Piłka nożna we Włoszech przegrywa z koronawirusem. Wiemy, że brzmi to nieco absurdalnie, nieco dziwacznie, może nawet nieco enigmatycznie, ale tak właśnie jest. Na Półwyspie Apenińskim panuje obecnie chaos. Zarówno informacyjny, jak i – co gorsza – organizacyjny. Właśnie pod wielkim znakiem zapytania stanęło dokończenie tegorocznego sezonu Serie A. Najpierw kilkukrotnie przekładano mecz Parmy i SPAL, potem wydawało się, że to spotkanie i wszystkie inne kolejne w ogóle się nie odbędą, żeby na koniec piłkarze jednak wyszli na boiska, choć oczywiście przy pustych trybunach.
O co chodzi w całym zamieszaniu i czy w ogóle wiadomo, co się stanie?
Przede wszystkim trzeba zacząć od tego, że Włosi faktycznie mają powody do niepokoju. Bilans wirusa z Wuhan w tym kraju to 233 zmarłych i ponad 5800 potwierdzonych przypadków zarażeń – najwięcej spośród wszystkich krajów europejskich. Premier Włoch wczoraj ogłosił, że od kwietnia zaczną obowiązywać ścisłe obostrzenia na terenie kraju, a przede wszystkim w jego północnej części. Zresztą już zamykane są szkoły, odwoływane imprezy masowe, a zasady codziennego funkcjonowania ulegają sporym, może dla niektórych nawet drastycznym, zmianom.
Zapobieganie rozpowszechnianiu się wirusowego kryzysu dotknęło też piłki. Obszernie o tym, jak włoski futbol powoli przegrywa z koronawirusem pisaliśmy już kilka dni temu w dużym artykule, do którego odsyłamy po więcej szczegółów.
Więcej informacji po kliknięciu w odnośnik!
I choć już wtedy mogłoby się wydawać, że zapadają pierwsze ważne decyzje, bo władze zdecydowały o zamknięciu trybun i rozgrywaniu meczów przy bez kibiców, to od tego zdążyło się sporo zmienić. Nie dość, że zdecydowano, że następna kolejka się odbędzie, choć początkowo było to wątpliwe, to zaczęto odrabiać też zaległości z poprzedniej, a teraz, tuż przed meczem Parmy i SPAL, nagle okazało się, że jednak cały sezon może być odwołany.
Jak to się stało?
Ano tak, że prezes włoskiej organizacji piłkarzy Damiano Tommasi wystosował list premiera Giuseppe Contego, ministra sportu Vincenzo Spadafory, prezesa komitetu olimpijskiego Giovanniego Malago, prezesa Włoskiego Związku Piłki Nożnej Gabriele Gravina, prezesa Lega Serie A Paolo Dal Pino, prezesa Lega Serie B Mauro Balata, i innych osób decyzyjnych, nawołujący do tego, żeby całkowicie odwołać jakąkolwiek formę rozgrywek piłkarskich na terenie Włoch.
Tommasi stwierdził: – Zatrzymanie futbolu, przerwanie jakiejkolwiek formy rozgrywek w naszym kraju, to najbardziej pożyteczna akcja dla naszego państwa w tym momencie i nie mam nawet żadnych wątpliwości, że jest inaczej. Drużyny, którym powinniśmy teraz kibicować, nie są ani na boiskach, ani w szatniach, a w szpitalach i centrach medycznych. Tam rozgrywa się walka.
Wtóruje mu minister sportu, Vincenzo Spadafora, który wcześniej podjął decyzję o tym, żeby mecze rozgrywać przy zamkniętych trybunach. W tym wszystkim chce pójść jeszcze dalej.
– Podzielam stosunek Damiano Tommasiego, prezesa włoskiej organizacji piłkarzy, i wzywam do zawieszenia ligi – zadeklarował – W tym momencie to nie ma najmniejszego sensu , jeśli jednocześnie prosimy obywateli naszego kraju o ogromne poświęcenia, aby zapobiec rozpowszechnianiu się wirusa, a zarazem rozgrywamy mecze. Nie możemy ryzykować zdrowiem zawodników, trenerów, sędziów, kibiców, którzy na pewno licznie przyjdą na stadiony, tylko dlatego, że ważniejsze są interesy związana z biznesowym funkcjonowaniem sportu. Myślę, że najmądrzejszą decyzją, jaką można podjąć, byłoby całkowite zawieszenie piłkarskich rozgrywek. Aktualnie na prezesie Włoskiego Związku Piłki Nożnej, panu Gabriele Gravinie, leży spora odpowiedzialność, żeby znów zastanowić się nad tym, czy aby na pewno koniecznie trzeba czekać na pierwszego zainfekowanego zawodnika Serie A, żeby przerwać rozgrywki. Uważam, że trzeba to zrobić tu i teraz.
