– Żaden piłkarz nie powinien być na sprzedaż w dowolnej chwili. Nie wiem, jak zatrzymać ten proces. Transfer to biznes dla klubów, zawodników i menedżerów, a płakać mogą jedynie kibice, którzy potem idą na stadion. Wpływy z biletów nie są podstawą budżetu, o jego wysokości decydują kwoty z tytułu praw do transmisji, od sponsorów i z transferów. Chciałbym, że polska się rozwijała. W ostatnich ośmiu latach powstały CLJ, ProJunior System i wiele innych projektów, dofinansowujemy kluby, płacimy za VAR itd. – mówi Zbigniew Boniek na łamach “Przeglądu Sportowego”. Co poza tym dziś w prasie?
“PRZEGLĄD SPORTOWY”
Duża, wielowątkowa rozmowa ze Zbigniewem Bońkiem. O reformie ligi, reprezentacji, exodusie transferowym czy wyborach na prezesa PZPN.
W trzech ostatnich sezonach losy tytułu decydowały się w ostatniej kolejce. O takie emocje chodziło?
W grudniu 2012 roku przedstawiciele ekstraklasy przyszli do PZPN z postulatem zmiany rozgrywek. Tak powstała ESA 37 z podziałem na grupy po sezonie zasadniczym. Dziś kluby płacą tego konsekwencje, trudno jest im wrócić do normalności. Trzeba się zastanowić, co będzie za rok, kiedy dojdzie do nowego przetargu telewizyjnego. Zgadzam się, że mistrzem powinna zostawać drużyna najlepsza na przestrzeni całego roku, a nie ostatnich sześciu tygodni. Po 30 kolejkach poprzedniego sezonu Piast tracił do Lechii i Legii siedem punktów, ale mógł to odrobić. Wisła Kraków była o sześć oczek za Cracovią, ale z dziewiątego miejsca nie miała szans awansować na czwarte. W lidze wszyscy myślą o pieniądzach tu i teraz, a nie o tym, co w szerszej perspektywie. Nasze kluby mają wolną rękę w budowaniu drużyny, a ich strategię weryfikują puchary – mówi prezes PZPN. kanie na poziom mnie śmieszy. Skoro co sezon z większości klubów odchodzi po dwóch najlepszych graczy, to jak liga może być lepsza? Tylko się oszukujemy, a w czerwcu i lipcu mamy „polexit” – nasze kluby wychodzą z Europy.
Co zrobić, żeby wróciły flagowe kluby ligi?
Żaden piłkarz nie powinien być na sprzedaż w dowolnej chwili. Nie wiem, jak zatrzymać ten proces. Transfer to biznes dla klubów, zawodników i menedżerów, a płakać mogą jedynie kibice, którzy potem idą na stadion. Wpływy z biletów nie są podstawą budżetu, o jego wysokości decydują kwoty z tytułu praw do transmisji, od sponsorów i z transferów. Chciałbym, że polska się rozwijała. W ostatnich ośmiu latach powstały CLJ, ProJunior System i wiele innych projektów, dofinansowujemy kluby, płacimy za VAR itd. Kadra co dwa lata jeździ na wielkie turnieje – gdyby drużyny osiągały sukcesy w pucharach, postrzeganie piłki byłoby zupełnie inne. Ale PZPN nie odpowiada za wyniki klubów w pucharach. Niedługo powstaną trzecie europejskie rozgrywki, Liga Europy zostanie zmniejszona o 16 klubów, więc w Conference League będzie tylko 16 miejsc wolnych i awans nie będzie prosty. Jeśli naszych i tam zabraknie, to… Nawet nie chcę o tym myśleć
Rzecznik dyscyplinarny PZPN zajmie się sprawą Cracovii. Za korupcje Pasy czekać może bardzo wysoka kara.
To były czasy budowy nowoczesnego klubu przy Kałuży, w którym już działał profesor Janusz Filipiak i jego fi rma Comarch, początkowo będąc tylko sponsorem i mniejszościowym udziałowcem. W sezonie 2003/04 nie pełnił jeszcze funkcji prezesa. W grudniu 2003 roku był gościem czata internetowego z udziałem kibiców Cracovii. – Czy nie widzi pan, że polska piłka nożna jest przeżarta korupcją i układami? – zapytał go internauta. – Nie to jest problemem. Problemem jest duże zadłużenie klubów i mimo tego podpisywanie z piłkarzami abstrakcyjnych kontraktów – odpowiedział profesor Filipiak. Z dzisiejszej perspektywy można stwierdzić, że nie docenił skali korupcyjnego problemu.
