Reklama

Bartosz Białek, czyli napastnik wielowymiarowy

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

06 czerwca 2020, 10:22 • 6 min czytania 4 komentarze

Sześć goli, dwie asysty, dwa kluczowe podania w jedenastu meczach. Nie mówimy o napastniku sprowadzonym za pół bańki euro, któremu trzeba co miesiąc przelewać 30 tysięcy w europejskiej walucie. Mówimy o 18-letnim absolwencie akademii. Bartosz Białek przywitał się z ligą takimi liczbami, że aż skłonił nas do refleksji. Po pierwsze – z czego to wynika, że jest tak skuteczny? A po drugie – kiedy ostatnio nastoletni napastnik był tak efektywny przy swoim wejściu do Ekstraklasy?

Bartosz Białek, czyli napastnik wielowymiarowy

Może zacznijmy od tego drugiego pytania. Sprawdziliśmy sobie statystyki wybranych napastników w ich pierwszym sezonie w Ekstraklasie. I zaznaczmy, że chodzi nam tu o nastolatków – chłopaków dopiero przecierających sobie szlaki w seniorskiej piłce. Białek na ich tle wygląda całkiem obiecująco:

  • Robert Lewandowski – 30 meczów – 14 goli – 7 asyst (2426 minut)
  • Bartosz Białek: 11 meczów – 6 goli – 2 asysty (902 minuty)
  • Arkadiusz Milik: 24 mecze – 4 gole – 1 asysta (1150 minut)
  • Dawid Kownacki: 13 meczów – 2 gole – 4 asysty (302 minuty)
  • Patryk Klimala – 22 mecze – 1 gol – 1 asysta (640 minut)
  • Adam Buksa: 8 meczów – 0 goli – 0 asyst (208 minut)
  • Mariusz Stępiński – 8 meczów – 0 goli – 0 asyst (166 minut)
  • Krzysztof Piątek: 4 mecze – 0 goli – 0 asyst (159 minut)
  • Łukasz Teodorczyk – 6 meczów – 0 goli – 0 asyst (156 minut)

Zaufanie od trenera Seveli

Oczywiście dalecy jesteśmy od wniosku, że skoro dzisiaj Białek strzela na wejściu do ligi więcej goli niż Milik czy Piątek, to śmiało może dziś wybierać – czy wolałby współpracę z Jurgenem Kloppem czy jednam z Pepem Guardiolą. Wrzucamy to raczej w formie ciekawostki, ale też warto osadzić snajpera Zagłębia w pewnym kontekście. Bo regułą przy wprowadzaniu do składu młodych napastników jest cierpliwość. Akurat napastnik musi swoje minuty przecierpieć – musi dać się pokopać paru wytrawnym ligowcom, musi zagrzać mu się głowa pod bramką rywala, musi posłać pierwszą piłkę w sektor za bramką.

Młodego napastnika po prostu trudno schować na boisku – zawsze będzie na świeczniku. Dlatego znacznie łatwiej wprowadzić skrzydłowego (bo wystarczy, że chociaż jest szybki, to w końcówkach coś uda mu się urwać), środkowego pomocnika (bo np. gra obok Janusza Gola i ten naprawi jego błędy) czy bocznego obrońcę (bo najłatwiej go schować w trakcie meczu).

Ale z napastnikami jest problem. Bo trzeba im zaufać i puścić w bój dzieciaka naprzeciwko stoperów, którzy nikogo nie będą traktować z taryfą ulgową. Pamiętamy przecież też wejście do ligi np. Arka Milika, który był już w pewnym momencie wyszydzany, a Adamowi Nawałce dostawało się za to, że uparcie stawia na tego młokosa. Właściwie jedyny sposób na to, by nastoletni snajper od razu się obronił w oczach otoczenia, to szybkie ustrzelenie paru goli.

Reklama

Brzmi banalnie prosto, prawda? I patrząc na poczynania Białka w tym sezonie można uznać, że to naprawdę nieskomplikowana sprawa.

Pochwała prostoty

I właśnie wychowanek Zagłębia gra tak, jakby poruszanie się w ataku faktycznie było bardzo proste. To nie jest typ napastnika wydziwiającego. Nie chcemy go przesadnie pompować, bo zaraz ktoś nam zarzuci, że po jednej dobrej rundzie windujemy dzieciaka na poziom supertalentu, natomiast nie będziemy owijać w bawełnę – ten 18-latek robi wrażenie. Spokoju pod bramką zazdrościć może mu niejeden stary wyga tej ligi.

Analizując jego ruchy w polu karnym na pierwszy rzut oka widzimy, że bardzo przytomnie szuka sobie miejsca. Ma dużą łatwość w urywaniu się spod krycia, a robi to w banalny sposób – najpierw przykleja się do przeciwnika, a później robi krok wstecz i sygnalizuje koledze, że jest wolny. To schemat powtarzający się w tych jedenastu spotkaniach bardzo regularnie.

Reklama

I jeśli mielibyśmy wskazać jego najwyraźniejszy atut, to byłoby to właśnie szukanie (i znajdywanie) sobie miejsca w szesnastce. To nie jest napastnik, w którego trzeba trafić dośrodkowanie, a właśnie lis, który szybkim ruchem próbuje wymanewrować przeciwników. Można sprowadzać jego łatwość w dochodzeniu do sytuacji strzeleckich do tego, że przecież ma za plecami Bohara, Żivca, Starzyńskiego czy Czerwińskiego, natomiast byłoby to spłycenie tematu. Schematy, które podaliśmy wyżej, powtarzają się właściwie co mecz. Białek kreuje sobie wolną przestrzeń sam, a koledzy po prostu muszą go dostrzegać.