Wywoływany do tablicy Grabriele Gravina głos zabrał wczoraj. – Powiedziałbym, że ryzyko całkowitego zawieszenia ligi jest bardzo niewielkie, i wynika główne z gorącego momentu konfrontacji z wirusem, ale wydaje mi się, że nigdy nie pozwoliłbym na takie rozwiązanie. W czasie spotkania z władzami ligi skoncentrowałem się głównie na dobrze włoskiego futbolu i interesie wszystkich stron, nie pomijając ani piłkarzy, ani kibiców, ani aspektu ekonomicznego. To bardzo newralgiczna sprawa i trzeba ją rozwiązywać w przemyślany sposób. Próbowaliśmy przy tym zaakceptować pomysł ministra Spadafory, żeby wszystkie mecze odbywały się przy zamkniętych trybunach. Wiemy, że w interesie państwa leży bezpieczeństwo obywateli, cieszymy się, że kibice będą mogli oglądać mecze z domów, ale przy tym twardo stawiamy na to, że jest to tylko rozwiązanie przejściowe.
Zakulisowe przepychanki oficjeli trwają. Efekt? Dziś około południa piłkarze SPAL i Parmy zamarli w oczekiwaniu. Ich mecz miał się rozpocząć o godzinie 12:30, ale tuż przed wyjściem na murawę sędzia Luca Pairetto nakazał drużynom powrót do szatni.
Znowu czekanie i znowu decyzja. Było to tym bardziej absurdalne, że piłkarze wyjściowego składu czekali w tunelu, a rezerwowi niczego nieświadomi siedzieli na ławkach rezerwowych. Tragikomedia. Potem wydano komunikat, że mecz odbędzie się o 13:00. Nie, jednak, nie. Mecz o 13:15. Nie, jednak, nie.
Znowu czekanie i w tym momencie wszyscy myśleli już, że to może być całkowity koniec sezonu Serie A.
To oznaczałoby kompletny chaos.
W regulaminie Serie A nie ma żadnego zapisu o tym, co zrobić w sytuacji, kiedy sezon skończy się przedwcześnie. Dotychczas rozgrywki definitywnie i ostatecznie odwoływano tylko z powodu wojny, co chyba najlepiej pokazuje skalę problemu, przed którym stanęły władze ligi. Nie wiadomo więc, co się stanie, gdyby rozgrywki zakończyły się w ten weekend. Kto spadnie, kto zostanie mistrzem kraju, kto wywalczy awans do europejskich pucharów w sezonie 2020/21?
Do tego trzeba byłoby rozwiązać jakoś fakt, że lockdown zostawiałby na lodzie kilkuset piłkarzy samej Serie A, którzy nie dość, że grają jeszcze w europejskich pucharach (tutaj mowa o Juventusie, Atalancie, Interze, Romie), to przecież są na kilka miesięcy przed Euro 2020, a nie brakuje takich zawodników, którzy na ten europejski czempionat pojadą.
I to na razie jest problem nierozwiązywalny, bo dzisiejsze mecze zdecydowano rozegrać. W tym momencie, gdy piszemy te słowa, piłkarze Parmy od kilkunastu minut grają ze SPAL, pozostałe spotkania zaczną się w dalszej części dnia, więc problem… został odroczony. Przynajmniej na ten dzień. Obserwując jednak dynamikę wydarzeń związanych z walką z koronawirusem, nie mamy wątpliwości, że problem do jutra nie zniknie. Coraz więcej wskazuje na to, że sezon Serie A i pozostałych włoskich lig po prostu się dzisiaj zakończy, a potem tamtejsi działacze i politycy spróbują jakoś uregulować sytuację w rozgrywkach przed startem kolejnego sezonu.
ZAREJESTRUJ SIĘ W SUPERBET, ZGARNIJ BONUSY I SKORZYSTAJ Z OFERT SPECJALNYCH!
Fot. Newspix