Ludzie mówią o nim Yeti, bo ponoć istnieje, ale nikt go nie widział. Juliusz Letniowski czeka na swoją przełomową rundę w Lechu Poznań.
Poza kadrą Kolejorza 21-latek był tak długo, że wielu fanów mogło o jego istnieniu zapomnieć. – Moja dziewczyna wyszukała w internecie, że kibice zaczęli mówić na mnie „Yeti”, bo podobno jestem, ale nikt mnie nigdy nie widział. Nawet mama tak się do mnie czasem zwraca – żartował podczas rozmów z poznańskimi dziennikarzami na zgrupowaniu w Belek. Humor mu dopisywał, bo wreszcie mógł trenować bez problemów zdrowotnych. – Nic nie boli, noga jest w porządku – podkreślał. Zagrał w każdym z trzech sparingów Kolejorza w Turcji i pokazał się z dobrej strony, chociaż dwukrotnie musiał występować na nietypowej dla siebie pozycji skrzydłowego. – Wolałbym próbować Juliusza jako dziesiątkę, ale sytuacja kadrowa zmusiła mnie do ustawienia go też w innym miejscu – wyjaśnił trener Żuraw. Na pozycji rozgrywającego wszystkie mecze kontrolne rozpoczął 18-letni Filip Marchwiński, z którym po odejściu Darko Jevticia i Joao Amarala Letniowski dość niespodziewanie może teraz toczyć rywalizację o miejsce w składzie. I na początek pewnie ją przegra.
Sylwetka Srdjana Spiridonovicia, objawienia rundy w barwach Pogoni. Między innymi o tym, że Spiridonović lubi się bić i trenuje sztuki walki.
Jesienią 2019, już po przenosinach do Pogoni, zdarzyło mu się ćwiczyć mieszane sztuki walki w Szczecinie w czasie odwiedzin brata oraz najlepszego przyjaciela. Na początku stycznia 2020 sztab szkoleniowy Portowców chciał urozmaicić przygotowania, więc zorganizował zajęcia z Michałem Materlą, byłym mistrzem federacji KSW, i Tomaszem Nowakowskim, medalistą mistrzostw Polski w zapasach. Efekt? Spiridonović z dwoma golami w pięciu sparingach był najskuteczniejszym zawodnikiem Granatowo-Bordowych i dzisiaj nikt nie ma wątpliwości, na kim wiosną będzie się opierać ofensywa ekipy ze stolicy Pomorza Zachodniego. – Zastanawiam się, czy nie wrócić do bardziej regularnych treningów. Jeśli sztab wyrazi zgodę, to zobaczę, co da się zrobić – stwierdził. Ligowi przeciwnicy mogą to potraktować jak groźbę. Bo skoro jesienią bez zajęć MMA w grafiku zdobył w ekstraklasie pięć bramek i miał dwa ostatnie podania, to co będzie wyczyniał po lekcjach na macie?
W obronie Śląska próżno szukać Polaków. Od bramkarza po czwórkę defensorów wyjściowe ustawienie wrocławian składa się z obcokrajowców.
– Z punktu widzenia filozofii i budowania drużyny rozsądniejsze jest, aby opierała się na Polakach. Kibice chętniej utożsamiają się z takimi piłkarzami, taki zespół jest dla nich bardziej wiarygodny – przyznaje prezes Śląska Piotr Waśniewski. Zwraca jednak uwagę na różnicę między światem idealnym a rzeczywistością. – Najważniejsza jest zdrowa rywalizacja o miejsce w drużynie. Nie możemy się obrażać, że w ramach naszych możliwości fi nansowych wygrywają ją zawodnicy zagraniczni. To wspólny, międzynarodowy rynek, bezsensowne byłoby zamykanie się na niego w sytuacji, gdy wszyscy inni korzystają. Natomiast dla mnie istotniejsze jest to, że młodzi zawodnicy, którzy wchodzą do kadry naszego zespołu, są właśnie Polakami. W tym kontekście mniej ważne, że dojrzałymi seniorami często są obcokrajowcy – podkreśla szef Śląska. Na giełdzie transferowej Śląsk nie zachowywał się jak krwiożerczy rekin. Jeszcze w grudniu działacze zastrzegali, że może się zdarzyć, iż do klubu nie przyjdzie żaden znaczący piłkarz.
Czego spodziewać się po Iwajło Petewie? Kulisy tego, jak obecny trener Jagiellonii pracował w swoich poprzednich klubach.