Siła przodem do bramki

18-latek niewątpliwie rzuca się w oczy ze względów czysto fizycznych. Jak na swój wiek jest wyrośnięty, ale widzimy, że wciąż ma jeszcze problemy z grą na ścianę. Po prostu brakuje mu krzepy. Zdarza mu się przegrywać pojedynki z rywalem na plecach, często obrońcy układają go sobie przy wyjściu do walki o górną piłkę. Tutaj na pewno ma rezerwy – polecamy zostać kilka razy z Guldanem po treningu, próbować skoczyć z takim bykiem uwieszonym na plecach, powalczyć o swoją pozycję grając tyłem do bramki.

Natomiast Białek całkiem nieźle wygląda, gdy trzeba powalczyć o piłkę bark w bark. Jest całkiem szybki, ale – co istotniejsze – swoje warunki wykorzystuje dobrym timingiem przy starciach z rywalami. Stąd wziął się gol w Szczecinie, gdy najpierw wyrzucił Malca pod linię boczną, a później przytomnie obsłużył Drażicia.

Zresztą schodzenie po piłkę nieco głębiej też nie jest mu obce. Wciąż widzimy tutaj rezerwy (wspomniana wyżej gra z obrońcą na plecach), ale napastnikowi Zagłębia zdarza się zgrywać piłkę do wąsko ustawionych skrzydłowych i kreować im sytuacje też i w taki sposób. Właściwie modelowo widać to po poniższej akcji – Białek wyciąga za sobą jednego ze stoperów, wpuszcza Żivca przez prawą flankę, a Bohar szuka sobie miejsca na przeciwległej stronie boiska. Po tym zgraniu 18-latka padł gol dla lubinian.

Atak z drugiej linii

Białek pasuje też do koncepcji trenera Seveli na konstruowanie ataku. A polega on na tym, że napastnik nie tylko jest tym wierzchołkiem w ofensywie, na którego pracuje reszta zespołu, ale i często snajper robi tu za fałszywą dziewiątkę. Po średnim ustawieniu lubinian w ostatnich meczach widać jak na dłoni, że często to jeden ze skrzydłowych jest ustawiony najwyżej.

I Białkowi taki schemat pasuje. Dzięki temu może zaatakować pole karne trochę w siatkarskim stylu – z drugiej linii, w nieregularnym tempie, co dla defensywy rywali jest sporym utrudnieniem. Stoperzy nie mają bowiem jak przykryć nominalnego napastnika, który nie pojawia im się w polu widzenia aż do momentu wykończenia akcji. Uwaga defensywy skupia się na Żivcu czy Boharze (a czasami i oskrzydlającym ich Czerwińskim), a Białek może wbiec w wolną przestrzeń. Tak padł gol w starciu z Legią, gdy defensywy pomocnik spóźnił się z kryciem, a stoper nie zauważył nadciągającego zagrożenia.

Tak też Białek wykreował asystę w starciu z Rakowem (w roli chwilowego napastnika Bohar).

I tak też w tym samym spotkaniu wykończył akcję Żivca poprzedzoną znakomitym prostopadłym podaniem Starzyńskiego.

Napastnik wielowymiarowy

Na pewno krzepiące w kontekście rozwoju Białka jest to, że nie jest napastnikiem jednowymiarowym. Częstym mankamentem młodych snajperów wchodzący do ligi jest to, że bazują na wąskim wachlarzu atutów. Jeden ma tylko gaz i jeśli nie dostanie piłki na dobieg, to jest wyłączony z gry. Inny mocno stoi na nogach i nadaje się tylko do gry na ścianę, ale w polu karnym ginie. Białek z kolei i potrafi zaatakować pole karne w pierwsze tempo, i potrafi poszukać sobie w nim miejsca wbiegając nieco spóźniony, i nieźle pracuje dla zespołu poza bezpośrednim otoczeniem bramki.

Oczywiście wciąż widzimy u niego pewne braki. Na pewno brakuje mu eksplozywności – na pierwszych kilku metrach przegrywa pojedynki z rywalami. W oczy rzucają się jeszcze problemy z koordynacją, dość typowe dla młodych piłkarzy, którzy szybko wystrzelili z centymetrami i układ nerwowy nie nauczył się jeszcze do końca „nowego” ciała. Pewne rezerwy Białek ma też przy walce o górne piłki – zarówno w polu karnym, jak i poza nim.

Natomiast nie ulega wątpliwościom, że snajper Zagłębia jest jednym z najciekawszych młodzieżowców w Ekstraklasie. I jesteśmy cholernie ciekawi tego, jak dalej będzie nam się w tej lidze rozwijał.

DAMIAN SMYK

fot. FotoPyk

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Inne kraje

Serbscy piłkarze odmawiają gry. A już za moment kontrowersyjny sparing z Rosją

Bartek Wylęgała
4
Serbscy piłkarze odmawiają gry. A już za moment kontrowersyjny sparing z Rosją

Komentarze

4 komentarze

Loading...