– Co dalej z Rafałem Gikiewiczem? Myślę, że pokazał się na tyle dobrze przez te ostatnie sezony w Niemczech, że nie powinien narzekać na brak zainteresowania. Może zespoły z pierwsze szóstki nie będą się o niego zabijać, ale wiele innych drużyn na pewno będzie nim zainteresowane – mówi Sławomir Chałaśkiewicz, były zawodnik Hansy Rostock czy Widzewa Łódź. Rozmawiamy z nim o wznowieniu Bundesligi, szansach Bayernu na mistrzostwo i polskich wątkach w niemieckiej Ekstraklasie.
Stęsknił się pan za Bundesligę?
Myślę, że każdy się stęsknił. Ta przerwa źle wpływa na kibiców, bo przecież wszyscy chcieliby tę ligę oglądać. Na pewno wielu fanów czeka na powrót piłki na całym świecie, nie tylko Bundesligi.
Niemcy wytyczają nowe trendy? Wydaje się, że to oni zapoczątkują falę powrotów.
Jeśli któreś państwo miało to zorganizować jako pierwsze, to liczyłem, że właśnie to będą Niemcy. Zresztą w Bundeslidze bardzo szybko oszacowano potencjalne straty, zakasano rękawy i poświęcili dużo wysiłku, by opracować plan powrotu. Doszli do wniosku, że są w stanie zabezpieczyć piłkarzy i ludzi dookoła zespołów. I bardzo dobrze. Myślę, że jeśli to wszystko będzie miało ręce i nogi, jeśli będą przestrzegać tych wytycznych, to zagrożenie zarażeniem jest minimalne. Przykładowo pielęgniarki są wystawione na dużo większe ryzyko, a normalnie pracują, więc dlaczego piłkarze zawodowi mieliby nie wykonywać swojej pracy?
Na inaugurację dostaniemy Revier Derby, czyli chyba najbardziej emocjonujące starcie dwóch rywali w lidze.
Brakować mi będzie tylko kibiców, bo oni od zawsze nadawali ton tej rywalizacji. Czytałem gdzieś na forum, że może będą puszczać doping z głośników, by choćby w takim stopniu kibice nieśli swoje zespoły i ubogacali widowisko. Ale co możemy zrobić? Kibice niestety muszą poczekać na swój czas.
Padł też pomysł, by na krzesełkach umieścić zdjęcia fanów.
Tak, jako pierwsza zaproponowała taką opcję swoim kibicom Borussia Moenchengladbach. To też ciekawy pomysł, bo puste trybuny wyglądają smutno, a w taki sposób choć w jakimś stopniu będą barwne i kolorowe. W dodatku to też jakieś wyróżnienie dla samych kibiców, bo będą mogli zobaczyć swoją fotografię chociażby w telewizji.
Na bezrybiu i rak ryba – choć Bundesliga zawsze imponowała frekwencją…
To prawda, niemieccy fani futbolu nie mogą narzekać, bo przecież jako pierwsi dostaną przywilej emocjonowania się swoją ligą. Oczywiście, tylko przed telewizorem, ale mimo wszystko będą to ich rozgrywki. Ale widzimy, że powoli życie wraca do normalności. Niemniej trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że władze państwowe nie mogą za jednym zamachem otworzyć wszystkiego i wszędzie, bo wrócilibyśmy do punktu wyjścia w tej całej pandemii.
Spodziewam się pan wielu niespodzianek? Przecież wracamy po dwumiesięcznej przerwie.
Tak, myślę, że to naturalne następstwo tej przerwy. W dodatku musimy spodziewać się tego, że te mecze nie będą prowadzone w takim tempie, jak do tej pory. Podejrzewam, że piłkarze będą potrzebowali 2-3 kolejek, żeby w ogóle wejść do rytmu meczowego. Ale tak sobie myślę, że na dobre może wyjść zawodnikom to, że będzie tak duże natężenie meczów. Wysoka intensywność sprawi, że szybciej wskoczą na właściwie tory. Jeśli ktoś grał kiedyś w piłkę, to wie, że dużo przyjemniej jest grać co trzy dni, bo wtedy nawet te treningi nie są tak intensywne. Grasz, przerwa, grasz, przerwa i tak w kółko.