W Bułgarii stał się znany przed dekadą, gdy objął Łudogorec Razgrad. Obecny potentat tamtejszej ekstraklasy występował jeszcze w drugiej lidze. Niewiele wcześniej został przejęty przez Kiryła Domuscziewa, którego pieniądzom zawdzięcza późniejsze sukcesy. Pod wodzą Petewa klub z małego miasta w północno-wschodniej części Bułgarii najpierw awansował do elity tamtejszej piłki, a potem zdobył dwa mistrzostwa i puchar kraju. – To bardzo dobry trener, który lubi ofensywną piłkę i grę krótkimi podaniami – mówi nam Iwan Stojanow, były piłkarz tej drużyny. – Poważny trener, pracowity. Przynosi to wyniki. Bardzo dobrze go wspominam – dodaje kolejny były piłkarz obecnego mistrza Bułgarii Emil Gargorow. – Łudogorec zawsze tak grał. Strzelał dużo goli, choć nie mieliśmy prawdziwego napastnika. Występowaliśmy z dwoma ofensywnymi pomocnikami, którzy zmieniali się w ataku. Myślę, że może to samo zrobić w Jagiellonii – opowiada Stojanow. – Wielokrotnie rywalizowaliśmy z mocnymi przeciwnikami i nigdy nie przyjmowaliśmy założenia, żeby tylko się bronić przez cały mecz – wspomina Michaił Aleksandrow.
Krzysztof Piątek debiut ma już za sobą, tym razem powinien znaleźć się w wyjściowym składzie Herthy na mecz z Schalke.
– Urodziłem się gotowy– odpowiedział Piątek podczas konferencji prasowej na pytanie, czy czuje się gotowy do gry. – Od samego początku zapowiadałem, że jestem w dobrej dyspozycji. W Milanie ciężko pracowałem i przygotowywałem się do meczów. Nie wypadłem z rytmu treningowego. Cieszę się, że dostanę szansę i spróbuję ją wykorzystać – stwierdził nowy napastnik Herthy. Tłumaczył też, dlaczego wybrał ten klub. – Miałem na stole sporo ofert, jednak nie miałem wątpliwości. Negocjacje potoczyły się bardzo szybko i cieszę się, że udało nam się to dopiąć – powiedział. – Rozegrałem ledwie pół godziny, więc trudno mi się wypowiadać o obu ligach, jednak zauważyłem już jedną rzecz: napastnik ma w Niemczech znacznie więcej miejsca. We Włoszech dużo większą wagę przykłada się do taktyki, do zamykania przestrzeni. Tutaj jest luźniej. Mam nadzieję, że będę umiał to wykorzystać i że będę strzelał dużo goli – zadeklarował reprezentant Polski, który wyznał, że o Bundesligę pytał dawnych kolegów z AC Milan, Hakana Calhanoglu i Ricardo Rodrigueza.
“SPORT”
Andrzej Niewulis wrócił do zdrowia. Raków ma znów swojego żołnierza, a on sam czuje się świetnie.
Zacznę od tego co najważniejsze, czyli zdrowia. Czy z pańskim kolanem wszystko jest już dobrze?
– Skomentować to mogę w ten sposób – czuję się kapitalnie. Mogę robić to co kocham, czyli wyjść na trening, wykonać to co mam zaplanowane i cieszyć się tym wszystkim co wokół mnie, cieszyć się futbolem. Wcześniej, przed rozpoczęciem zimowych przygotowań, też byłem przekonany, że pokonałem kontuzję, że po urazie nie ma śladu, ale prawdziwym sprawdzianem były mecze towarzyskie na Cyprze.
Potyczka z Carskim Sełem Sofia była pierwszym pana występem od połowy kwietnia 2019 roku i od razu strzelił pan gola… –
I dlatego tak to mnie umocniło w przeświadczeniu, że jestem przygotowany na walkę. Że nie odstawię nogi, że będę w stanie zagrać od pierwszej minuty.
Młode wilczki pukają do składu Górnika. Pozytywne recenzje zebrali młodzieżowcy zabrzan podczas zimowej obozu.
