Stary, dobry Milan. Nigdy nie wiadomo, co chłopaki z czerwono-czarnej części Lombardii znów nawywijają. Kiedyś kolekcjonowali trofea, dziś zbierają kompromitujące wpadki. A to beniaminek, którego wszyscy tłuką, urwie im punkty po golu bramkarza, a to wyłożą się na ostatniej prostej w drodze do Ligi Mistrzów… Co nasza poczciwa grupa rekonstrukcyjna Monty Pythona odstawiła tym razem? Skecz pod tytułem dowcip językowy.
Przyznajemy, że kręcenie beki z Milanu robi się czasami już nudne, ale obok pewnych rzeczy nie da się przejść obojętnie. Choćby od tego, że nowy nabytek Rossonerich, Alexis Saelemaekers, jak gdyby nigdy nic wypalił, że w zasadzie to w debiucie nie wiedział nawet, co robi na boisku.
Nie, że zagrał tak tragicznie i po prostu krytycznie ocenił swój występ. Naprawdę nie wiedział, bo nie rozumiał nawet, co do niego mówi trener.
– Trochę się stresowałem w debiucie, bo kiedy trener dał mi instrukcje po włosku, niewiele zrozumiałem. Szczerze mówiąc, nie wiedziałem nawet gdzie mam grać. Dopiero kiedy zobaczyłem, że schodzi Calabria, stwierdziłem, że pewnie wchodzę na prawą obronę – to cytat z jego rozmowy z RTBF.
O rany. Wiemy, że w Mediolanie od pewnego czasu wszystko stoi na głowie i ten klub jest w permanentnym stanie przejściowym, ale to już jakaś przesada. Ściągają gościa za kilka milionów, ten ledwo wysiadł z samolotu, a już zalicza debiut i nikt nawet nie wpadł na pomysł, że 20-letni Belg nie do końca może kumać język włoski? Jasne, grasz w jakimś państwie = naucz się języka. To podstawa. Ale nie po trzech dniach, do cholery.
Nie mieści nam się w głowach, jak można posłać gościa na boisko, nie upewniając się, że wie, co ma robić. Pół biedy, że dostał tylko kwadrans, więc braki w kwestiach taktycznych mógł jakoś przykryć słynnym „jeżdżeniem na dupie”, no ale szanujmy się. Milan walczył wtedy o trzy punkty, które mogą okazać się kluczowe w kwestii europejskich pucharów. Był remis, Hellas grał w dziesiątkę – idealne warunki do tego, żeby świeży zawodnik wykorzystał moment i pociągnął zespół do ataku. Ale nie zrobił tego, bo nie wiedział jak i gdzie.
„Kiedy zobaczyłem, że schodzi Calabria, stwierdziłem, że pewnie wchodzę na prawą obronę”. Fantastyczny cytat, naprawdę. Dobrze, że chłopak chociaż sam wiedział, gdzie kto gra, bo jakby się pomylił, to mógłby biegać na szpicy.
Aha, na marginesie dodamy jeszcze, że wspomniany Belg przyznał, że po przyjeździe do Mediolanu skontaktował się z nim Romelu Lukaku, który oferował swoją pomoc w aklimatyzacji w nowym miejscu. Brawo Milanie, nawet lokalny rywal lepiej zadbał o waszego zawodnika, niż wy sami.
Fot. Newspix