Reklama

Myć znowu w Niewydrukowanej Tabeli? Kto by się spodziewał…

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

13 lipca 2020, 17:57 • 4 min czytania 23 komentarzy

Wojciech Myć to w tym momencie zdecydowanie najsłabszy sędzia w gronie arbitrów Ekstraklasowych. I nie mamy co do tego żadnych wątpliwości. Ktoś niestety robi sobie krzywdę sobie, jemu i zawodnikom, którym prowadzi mecze, bo deleguje go zdecydowanie zbyt często na starcia Ekstraklasy. I niestety dokłada nam roboty, bo przez niego znów musimy weryfikować coś w “Niewydrukowanej Tabeli”

Myć znowu w Niewydrukowanej Tabeli? Kto by się spodziewał…

No i nie da się zacząć analizy kontrowersji z 35. kolejki inaczej niż od meczu sędziowanego przez Wojciecha Mycia. Działo się sporo, krew się lała. I od krwi zaczniemy. Mateusz Hołownia robi kuku Grzegorzowi Szymusikowi, Myć pokazuje żółtą kartkę, po VAR zmienia na czerwoną.

Początkowo byliśmy przekonani, że wideoweryfikacja była słuszna. Zagrania zagrażające bezpieczeństwu rywala, atak korkami powyżej wysokości linii bioder. Problem w tym, że wytyczne UEFA w takich sprawach są bardzo klarowne. I choć przy faulach oceniamy rezultat takiego ataku (a rezultat jest taki, że Szymusik skończył z poważnie rozciętą głową), to jednak tu – według UEFA – trzeba wziąć pod uwagę to, czy zawodnik atakujący widział rywala w momencie wykonywania ataku. A Hołownia Szymusika po prostu nie widzi. Zatem decyzja pierwotna była tu słuszna.

Ale co Myć Wiśle sędzia zabrał, to oddał jej w drugiej połowie. Klemenz powinien bowiem zostać wyrzucony z boiska za to przewinienie.

Reklama

Zwracamy uwagę na trzy rzeczy. Po pierwsze – bardzo mocny impet defensora Wisły. Mamy tu klasyczny naskok wykonany ze sporą siłą. Po drugie – atak korkami, który przybliża go do czerwonej kartki bardziej niż klasyczne wejście wierzchem buta. No i po trzecie – spóźnienie. Zobaczcie gdzie jest piłka, gdy Klemenz trafia rywala. Wszystko składa nam się na książkowe wykluczenie.

I na koniec kwestia rzutu karnego dla Korony. Tutaj Lis oczywiście wpada na Radina, to nie pozostawia wątpliwości. Sęk w tym, że ma to miejsce już po strzale, zatem bramkarz Wisły nie wpływa na jakość uderzenia. W tym wypadku pozostaje się zastanowić – czy Lis atakuje rywala nierozważnie? Bo tylko to daje podstawy do odgwizdania wapna i pokazania żółtej kartki. Ale o nierozważności nie ma tu mowy. Słuszny brak wapna

Ile karnych na Frączczaku?

Adam Frączczak w poprzedniej kolejce naciągnął Szymona Marciniaka na wrzut karny w Szczecinie. Tym razem jednak padolino nie było – w sytuacji odgwizdania jedenastki dla Śląska był pociągany za wszystko, co tylko można. Tamas ciągnie go za gacie, Puerto szarpie za koszulkę. A że ciągnięcie oceniamy do momentu jego zakończenia, to wskazanie na wapno jest prawidłowe, bo Frączczak jest molestowany przez rywali jeszcze po przekroczeniu linii pola karnego.

Reklama

Pojawiły się za to wątpliwości, czy powinien być jeszcze drugi rzut karny za faul na Frączczaku. Chodzi o tę sytuację:

Putnocky faktycznie zaczepia nogi Frączczaka przy tej walce o piłkę, ale najpierw to Frączczak atakuje Tamasa korkami. Sekwencja zdarzeń jest zatem niekorzystna dla Pogoni. Abstrahując nawet od tego, że Tamas wybija piłkę przed tym walczącym ze sobą duetem – po prostu o karnym nie ma mowy.

Piast powinien kończyć mecz w komplecie

Sebastian Milewski ostatnio nie ma dobrej passy pod bramką rywala, a w starciu z Jagą dołożył do tego czerwoną kartkę. Pytanie – czy słuszną? Co do pierwszego napomnienia nie mamy wątpliwości, że było słuszne. Ale mamy już wątpliwości przy drugiej żółtej kartce.

Pomocnik Piasta tak naprawdę robi wszystko tak, by uniknąć narobienia rywalowi krzywdy. Jest pierwszy przy piłce (z dużą przewagą), jedzie korkami po murawie, podwija nogi jak tylko może, hamuje rękoma. Faul owszem, ale nie na żółtą. Wobec zwycięstwa Piasta uzupełniamy tylko rubryki “sędzia pomógł/zaszkodził”.

Skoro już jesteśmy przy faulach – czy Martins powinien zostać wyrzucony za ten faul na van Amersfoorcie?

Naszym zdaniem – nie. Portugalczyk też nie widzi klęczącego rywala i skupia się na piłce. Sama natura tego stempla zasługuje oczywiście na napomnienie kartką, stopklatka sugerowałaby jednak brutalny, rażący faul skutkujący wykluczeniem. Ale mając tę akcję w szerszym obrazie trudno tu mówić o czerwonej kartce. Jeśli Hołownia nie powinien wylecieć za rozoranie głowy Szymusika, to Martins tym bardziej.

I jeszcze w kwestii ustalenia – Pekhart faktycznie nie był na spalonym przy golu. Ręki nie bierzemy pod uwagę przy ocenie takiego zdarzenia.

Zagłębie Lubin znów na świeczniku

W ostatnich tygodniach często odnosimy się do sytuacji z udziałem Zagłębia Lubin. I też tym razem mamy dwie kontrowersje. Po pierwsze – czy lubinianie powinni grać w przewadze po faulu Garcii na Szyszu? Sędzia nie odgwizdał przewinienia.

Na tej stopklatce widzimy, że obrońca płocczan faktycznie trąca rywala. Faul ma jednak przed polem karnym, zatem mówimy tu tylko o rzucie wolnym. Ale czy powinniśmy też mówić o czerwonej kartce za DOGSO, czyli przegranie akcji bramkowej? Naszym zdaniem nie.

Tu widzimy dlaczego. Szysz po prostu nie kontroluje jeszcze piłki i tak przy zagraniu przeszyłaby pole karne, młodzieżowiec Zagłębia musiałby za nią gonić. Faul, owszem, kartka też, ale tylko żółta za SPA.

I to tyle jeśli chodzi o weryfikacje i kontrowersje z tego tygodnia. Niewydrukowana Tabela wygląda następująco:

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Komentarze

23 komentarzy

Loading...