERAZ CZAS NA RESZTĘ PODIUM
Chyba zostało nam jaranie się wyłącznie tą klasyfikacją strzelców. Juventus już dogonić się nie da, natomiast i walka o wicemistrzostwo trochę przygasa. Inter chyba złapał swój rytm po delikatnej zadyszce, Lazio z kolei nadal dołuje – przegrało czwarty z pięciu lipcowych meczów. Jest jeszcze Atalanta, ale zdaje się, że w samej końcówce sezonu mogą mieć znaczenie ludzie z dalszych miejsc na ławkach rezerwowych. Pod tym względem Inter ma o wiele większy komfort. I to właśnie mediolańczycy są dziś chyba faworytem do drugiego miejsca.
Co może cieszyć? Aktualnie na miejscach medalowych pozostają dwie drużyny z Lombardii, a trzecia zaraz może wywalczyć niespodziewany awans do europejskich pucharów. Biorąc pod uwagę, co przeżył ostatnio ten region – przynajmniej finisz sezonu ma całkiem przyjemny.
Juventus – Lazio 2:1 (0:0)
Ronaldo 51′, 54′ – Immobile 83′
Fot. Newspix