– Probierz selekcjonerem? W dłuższej perspektywie zapewne tak. Kładę nacisk na tę dłuższą perspektywę, bo całkowicie wierzę w projekt z Jurkiem Brzęczkiem. Michał ma bardzo cenną cechę, która przydaje się w pracy selekcjonera – umiejętność dogadania się z gwiazdą – mówi Marek Koźmiński, kandydat na prezesa PZPN, w wywiadzie dla “Przeglądu Sportowego”. Co poza tym dziś w prasie?
“PRZEGLĄD SPORTOWY”
Manchester City z podwójnym apetytem na Ligę Mistrzów. W powietrzu wisi ban na kolejne dwa sezony, a Pep Guardiola stęsknił się za smakiem zwycięstwa w Champions League.
Od kiedy 49-latek prowadzi The Citizens, trzy razy jego piłkarze przystępowali wiosną do batalii o zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Ich bilans jest co najmniej średni. Z pięciu dwumeczów ekipa katalońskiego trenera górą była tylko dwa razy – w starciach przeciwko Bazylei i Schalke. Maksymalnie dochodziła do ćwierćfinału. Guardiola za każdym razem usprawiedliwiał się, że zespół nie jest jeszcze gotowy na najważniejsze wyzwania, twierdził, że drużyna jest „niemowlakiem” jak na wysokie standardy Champions League. Teraz jednak przychodzi moment, kiedy na wymówki miejsca jest coraz mniej. W tym sezonie Guardiola musi udowodnić, że zbudował ekipę zdolną do rywalizacji z największymi Europy. Jeśli nie, po sezonie może dojść do dużych zmian w klubie. Brak sukcesu w Europie sprawi, że prawie na pewno Katalończyk nie otrzyma propozycji przedłużenia wygasającego za rok kontraktu. Kilka miesięcy temu Guardiola mówił, że umowę mógłby przedłużyć w każdym momencie, ale na razie nikt nie kwapi się, by mu ją podsunąć pod nos. Wszyscy w klubie czekają na to, co zawodnicy zaprezentują w Champions League.
Duży, ale i konkretny wywiad z Markiem Koźmińskim, kandydatem na prezesa PZPN. O samym związku, o lidze, ale i o potencjalnym przyszłym selekcjonerze reprezentacji Polski.
Wśród trenerów, z którymi często pan rozmawia, jest Michał Probierz. Nie wszyscy pamiętają, że kiedyś graliście razem w Górniku Zabrze.
To było po moim powrocie z zagranicy, po ponad dziesięciu latach nieobecności w polskiej lidze. Zagraliśmy razem jedną rundę.
Jest dosyć powszechna opinia, że to pewny kandydat na przyszłego selekcjonera. Pan się z tym zgadza?
W dłuższej perspektywie zapewne tak. Kładę nacisk na tę dłuższą perspektywę, bo całkowicie wierzę w projekt z Jurkiem Brzęczkiem. Michał ma bardzo cenną cechę, która przydaje się w pracy selekcjonera – umiejętność dogadania się z gwiazdą.
Pan wybaczy, ale ja tych gwiazd w Cracovii nie widzę.
Oczywiście Cracovia nie ma takich gwiazd. Ja jednak mówię o umiejętności, którą wyczuwam i wnioskuję na podstawie różnych jego zachowań. Michał miał bezcenną lekcję w czasach, gdy pracował w Wiśle Kraków. Zderzył się z nowymi problemami i myślę, że później bazował na tym doświadczeniu. Selekcjoner musi umieć szybko przystosować się do nowej roli. Przypomnijmy sobie, jak to wyglądało w pierwszych miesiącach u Adama Nawałki. Generalnie trenerów dzieli się na trzy grupy: takich, którzy umieją uczyć dzieci i młodzież, trenerów- -nauczycieli futbolu, łącznie z uczeniem na najwyższym szczeblu rozgrywek, oraz trenerów, którzy zarządzają drużyną. Ten przymiot jest potrzebny w dużych klubach i w reprezentacji.
I Probierz to potrafi ?
Sądzę, że po tylu latach już tak, ale moglibyśmy się przekonać dopiero wtedy, gdyby został selekcjonerem.
