To dla mnie bez wątpienia najtrudniejsza z dotychczasowych edycji Ustaw Ligę, choć jednocześnie udowadnia, jak długą drogę przeszedł mój ukochany klub. Pamiętam pierwsze rundy: szukałem dość bezradnie jakiegokolwiek ełkaesiackiego akcentu, ładując na siłę do drużyny a to Adama Marciniaka, a to Łukasza Madeja, czasem nawet rezerwowego w Legii Marka Saganowskiego. Teraz mam pełen komfort, białe koszulki z czerwonymi akcentami mogą zająć bez trudu aż trzy miejsca w składzie, z czego skrzętnie skorzystałem jesienią.
Jak się skończyło uparte stawianie na Jaśka Sobocińskiego, nie będę tutaj za szeroko komentował, wystarczy zdradzić, że w lidze redakcyjnej znalazłem się poza podium. Nawet dość daleko poza podium.
A przecież ta nadchodząca runda będzie prawdopodobnie jeszcze cięższa. ŁKS zaczyna na Legii, która wygląda na jedną z trzech ekip, które będą się liczyć w walce o mistrzostwo Polski. Przy kontuzji Adriana Klimczaka lewą stronę obrony obsadzi Tadej Vidmajer, czyli Pawła Wszołka będzie musiał powstrzymywać zawodnik nieco zagadkowy, ściągnięty ze średniej słoweńskiej ekipy. W ataku ŁKS straszy Samu Corralem, który nigdy w życiu nie wyrósł ponad hiszpańskie trzecie ligi. Następcą Daniego Ramireza ma być Antonio Dominguez, kolejny piłkarz ściągnięty z Segunda Division B. Młodzieżowcem numer jeden pozostanie pewnie Jan Sobociński, ale już drugi w hierarchii jest zapewne nastoletni Adam Ratajczyk, chłopak, który ma ponoć ogromny potencjał, ale doświadczenia właściwie żadnego.
Można wady szesnastego klubu Ekstraklasy wymieniać długo i sam na początku umieściłem w składzie Wszołka, Luquinhasa oraz Karbownika, bo niedziela pachnie mi ostrym rozjechaniem beniaminka przez lidera ligi. Ale kurczę, kto ma wierzyć, jeśli nie kibic? W końcu to okienko nie wygląda przecież aż tak źle. Pirulo w sparingach znów błyszczał, może po odejściu Ramireza zacznie wreszcie grać na miarę swoich możliwości – a przypominam, hiszpańscy dziennikarze pytani o jego transfer wieszczyli, że to może być jeden z najlepszych piłkarzy z tego regionu umieszczonych w Ekstraklasie. Dorzucam Corrala, który zapewne będzie numerem jeden w ataku – z tego, co widziałem w sparingach, ma świetne wyczucie czasu oraz nieźle pressuje. Może jeszcze nie z Legią, ale z czasem cena obu tych panów powinna skoczyć.
Trzeci wjeżdża Ratajczyk. 0,5 miliona to niewiele za gościa, który powinien dostawać w tej rundzie coraz więcej minut – jeśli nie z uwagi na czysto piłkarskie umiejętności, to z myślą o przyszłym sezonie.
Uff. Mam trzech z ŁKS-u, ale od razu zapowiadam – z czasem zagości tu jeszcze Dominguez, a pewnie i Michał Trąbka. Ten ŁKS ma potencjał, może nie na utrzymanie, ale na godną walkę i sporo punktów. Jeszcze we wtorek w to nie wierzyłem, ale przecież wszyscy tutaj jesteśmy kibicami. Im bliżej niedzieli, tym nasz skład mocniejszy, a rywale przereklamowani.
Najwyżej znów zajmę w redakcyjnej lidze dość odległe miejsce.
GRAJCIE Z NAMI!
Tu ważna sprawa – dzięki tak szerokiej inwestycji w ełkaesiaków, na resztę składu zostało mi nieprzyzwoicie dużo pieniędzy. Właściwie mogłem sobie uszeregować piłkarzy od najdroższego i jeden po drugim wciągać do swojej drużyny. Wyborem numer jeden był Paweł Wszołek, nie tylko ze względu na wspomniane pojedynki z Vidmajerem. Wydaje mi się, że to gość, który Ekstraklasę bardzo szybko zacznie przerastać, bo zwyczajnie nieco za wcześnie do niej wrócił. Jeśli wpadasz tutaj z takiego poziomu jak Wszołek – a mam Championship za ligę o wiele mocniejszą od rodzimej najwyższej – to po prostu musisz wymiatać. On tu przyjeżdża z innego świata finansowego, z innej bajki pod względem obciążeń i rywalizacji na treningach, ze świata o innej intensywności. Dodatkowo jednak Polskę zna, co wyklucza możliwość jakiegoś pozaboiskowego zagubienia, które mogłoby negatywnie odbić się na formie.
Wszołek ma wszystko, by stać się kluczowym piłkarzem w marszu Legii po tytuł mistrzowski – i dlatego u mnie pewnie już ze składu nie wypadnie. Z czasem dobiorę mu tego Luquinhasa i Karbownika, no ale w niedzielę tego pierwszego chowa do kieszeni Srnić, a drugiego Grzesik.
W ataku postawiłem na sprawdzone rozwiązania. Gytkjaer to jeden z nielicznych zawodników Lecha bez charakterystycznych skoków formy. On dostarcza jakość praktycznie cały czas, różni się tylko liczba dobrych podań, które otrzymuje. Mam wrażenie, że akurat w ofensywie poznaniacy wiosną będą wyglądać w miarę solidnie, więc siłą rzeczy – jedyny egzekutor powinien regularnie punktować. Angulo dostał zimą bardzo ciekawe towarzystwo, a jest w analogicznej pozycji do napastnika Lecha. Kto ma w Zabrzu strzelać, jeśli nie on. Jasne, jesienią miewał słabsze momenty, ale to wciąż jest człowiek, który trafia często i – co w Ustaw Ligę najważniejsze – regularnie. Na starcie zresztą patrzę także na rywali – a Górnik i Lech zdają się grać dość łatwe spotkania. Stąd decyzja o obrońcach – Janża i Kostewycz powinni zaliczyć kilka kluczowych podań. Idealny scenariusz to oczywiście celne dośrodkowania na Gytkjaera i Angulo.
Jesus Imaz to jest Jesus Imaz i więcej tutaj nie ma sensu dodawać.
Ostatni ruch to trochę wykorzystanie sytuacji Siplaka oraz Arki Gdynia. Kamil Pestka jest tani, jest pewniakiem do gry w dzisiejszym meczu, a gdynianie znajdują się w takiej sytuacji, że trudno prognozować tutaj jakikolwiek inny wynik niż zwycięstwo gości. Pestka jest jednak pierwszy do zmiany przed drugą kolejką.
W bramce: Dante Stipica. Moim zdaniem wybór dość oczywisty z dwóch względów – Pogoń nieźle broni jako zespół, razem z Cracovią ma najmniej straconych bramek, a linia obrony nie uległa zimą żadnej modyfikacji. Po drugie – Stipica sam w sobie to ogromna jakość.
Na ławce tradycyjnie – 4 piłkarzy o łącznej wartości 2 milionów. Panowie, zaskoczcie mnie przynajmniej tak, jak zaskoczyła mnie wiosna w styczniu.
A teraz do boju, drogie Bałuty, do boju Rycerze Wiosny. No i powodzenia, na pewno się przyda.
SKLECICIE LEPSZY SKŁAD NIŻ KUBA OLKIEWICZ?
SPRAWDŹCIE SIĘ W „USTAW LIGĘ”!
Fot.Newspix