Bayern Monachium może jeszcze stracić mistrzostwo?
Raczej nie. Nie wyobrażam sobie tego. Bayern się odrodził, trener Flick odrodził ją psychicznie – tam zawsze była olbrzymia jakość, ale udało zażegnać wszelakie konflikty pozaboiskowe. Podczas przerwy nie próżnowali, do sztabu szkoleniowego dołączył Miroslav Klose, który ma pracować z napastnikami. Ciekawy pomysł, szukanie jakiegoś nowego rozwiązania. Skoro możesz zatrudnić legendę niemieckiej piłki, to dlaczego by nie zbudować? Podoba mi się to budowanie części sztabu na byłych zawodnikach, którzy mogą podzielić się swoim doświadczeniem.
Zmiana trenera w Hercie Berlin wpłynie w jakiś sposób na sytuację Krzysztofa Piątka?
Myślę, że w kontekście Krzyśka to nie ma większego znaczenia. Wbrew powszechnym opiniom uważam, że początek miał niezły, widać było, że bardzo chce się pokazać. Później gdzieś ta aktywność malała. Ta przerwa i nowy trener może dać mu nowy impuls – odrodzi się psychicznie, spojrzy na to wszystko z innej strony. Bruno Labaddia jest takim trenerem, który dobrze radzi sobie w takich sytuacjach. Potrafi odbudować zawodników. On jest zresztą trenerem, o którym mówi się, że jest dobry dla drużyn walczących o utrzymanie. A Hertha utrzymania pewna nie jest. Konkurencja w ataku jest spora, zatem Krzysiek musi udowodnić, że to on zasługuje teraz na to miejsce.
Na “dzień dobry” dostaniemy też polskie starcie Lewandowskiego z Gikiewiczem. Chociaż różnie może z tym być wobec faktu, że Rafał nie przedłuży kontraktu z Unionem…
No tak, mogą w tej sytuacji na niego nie stawiać. Ja nie do końca wiem czym ta decyzja Rafała jest spowodowana. Rozumiem, że każdy piłkarz chce się rozwijać i szuka sobie jakiejś ścieżki w karierze, ale może być taka sytuacja, że Gikiewicza nie zobaczymy już w tym sezonie. Co dalej z Rafałem? Myślę, że pokazał się na tyle dobrze przez te ostatnie sezony w Niemczech, że nie powinien narzekać na brak zainteresowania. Może zespoły z pierwsze szóstki nie będą się o niego zabijać, ale wiele innych drużyn na pewno będzie nim zainteresowane. Szanse na pozostanie w Bundeslidze ma spore, zresztą on sam mówi o tym, że chciałby zostać w Niemczech.
Co z Werderem Brema? Jeszcze kilka lat temu z powodzeniem radził sobie w europejskich pucharach, wygrywał mistrzostwo Niemiec, a dziś chyli się ku spadkowi z ligi.
Werder od dłuższego czasu ma duże problemy. Grają w kratkę – dwa mecze dobrze, później passa przeciętnych i słabych spotkań. Problemem u nich była stabilizacja formy. Ale może ta przerwa wpłynie na nich pozytywnie? Myślę, że stać ich na to, by znaleźć się chociażby na miejscu barażowym. Ale i Paderborn nie odpuści w walce o utrzymanie, ich oglądało się czasami bardzo przyjemnie, ale mieli dużo pecha. Pamiętamy chociażby to widowisko z Bayernem Monachium. Nikogo bym nie skreślał w tej walce.
rozmawiał Kamil Kania
fot. 400mm.pl