Reklama

Tak wygląda prawdziwy lider

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

09 kwietnia 2020, 17:38 • 5 min czytania 33 komentarzy

Sytuacja rodzajowa sprzed kilku lat. Jordan Henderson stanowczo nie jest ulubieńcem kibiców. Jego twarz kojarzy się z przeciętnymi latami Liverpoolu i jeszcze przeciętniejszymi czasami reprezentacji Anglii. Ot, uosobienie chudych czasów dla brytyjskiego futbolu. Lokalny dziennikarz konfrontuje zarzuty, które stawia mu świat futbolu. Chodzi o nijakość, pasywność, średniość, rozmydlony autorytet. 

Tak wygląda prawdziwy lider

– Cóż, mają rację, prawda?

Ale to było w przeszłości. Teraźniejszość 29-letniego pomocnika wygląda tak, że nikt nie zarzuciłby mu żadnej z powyższych przywar. Z biegiem lat wyrósł z niego lider. Lider pełną gębą. Lider co się zowie. Lider nie tylko na boisku, ale i w życiu. Jakkolwiek banalnie to brzmi. 

Ale od początku. Krótko.

Henderson nigdy nie był bezczelny. Wszędzie znał swoje miejsce w szeregu – i w kadrze, i w klubie, i w światowym futbolu. Nie był słaby, miał swoje atuty, ale ciągle mierzył się z wielkim cieniem Stevena Gerrarda. Cieniem, który zaćmiewał wszystko, co w nim dobre, atrakcyjne, ciekawe. Nie był szarą myszką. Nie mógłby nawet taką być ktoś, kto pojechał na cztery wielkie imprezy reprezentacyjne z rzędu i w każdej z nich odegrał większą lub mniejszą rolę, nie mógłby nawet taką być ktoś, kto rokrocznie wychodził w pierwszym składzie drużyny z Anfield Road, nie mógłby nawet taką być ktoś taki, jak on, po prostu.

Reklama

29 latek od dekady coś w tym angielskim futbolu znaczy. Problem w tym, że długo sinusoida jego wzlotów i upadków falowała, jak szalona i nie chciała się zatrzymać. Wszystko zmieniło przyjście Jurgena Kloppa do miasta Beatlesów. Nagle okazało się, że Henderson może grać na swojej nominalnej pozycji (coś miedzy „6” a „8”, wcześniej trochę nim rzucano i wyraźnie nie potrafił się w tym układzie odnaleźć, choć absolutnie nie narzekał) i do tego może grać dobrze. A nawet bardzo dobrze.

Tak dobrze, że Jurgen Klopp wskazywał go jako jeden z najważniejszych elementów swojej układanki. Gościa, który łączy ze sobą twardą defensywę i szaleńczy atak. Który gra – tutaj interpretujemy – na gitarze basowej w heavymetalowym systemie Niemca. Brakowało mu statystyk, spektakularnych akcji, pięknych goli, cudownych podań otwierających przestrzeń, ale zespół go potrzebował.

Dobitnie udowodnił to ostatni sezon. Jego pozycja się utrwaliła, scementowała, już nikt nie podważał jego przydatności. Gary Lineker powiedział nawet, że to jeden z najbardziej niedocenionych zawodników w historii Premier League. To ma swój wymiar. Bo ktoś musi nosić fortepian.

A poza tym Jordan Henderson zyskał olbrzymi autorytet. Po pierwsze, został kapitanem Liverpoolem i to kapitanem szanowanym w całym kraju. Doskonale pokazuje to teraźniejszość. Wiecie, jak jest, w jakich czasach żyjemy i z czym się borykamy. Świat walczy z pandemią. Nie będziemy rozpisywać się o tym po raz setny, bo nie o to w tej historii chodzi.

Na Wyspach Brytyjskich od ponad tygodnia toczy się bitwa o pieniądze piłkarzy. Początkowo obniżki pensji dostawali w klubach wszyscy, tylko nie piłkarze, dlatego Premier League zaproponowało, żeby wszyscy zawodnicy obcięli swoje wynagrodzenia o 30%. Namawiali ich do tego też politycy. I wtedy zaczęła się awantura.

Gracze poczuli się przymuszani do schodzenia z pensji. Wayne Rooney bulwersował się, że rząd zaglądając mu w portfel, odwraca uwagę od własnej nieporadności. Wtórował mu Danny Rose:

Reklama

– Budzę się rano. Niczego nieświadomy. Nagle patrzę, a tu dochodzi do mnie, że ktoś tutaj chce mnie postawić pod ścianą, że ktoś nie pozostawia mi żadnego wyboruudzie z parlamentu nawet nie wiedzą, że my pracowaliśmy nad tematem obniżki naszych wynagrodzeń już dużo wcześniej. Że to był proces, który trwał od dłuższego czasu. Zajmują się tym ludzie właściwie i tym zainteresowany, a nie ludzie z zewnątrz. Na przykład Jordan Henderson, który nas reprezentuje. 

„Jordan Henderson, który nas reprezentuje” to stwierdzenie piłkarza Newcastle jest absolutnie kluczowe. Dlaczego? Ano dlatego, że 29 latek faktycznie od dłuższego czasu wydzwaniał wszystkich kapitanów innych klubów Premier League, żeby opracować pomysł, w jaki piłkarze mogliby wspomóc angielską służbę zdrowia i ofiary pandemii koronawirusa.

Trochę to wszystko trwało, ale ostatecznie piłkarze stworzyli organizację „Players Together”. Tak przedstawił to Henderson na swoim Twitterze.

Żadnej pompy. Żadnego zabierania zasług. Po prostu hashtag i oświadczenie. Właściwie przekazanie wszystkiego dalej. Ale angielskie media nie mają wątpliwości. The Telegraph i The Times piszą jednym głosem, że Henderson odegrał główną rolę w tym całym przedsięwzięciu, ale zwyczajnie nie chcę się afiszować ze swoim liderowaniem. To dla niego za ważna sprawa – dotycząca sprawy wagi wyższej niż piłka nożna – żeby brać zasługi na siebie i nie podkreślać, że decyzja jest wspólna.

A jaka jest ta decyzja? Najważniejsze jest to, że piłkarze Premier League przekażą kolektywnie ponad 4 miliony funtów dla szerokiej pojętych celów walki ze skutkami koronawirusa.

W oświadczeniu czytamy:

„Możemy potwierdzić i ogłosić, że po wielu rozmowach między piłkarzami Premier League zdecydowaliśmy się utworzyć własną inicjatywę #PlayersTogether, której prymarnym celem jest wspieranie naszej służby zdrowia w walce z koronawirusem tam, gdzie jest to potrzebne i niezbędne”

Poza tym pada tam dużo pompatycznych słów, dużo zachęty do wspólnej walki z koronawirusem, piłkarze tłumaczą też, że ważna w tych czasach jest solidarność, a zbieraninie środków przez zawodników nie jest w żaden sposób powiązane z inicjatywami i propozycjami ligi – to inicjatywa oddolna.

Wszystko to zostało w Anglii przyjęte z dużym entuzjazmem – najwyraźniej nie zawsze jedynym środkiem jest obcinanie pensji i zamykanie tematu. Można znaleźć inny sposób na pomoc. A przy okazji – jak przez szkiełko powiększające – doskonale widać, kto jest prawdziwym liderem. Jordan Henderson takim właśnie jest. I udowodnił to po raz kolejny. Tym razem nie na boisku.

Fot. Newspix

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
1
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Komentarze

33 komentarzy

Loading...