Reklama

Panie Forbes, kopać w jaja nie wolno

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

22 czerwca 2020, 17:47 • 3 min czytania 13 komentarzy

To była niemal idealna kolejka dla polskich sędziów. Pojawiły się jakieś drobne błędy – typu brak żółtych kartek, niezbyt optymalne prowadzenie zawodów pod względem zarządzania, natomiast to były pierdoły, które często mogą nam umknąć. Niestety – w “Niewydrukowanej” musimy dokonać jednej poprawki. Na szczęście nie wyniku. Ale w meczu Rakowa z Wisłą zabrakło czerwonej kartki.

Panie Forbes, kopać w jaja nie wolno

Jak w klasyki polskiej kinematografii. “A kopa w jaja, można?” – zapytał Felicio Brown Forbes. Arbiter powinien odpowiedzieć “wykluczone!”. Ale nie powiedział. I czerwonej kartki też nie wyciągnął. A powinien.

Chodzi nam o sytuację, gdy napastnik beniaminka przepychał się z Klemenzem w polu karnym Wisły. Przepychanka jakich wiele – ktoś komuś kładzie rękę na twarzy. Ktoś kogoś szarpie za ramię. Felicio jednak pęka, frustracja w nim narasta. Najpierw rzuca okiem w kierunku rywala:

A później częstuje go zagranie, które nawet w klatce UFC by nie przeszło. Czyli kopem kolankiem w jajca:

Reklama

Zachowanie wybitnie niesportowe, ponadto wykonane w sposób brutalny, agresywny – mamy tu wszystko, co daje podstawy do wykluczenia zawodnika Rakowa z tego spotkania. I tak też powinien uczynić sędzia. Umknęło arbitrowi – nie dziwimy się. Umknęło VAR-owi – tu akurat się dziwimy, bo Klemenz padł na murawę i panowie z wozu powinni sprawdzić o co tam właściwie poszło. Wiśle za grę ponad 20 minut w przewadze dopisujemy gola – tak jak to jest w naszych zasadach “Niewydrukowanej”.

Słusznie anulowane gole

Poza tym jednym przypadkiem arbitrzy wychodzili ze spornych sytuacji z dobrymi decyzjami. Weźmy na przykład anulowanego gola ŁKS-u w Lubinie. Wróbel dyskretnie, ale jednak popycha rywala w walce o piłce, dzięki czemu ma czystą pozycję do strzału głową. Brawa dla VAR za interwencję.

Słusznie anulowano też bramkę zdobytą przez Cracovię. Przy samej wrzutce na pole karne spalonego nie ma, ale widzimy, że tutaj ofsajd już nastąpił. Linię spalonego wyznacza bowiem piłka.

Reklama

Piast powinien dostać karnego?

Kontrowersyjnie było w Gliwicach – zwłaszcza w polu karnym Lecha. Co do kartek dla Rogne, to nie mamy cienia wątpliwości, że obie były słuszne. Ale zawrzało najpierw przy prawdopodobnym zagraniu ręką Puchacza. Najpierw dostaliśmy powtórki z kamery ustawionej gdzieś przy ławkach rezerwowych i widzieliśmy tę sytuację z lewej strony przyjmującego piłkę lechity. Po tamtej powtórce wydawało się, że faktycznie piłka wpada w kozioł i odbija się od ramienia Puchacza. Ale z tej perspektywy widać klarownie, że odbicie faktycznie jest, ale od biodra/brzucha zawodnika gości. Bez karnego.

Zawrzało jeszcze przy sytuacji z samej końcówki spotkania. Piłka tańczy przed linią bramkową, piłkarze walczą o pozycję, zawodnik Piasta pada na murawę i domaga się wskazania na wapno:

Ale nie za bardzo widzimy tu pretekst do podyktowania rzutu karnego. Moder faktycznie zostaje na ziemi, ale ani nie wbija się barkiem w frunącego rywala, ani nie zakłada mu tzw. stołka. Rywal po prostu przeliczył się w kalkulacji toru lotu piłki i musiał sięgać niejako za siebie. Brak faulu dla gliwiczan jest tu jak najbardziej słuszny.

No i to właściwie tyle. Jeśli sędziowie mieliby co tydzień mylić się tylko raz (jako ogół, nie raz na głowę) i to na dodatek w sposób, który nie wpływa na rezultat spotkania, to my coś takiego kupujemy.

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

13 komentarzy

Loading...