Cholewiak i Pyrdoł póki co nie wdarli się przebojem do składu Legii. Zimowe transfery wicemistrzów Polski grzeją ławę.
Zwłaszcza z przyjściem Cholewiaka wiązano większe nadzieje. Dobrze prezentował się podczas zgrupowania w Turcji i wyglądało na to, że wywalczył miejsce w wyjściowej jedenastce. To on zagrał od pierwszej minuty w ostatnim sparingu przed startem ekstraklasy z Wisłą Płock (1:1). Trener Aleksandar Vuković wystawił wówczas optymalny skład. A jednak, w inaugurującym wiosnę meczu z ŁKS (3:1) po sadził go na ławce, a postawił na Arvydasa Novikovasa. Litwin nie wypadł dobrze, ale w kolejnym starciu, z Rakowem (2:2), zastąpił go nie Cholewiak, a Maciej Rosołek. Nowy zawodnik Legii ponownie tylko wszedł w końcówce. Z kolei ostatnie spotkanie, z Jagiellonią (4:0) w całości obejrzał z ławki rezerwowych.
Pogoń zdobyła już tyle samo bramek, ile dwa lata temu na identycznym etapie ligi. Sęk w tym, że wtedy… zamykała tabelę, a dzisiaj jest na podium.
Pogoń jest trzecia dzięki defensywie, którą w zasadzie zbudowano od nowa latem. W tym samym czasie zaczęła się sypać ofensywa. Najpierw Radosław Majewski wyjechał do Australii do Western Sydney Wanderers. Następnie już w drugiej kolejce z powodu kontuzji kolana do końca sezonu wypadł Kamil Drygas. Do września Adama Buksę rozpraszał ewentualny transfer, natomiast Zvonimir Kožulj po prostu po udanym początku (dwa gole i asysta w dwóch występach) zaczął spisywać się słabiej niż do tej pory. Mniej więcej na początku października zaległości treningowe nadrobił sprowadzony z Panioniosu Srdjan Spiridonović i całe szczęście dla Granatowo-Bordowych, że mu się to udało, bo gdyby nie Austriak serbskiego pochodzenia oraz Buksa, atak Portowców miałby jeszcze mizerniejsze osiągi. Teoretycznie styl się nie zmienił. Ciągle długo utrzymywali się przy piłce, wymieniali dużo podań i budowali akcje od bramkarza, jednak praktycznie niewiele z tego wynikało.
Problemy finansowe i organizacyjne Olimpii Grudziądz. Ponoć nie jest tragicznie, ale zaległości są. Olimpia czeka też na przelew od Lechii Gdańsk.
– Nie znajdujemy się w jakiejś tragicznej sytuacji. Mówiono, że zaległości sięgają kilku miesięcy, ale to nieprawda. Czekamy, bo otrzymaliśmy odpowiednie zapewnienia ze strony, że pensje zostaną wypłacone – mówi nam jeden z zawodników Olimpii. – W innych klubach bywają trzymiesięczne zaległości. U nas nie ma powodów do alarmu. Mamy jakieś ramy budżetowe. Pewne środki są transferowane z miasta. Czekamy, aż zostaną uregulowane. Liczyliśmy również, że 21 lutego otrzymamy wpływy z tytułu transferu Haydarego i w tym temacie nie będzie potknięć. Niestety termin się wydłużył – wyjaśnia Asensky. Olimpia przejdzie pierwszy test już 1 marca z wiceliderem – Stalą Mielec.
“SPORT”
Rozmówka ze Zdzisławem Podedwornym, byłym trenerem Górnika Zabrze, między innymi o szansach zabrzan na utrzymanie w Ekstraklasie.
Górnik może być spokojny o utrzymanie się w ekstraklasie czy będzie jak w poprzednim sezonie, kiedy praktycznie do ostatniej kolejki w Zabrzu były wielkie obawy?
– Należy być optymistą. Choć jak patrzę na to, co zaczyna się dziać w dole tabeli – mocno się tam kotłuje, a drużyny skazywane na porażki zaczynają wygrywać – to na pewno trzeba zachować ostrożność. Generalnie nie wyobrażam sobie, że Górnika w przyszłym sezonie mogłoby zabraknąć wśród najlepszych.