Czy któregoś z młodych zawodników zobaczymy wiosną w pierwszym zespole? Zimą zastanawiano się nad pozyskaniem środkowego obrońcy. Aktualny był bowiem temat odejścia Przemysława Wiśniewskiego do mistrza Czech, Slavii Praga. Sztabowi szkoleniowemu chodziło też o zwiększenie rywalizacji na tej pozycji. Wobec postępów Paluszka, w tej sprawie nie poczyniono jednak żadnych ruchów. Na pewno swoje szanse nadal będzie dostawał Ściślak. Inni? Nie wiadomo. Może być tak, jak w zeszłym roku, kiedy na wypożyczenie poszła spora grupa młodych zabrzan. Bramkarz Daniel Bielica trafił do Sandecji Nowy Sącz, Kacper Michalski do GKS-u Katowice, a Daniel Liszka do GKS-u Jastrzębie. W przypadku kilku młodszych zawodników możliwe są teraz podobne ruchy. – Trzecioligowe rezerwy dla tych chłopaków to już za mało, a o grę w pierwszym zespole może być jeszcze trudno – mówi trener Górnika.
Kontuzje Bielika i Grabary, Żurkowski nadal nie gra we Włoszech – garść kiepskich wieści od zawodników, którzy jeszcze chwilę temu dawali nam dużo radości podczas EURO U21.
Kamil Grabara po Euro 2019 trafił na wypożyczenie z Liverpoolu, którego jest zawodnikiem od 2016 roku, do Huddersfield. W drużynie spadkowicza z Premier League, któremu bardzo trudno było się odnaleźć w nowej rzeczywistości, Polak miał pewne miejsce w wyjściowym składzie. W zeszły wtorek, w 28. występie w tym sezonie, „Grabi” zderzył się z własnym obrońcą i stracił przytomność. Boisko opuścił na noszach i trafił do szpitala. Początkowo mówiono, że kapitan młodzieżowej reprezentacji Polski, w której – z racji rocznika – został i nadal występuje, będzie odpoczywał przez około tydzień. Ale w niedzielę komunikat w jego sprawie wydała agencja menedżerska BMG-SPORT, która go reprezentuje. „Uraz polskiego bramkarza okazał się poważniejszy niż wskazywały na to pierwsze diagnozy. W przyszłym tygodniu czekają go specjalistyczne badania i wtedy okaże się, jak długo będzie trwać jego przerwa od treningów” – napisano. A szkoleniowiec Huddersfieldu, Danny Cowley, potwierdził, że nie będzie mógł skorzystać z Kamila Grabary przez miesiąc.
Podbeskidzie dobrze wygląda w sparingach, a Mateusz Marzec strzelił dla bielszczan już trzy gole. Wiosną pomoże w awansie?
Pierwszoligowe realia pan zna. Patrząc zatem obiektywnie, na co stać Podbeskidzie w wiosennych rozgrywkach zaplecza ekstraklasy?
– To na pewno jest zespół, który może walczyć o najwyższe cele. W naszej kadrze jest dużo jakości. Są również w niej indywidualności, a także sporo doświadczonych zawodników, którzy mają za sobą występy w ekstraklasie. Jestem przekonany, że jeżeli wykonamy pracę, którą mamy do wykonania – i będziemy realizować nasze założenia – to będziemy w tej lidze wysoko.
Trafił pan pod Klimczok tuż po zakończeniu rozgrywek jesiennych. Długo zastanawiał się pan nad przeprowadzką?
– Nie ukrywam, że Podbeskidzie napierało; było bardzo zdecydowane, konkretne i zdeterminowane, aby mnie pozyskać. Nie ukrywam, że to mnie ucieszyło. Dostałem konkretną ofertę i postanowiłem z niej skorzystać. Po rundzie czekałem na sygnały z innych klubów, chciałem jak najszybciej podjąć decyzję, by rozpocząć przygotowania do wiosny z nową drużyną.
Odra Opole szuka wzmocnień przed rundą wiosenną. Testowany jest przez nią wychowanek Szachtara Donieck z ciekawym CV.
W ukraińskiej ekstraklasie rozegrał ponad 100 meczów, był młodzieżowym reprezentantem swojego kraju, ma też na koncie 19 występów w elicie rosyjskiej i prawie trzy razy tyle – na jej zapleczu. Takim CV może pochwalić się Witalij Fedotow, 28-letni środkowy pomocnik, który w ubiegłym tygodniu podjął treningi z Odrą i wystąpił w sobotnim sparingu z Miedzią Legnica (2:0). – Rozegrał bardzo dobre spotkanie i pokazał, że piłkarsko prezentuje wysoką klasę – ocenia Dietmar Brehmer, trener opolskiego I-ligowca. – Miał jednak dłuższy okres bez treningów i meczów, dlatego musimy go dobrze przetestować pod względem motorycznym, zagrożenia urazami. W sobotę przewidywałem go na 65-70 minut. Przez 45 minut było OK, ale po 7 minutach drugiej połowy musiałem go zmienić. Powtórzę jednak, że parametry piłkarskie ma bardzo dobre. Widać, że potrafi grać. Asystę przy bramce Arka Piecha, piętą, miał piękną. Obserwujemy go i w tym tygodniu podejmiemy decyzję.
