To mógł być jeszcze bardziej “polski” wieczór w Lidze Mistrzów, gdyby nie strzelecka indolencja Jose Callejona. Do dwóch asyst i gola Roberta Lewandowskiego, nasi rodacy z Neapolu mogli bowiem dołożyć dwa ostatnie podania, które pozwoliłby gospodarzom ograć Barcelonę. Ostatecznie skończyło się na jednej asyście i remisie, po meczu, który nikogo pod Wezuwiuszem nie porwał. My na pewno jesteśmy zadowoleni, bo zawsze miło popatrzeć, jak Piotr Zieliński potwierdza swój potencjał przeciwko klasowemu rywalowi.
Media od kilku dni grzały temat przyjazdu Leo Messiego do miasta, w którym króluje Diego Maradona, ale sześciokrotny zdobywca Złotej Piłki nie zatknął flagi w miejscu, w którym jego rodak jest wynoszony na ołtarze. Mało tego – Barcelona w zasadzie powinna się cieszyć, że wywiozła z Włoch remis, bo Napoli zagrało dziś jak typowe Napoli, gdy naprzeciw stają mocarze. Neapolitańczycy w tym sezonie są jak Dr Jekyll & Mr Hyde – raz dostają w łeb od Lecce i Parmy, raz ogrywają Liverpool, Juventus i Inter.
Dziś było blisko, aby tę serię przedłużyć, ale cóż. Blisko, a jednak daleko.
Nie będziemy ukrywać, że pierwsza część spotkania nastrajała raczej na drzemkę, niż wielkie emocje. Barcelona klepała, klepała, rozgrywała, podawała i… na tym się to wszystko kończyło. Poważnie, goście schodzili do szatni bez celnego strzału, najgroźniejszą sytuacją, jaką stworzyli, był centrostrzał Arturo Vidala. Ponad 400 podań i zero strzałów z pola karnego?
Możliwe, jeśli ma się w składzie piłkarzy takich, jak Junior Firpo, który każdą piłkę oddawał do zawodnika, od którego ją dostał.
Dlatego lepiej skupić się na tym, co w pierwszej połowie robiło Napoli, a konkretnie Piotr Zieliński, dzięki któremu choć na chwilę podnieśliśmy brew. Dzięki niemu mecz ten mecz się otworzył, bo schowani za podwójną gardą gospodarze wyszli z kontrą, którą zakończyło kapitalne zagranie „Zielka”. Przegląd pola level Andrea Pirlo – Polak zamiast dogrywać do bliższego partnera znalazł podaniem przed pole karne Driesa Mertensa, który z dużym spokojem przymierzył i pokonał bramkarza. Aż szkoda, że takim podaniem nie popisał się Lorenzo Insigne, który mógł obsłużyć Zielińskiego zagraniem w szesnastce rywala, ale zamiast tego puścił farfocla w nogi obrońcy.
Po zmianie stron ekipa Setiena się odgryzła, ale wcale nie grała lepiej. Na wstępie stempel na piszczelu strzelca bramki odcisnął Sergio Busquets i pewnie znaleźlibyśmy kibiców, którzy oczekiwaliby za to zagranie czerwonej kartki. Tak się jednak nie stało, dzięki czemu Hiszpan mógł zapisać na swoim koncie perfekcyjną prostopadłą piłkę, dzięki której Nelson Semedo zanotował asystę przy trafieniu Antoine Griezmanna.
Ale zejście Mertensa wcale nie oznaczało straty dla Napoli, bo na boisku zameldował się Arkadiusz Milik, który bardzo szybko mógł zostać bohaterem spotkania. Milik wziął przykład z Zielińskiego i obsłużył podaniem Jose Callejona, który do reszty zgłupiał, gdy stanął oko w oko z Ter Stegenem i spartolił dwustuprocentową szansę. Cóż, szkoda, bo w zasadzie na tym popisy ofensywne obydwu drużyn się zakończyły. Do końca meczu obserwowaliśmy już tylko nieśmiałe podchody obydwu stron, porównywalne do podrywania koleżanek z ławki w czwartej klasie podstawówki.
Być może więcej emocji dałaby nam końcówka spotkania, bo Barcelona musiała radzić sobie w niej w dziesiątkę po dwóch żółtych kartkach dla Vidala, ale chwilę później rozkraczył się Gerard Pique, którego zejście z boiska zabrało mniej więcej połowę doliczonego czasu gry. Sędzia nie miał już chyba serca trzymać ludzi dłużej na stadionie, bo widział, że nic dobrego z tego nie będzie i zakończył spotkanie.
Jakie wnioski wyciągniemy z wyprawy Blaugrany do Włoch? Gospodarze podtrzymali dobrą passę drużyn z tego kraju w starciach z Barcą, ale chyba na niewiele im się to zda. Banda Setiena może i nie jest mocarzem na wyjazdach, jednak u siebie powinna przesądzić sprawę awansu. Oczywiście nie mówimy, że to pewniak – Gattuso też pokazał, że ma sposób na obronę oblężonej twierdzy, lecz bramkowy remis w pierwszym meczu zawsze premiuje gości, więc do rewanżu przed własną publicznością to oni podejdą w roli faworyta.
Napoli – Barcelona 1:1
Mertens 30′ – Griezmann 57′
fot. NewsPix.pl