A jak się panu podobał ostatni mecz we Wrocławiu ze Śląskiem?
– Chyba za pewnie piłkarze Górnika podeszli do tego meczu, bo przez minionych pięć lat albo z wrocławianami wygrywali, albo remisowali. Tymczasem bramki, które tracili w 3 i 6 minucie, trzeba zaliczyć do kategorii kiksów. Nie wypada w taki sposób tracić goli. Z drugiej strony, już w 10 sekundzie wyborną okazję strzelecką miał Angulo. Chciał przymierzyć dobrze, po „długim słupku”, ale… nie każdą dobrą bramkową okazję da się wykorzystać. A potem gra potoczyła się tak, a nie inaczej.
Aleksander Buksa jest jednym z objawień rundy wiosennej. Sprzyja mu sytuacja kadrowa, ale i zyskuje w oczach trenera konkretami.
Trafienie na Podlasiu nie oznaczało jednak przełomu w piłkarskim życiorysie wychowanka Bronowianki. Do końca rundy jesiennej wchodził na boisko w roli zmiennika, ale w każdym z 9 występów zbierał doświadczenie i nabierał pewności siebie. Także początek rundy wiosennej młodszy brat napastnika New England Revolution zaliczył jako wchodzący z ławki rezerwowych. Jednak golem, którym tuż po wejściu przypieczętował zwycięstwo w Krakowie nad Jagiellonią oraz postawą w końcówce spotkania w Lubinie, przekonał Artura Skowronka, że jest gotowy, by zagrać w wyjściowej jedenastce i godnie zastąpić kontuzjowanego na przedmeczowym treningu Alona Turgemana oraz niebędącego jeszcze w pełni zdrowia Pawła Brożka.
Przed startem I ligi – kiepskie sparingi Zagłębia Sosnowiec nie napawają optymizmem. Tak jak i jesienią, tak i w meczach towarzyskich zawodziła obrona.
Jedno zwycięstwo, sześć remisów i dwie porażki, aż 19 straconych goli. Na papierze bilans tegorocznych sparingów sosnowiczan wygląda – delikatnie mówiąc – źle. Oczywiście zakończony przed czasem pojedynek z FK Krupa można zweryfikować jako walkower, ale takie przedstawienie sprawy w kontekście gry kontrolnej byłoby niedopatrzeniem. Do 75 minuty wspomnianego meczu, zanim rywale z Bośni nie obrazili się na sędziego, wynik brzmiał 1:1. To oznacza, że Zagłębie w każdym z rozegranych spotkań straciło przynajmniej jedną bramkę. Aż pięć zespół trenera Dariusza Dudka stracił w meczu z Odrą Opole. Usprawiedliwieniem może być fakt, że w tamtej potyczce w linii obrony grali młodzi piłkarze Akademii Jakub Knap i Wiktor Zarzycki, dla których były to debiutanckie potyczki w seniorskiej piłce. Marne to jednak pocieszenie. W rundzie jesiennej to właśnie formacja obronna była jedną z największych bolączek. W 20 meczach pierwszej rundy Zagłębie straciło aż 31 bramek.
Ciekawa analiza stanu belgijskiego futbolu. Wielkie transfery, piłkarze w topowych klubach świata, pierwsze miejsce w rankingu FIFA, ale i bałagan w rządzie czy brak klasowych trenerów.
Poziom belgijskiej ekstraklasy nie jest nadzwyczajny i oczywiście najważniejszą drużyną w kraju jest reprezentacja, trzeci zespół rosyjskiego mundialu, który nadal śmiało może korzystać z fantastycznego pokolenia piłkarzy. Takich, jak wspomnieni Courtois czy De Bruyne, a także m.in. Eden Hazard, Dries Mertens, Romelu Lukaku czy Toby Alderweireld. Zespół jest obecnie liderem rankingu FIFA, w którym wyprzedza mistrzów świata, Francuzów. A to dlatego, że Belgowie taranują niemal wszystko, co stanie im na drodze. W eliminacjach Euro 2020 wygrali komplet, 10 spotkań. Strzelili w nich 41 bramek, najwięcej spośród wszystkich zespołów. W teoretycznie najtrudniejszym spotkaniu, z Rosją na wyjeździe, wygrali… 4:1. I nie ma wątpliwości, że podczas mistrzostw Europy będą jednym z najpoważniejszych faworytów do końcowego sukcesu. Zresztą tego chcą Belgowie. Tradycyjnie pod innymi względami… podzieleni. Ostatnie wybory parlamentarne w tym kraju odbyły się w maju zeszłego roku i od tej pory nie udało się sformować koalicji rządzącej. Taka sytuacja ma miejsce zresztą nie po raz pierwszy.