“SUPER EXPRESS”
Trzecie pokolenie Maldinich w Milanie. Debiut Daniela przedłużył rodzinny ród w barwach mediolańczyków.
Nic więc dziwnego, że fani borykającego się z wielkim kryzysem Milanu wierzą, że historia się powtórzy i zespół pod wodzą kolejnego z Maldinich odzyska dawny blask. Daniel – w przeciwieństwie do ojca i dziadka – nie gra w obronie, a jest zawodnikiem ofensywnym. Występuje przede wszystkim jako podwieszony napastnik, ale nie sprawia mu problemów także gra na obu skrzydłach. Debiut w Serie A jest dla 18-latka zwieńczeniem dobrej pracy w pierwszym zespole, z którym trenuje od kilku miesięcy, ale przede wszystkim udanych występów w drużynie młodzieżowej. Włoch jest jej liderem i w 12 dotychczas rozegranych meczach zdobył osiem bramek oraz zanotował pięć asyst.
Króciutka rozmówka z Czesławem Michniewiczem. Trener kadry U21 zdradził, że podczas zimowego obozu dobre wrażenie zrobił na nim Rosołek z Legii.
Nasza młodzież jest w cenie, coraz więcej zawodników wyjeżdża za granicę. Niedużo trzeba, żeby młody polski piłkarz został zauważony przez skautów mocniejszych lig.
– Których piłkarzy najmocniej pan obserwuje?
– Jest wielu młodych piłkarzy, którzy nawet nie grają w ekstraklasie. Dobre wrażenie podczas zgrupowania w Turcji zrobił na mnie Rosołek z Legii, który świetnie się rozwija. Jest też Miszta. Trzeba pamiętać też o tym, że młodzież jest, ale nie wszyscy od razu będą grali w reprezentacji U-21.
I nieco dłuższa rozmówka z Robertem Lewandowski. Piątek przed transferem nie dzwonił, ale życzy mu wszystkiego dobrego.
– Pod koniec grudnia przeszedłeś zabieg przepukliny pachwinowej. Ze zdrowiem już wszystko OK?
– Tak naprawdę minęło po 10 dniach. Dostałem dłuższy urlop, ale dlatego, że go potrzebowałem i mi się należał. To były ustalenia z trenerem. Zaplanowaliśmy indywidualny trening, bo wiedzieliśmy, że może mi on więcej dać. Mogłem popracować nad elementami, na które normalnie nie mam czasu.
– Do Bundesligi trafił kolejny Polak, Krzysztof Piątek. Konsultował z tobą transfer do Herthy?
– Krzysiek nie zadzwonił. Nie wiem, jak wyglądały rozmowy pomiędzy nim a klubem. Życzę Krzyśkowi jak najlepiej. Ale z drugiej strony można zadać sobie pytanie, czy Hertha to jest klub, który gra ofensywnie. Mam nadzieję, że będzie grał dobrze.
“GAZETA WYBORCZA”
O piłce nic. A właściwe nic nic, bo jest jeden krótki tekst o jakiejś pokręconej historii z homoseksualizmem, Kobe Bryantem i numerze 24.
Wśród brazylijskich sportowców numer 24 jest niemal zakazany. Dyrektor sportowy Corinthians São Paulo Duílio Monteiro Alves powiedział niedawno: „24? Tutaj niemożliwe”. I zabronił używania tego numeru nowemu piłkarzowi, który nosił go wcześniej w lidze kolumbijskiej. Potem jednak zmienił zdanie, przeprosił i stwierdził, że numer 24 nie będzie w Corinthians prześladowany. W latach 2015-19 w brazylijskim senacie nie było gabinetu oznaczonego numerem 24. Teraz do akcji zapoczątkowanej przez Bahię przyłączył się inny futbolowy gigant – Fluminense. Klub z Rio de Janeiro ogłosił, że w meczu Copa Sudamericana jego piłkarz Nenê założy koszulkę z numerem 24. Prezes Bahii Guilherme Bellintani uważa, że futbol może być lustrem, w którym odbija się wszystko, co najgorsze w społeczeństwie: rasizm, nietolerancja, agresja. Ale można go wykorzystać do propagowania kultury i wrażliwości. – Kluby muszą wybrać, czy są kanałem transmitującym nienawiść, czy miłość. My wybraliśmy to drugie – powiedział.