Callum Hudson-Odoi. Nadal nie wiemy, czy to dobry piłkarz, natomiast z całą pewnością wiemy, że to już jeden z największych przypałowców kopiących aktualnie piłkę w Premier League. Gość zarabiający 180 tysięcy funtów tygodniowo właśnie zrównał się liczbą aresztowań z liczbą goli strzelonych w angielskiej Ekstraklasie. Śrubować nie było czego, bo Anglik w Premier League zdobył tylko jedną bramkę.
Skrzydłowy Chelsea był jednym z bohaterów – jakkolwiek to brzmi w tym kontekście – początku pandemii, bo nadano mu wdzięczne miano pierwszego piłkarza na Wyspach Brytyjskich zarażonym koronawirusem. 19-latek na pewno na całkiem silny organizm, toteż szybko sobie z tym paskudztwem poradził i rychło wrócił do trenowania w domowych zaciszu. Ale najwidoczniej było mu mało nagłówków w tych ostatnich smutnych tygodniach.
Zasadniczo w Anglii nadal obowiązują dość restrykcyjne obostrzenia w kontekście dystansu społecznego. Jedną z zasad, którą ludzie muszą przestrzegać, jest izolacja – czyli nie wpadamy do znajomego na jedno piwko, nie odwiedzamy babci pod Londynem, nie ogrywamy kuzyna w kalambury (chyba, że na Kurniku, wtedy okej). A już szczególnie niemile widziane jest to, by sprowadzać jakąś babeczkę w środku nocy do mieszkania i obcowanie z nią w taki sposób, że do drzwi pukają smutni panowie w mundurach.
Najwyraźniej nikt nie wytłumaczył tego rzeczonemu Hudson-Odoiowi. Skrzydłowy Chelsea według doniesień angielskich mediów został zatrzymany w nocy z soboty na niedzielę i trafił do aresztu po tym, jak zaproszona przez niego kobieta wezwała policję. Co tam się działo? Póki co nie wiadomo, ale przypuszczamy, że raczej nie chodziło o to, że piłkarz nie mógł się pogodzić z tym, że stanął na hotelu koleżanki podczas gry w Monopoly.
Zawodnikowi oczywiście grozi kara z automatu za łamanie zasad izolacji, natomiast trwają właśnie czynności wyjaśniające co tam się działo w mieszkaniu skrzydłowego Chelsea. Policję wezwała bowiem kobieta, a to już rodzi szereg podejrzeń. Zwłaszcza, że gdy on jechał na posterunek, ona była w drodze do szpitala. Rzecz jasna nikogo nie oskarżamy, ale potrafimy sobie dodać dwa do dwóch.
Aresztowanie 19-latka to kolejny przykład z Premier League na to, że piłkarzom bardzo trudno usiedzieć na dupach we własnych mieszkaniach bez nowego towarzystwa. Przypomnijmy listę tych, których roznosiło – Kyle Walker urządził sex-party w jacuzzi, Jack Grealish wyskoczył do ziomeczka zaraz po tym, jak mówił do kibiców „słuchajcie, jest sprawa, musicie zostać teraz w domach!”, młodziak z Wolvers Morgan Gibbs-White wyskoczył sobie na imprezę z gwiazdką popularnego w Anglii talk-show.
Chcielibyśmy napisać, że nas to dziwi. Że zawodnicy utkani pod sam kurek kasą będę podpinać się po hasztagi #StayHome, a sami będą raczej w opcji #GoOutFromYourHome. I że jeśli będą spraszać do siebie znajomych, to raczej nie na rekreacyjny meczyk w „Wiedza jest potęgą”.
Ale nie napiszemy, bo zdziwieni nie jesteśmy wcale.
fot. NewsPix