“SUPER EXPRESS”
Rozmówka z Filipem Marchwińskim z Lecha. Gola z Lechią nie mógł świętować zbyt hucznie, bo rano musiał iść do szkoły.
Czujesz, że rozwijasz się w Lechu?
Oczywiście, czuję się lepszy z każdym treningiem, ale też nie mówię, że nabrałem nagle jakiegoś wielkiego ogrania. Jest mi jednak dużo łatwiej niż w poprzednim sezonie, czuję większą swobodę w grze. Rozwijam się, ale też staram się cały czas być sobą. Na pewno teraz najbardziej muszę popracować nad stroną fizyczną, ale to akurat jest dla piłkarza najłatwiejsze. Oczywiście trzeba cały czas poprawiać technikę i rozwijać się w tym kierunku, myślę też, że siła podania i moc uderzenia z wiekiem będą rosły. Rozwijam się i codziennie nad tym pracuję.
Jak świętowałeś pierwszego gola w tym roku?
Szybko pojechałem do domu, bo… na 9.30 miałem lekcje w szkole! Świętowanie było raczej skromne, ale z gola bardzo się cieszę, będę się starać o kolejne.
Krótkie podsumowanie wczorajszej Ligi Mistrzów. Lewandowski z golem i dwiema asystami, Zieliński z asystą przeciwko Barcelonie.
Po przerwie Bayern potrzebował czterech minut, aby przebić się przez obronę Chelsea. Dwa razy w roli podającego wystąpił „Lewy”, a z 2 goli cieszył się Serge Gnabry. W 76. min Lewandowski pokonał bramkarza Chelsea. W ten sposób zdobył 11. bramkę w tym sezonie LM. Czerwoną kartkę obejrzał w końcówce Alonso, który uderzył w twarz Polaka.
“GAZETA WYBORCZA”
Real i Manchester nie mają już marginesu błędu, ale ktoś będzie się musiał pożegnać z Ligą Mistrzów. Wielkie starcie Guardioli i Zidane’a.
Dziś trener City musi sobie poradzić z drugą linią Realu. Zidane nie ma w składzie superstrzelców, więc wzmacnia pomoc, licząc na to, że to największa siła obecnej drużyny Królewskich. Drużyny, która przegrała cztery mecze w tym sezonie, odpadła z Pucharu Króla, a w sobotę poległa w lidze z Levante i straciła pozycję lidera na rzecz Barcelony. I to tuż przed klasykiem na Santiago Bernabéu. Królewscy odwołują się więc do Ligi Mistrzów, ich ukochanych rozgrywek, które w ostatnich latach pozwalały im zapomnieć o porażkach w La Liga. Zidane wystawi do gry przeciw City głównie tych piłkarzy, z którymi odnosił wielkie sukcesy podczas pierwszej kadencji. Sprowadzony za 100 mln euro Eden Hazard jest kontuzjowany. W rewanżowym meczu z PSG w fazie grupowej zderzył się z rodakiem Thomasem Meunierem i doznał kontuzji stawu skokowego, przez co stracił 17 meczów Realu. Wrócił w starciu z Celtą Vigo 16 lutego, by w kolejnym meczu – z Levante – doznać podobnej kontuzji. Grozi mu operacja. Tak czy siak, piłkarz stracił już 21 spotkań w tym sezonie. Tymczasem w Chelsea, gdzie grał w latach 2012-19, był jak maszyna – w ciągu siedmiu lat opuścił z powodów zdrowotnych zaledwie 17 meczów. Z Manchesterem City i Barceloną w niedzielę nie zagra na pewno, a pesymiści twierdzą, że nie pomoże Królewskim już do końca sezonu.