Reklama

Sędzia Myć wchodzi do elitarnego grona – hat-trick błędów w jednym meczu

redakcja

Autor:redakcja

16 grudnia 2019, 16:39 • 6 min czytania 0 komentarzy

Wspaniały był to występ, nie zapomnimy go nigdy. Sędzia Wojciech Myć zaliczył performance artystyczny w Kielcach i wszedł do wąskiego grona sędziów, którzy potrafili w jednym spotkaniu popełnić trzy kluczowe błędy. Pan Myć może sobie przybić piątkę z Mariuszem Złotkiem, który w równie kuriozalny sposób prowadził mecz Rakowa z Lechem kilka miesięcy temu. 

Sędzia Myć wchodzi do elitarnego grona – hat-trick błędów w jednym meczu

Oczywiście przedostatnią w tym roku “Niewydrukowaną” zaczynamy do sędziowskiego popisu w starciu Korony z Cracovią. Nie będziemy wam ściemniać – nie jesteśmy fanami tego, jak prowadzi zawody arbiter Myć. W środowisku sędziowskim od dawna mówi się, że najlepszy sędzia to taki, o którym po meczu nikt nic nie mówi. Bo jeśli się mówi, to znaczy, że albo coś schrzanił, albo pchał się na afisz. No i Myć niestety ma tę cechę, że swoim zachowaniem, aparycją, podejmowanymi decyzjami na ten afisz wpycha się, jak tylko może.

Ale nasza sympatia (lub jej brak) w stosunku do stylu sędziowania Mycia nie ma nic do rzeczy. Weryfikujmy, bo jest co. Na początek – czerwona kartka dla Zalazara była jak najbardziej słuszna i dobrze, że ostatecznie została pokazana. Problem w tym, że gdyby VAR nie istniał, to rzeźnik z Korony dokończyłby ten mecz. Myć pokazał mu żółtą kartkę za próbę urwania nogi Helikowi.

ekstraklasa-2019-12-11-14-12-46

Notujmy – Myć chciał pokazać żółtą kartkę, gdy powinna być czerwona. Lećmy dalej – drugie napomnienie dla Żubrowskiego w konsekwencji czerwona kartka. Dwie sprawy – sama natura faulu nie jest nierozważna, nie dochodzi tu nawet do kontaktu z rywalem, więc nie ma mowy o kartce “za styl”.

Reklama

EK8rZsrXsAM7Rp-

Ale zastanawialiśmy się, czy Żubrowski nie dostał jej za przerwanie korzystanie zapowiadającej się akcji. Sęk w tym, że ta akcja… poszła dalej i nawet gracze Cracovii machali rękoma do Mycia za przerwanie im niezłego ataku. Więc ani tu nie ma nierozważności, ani SPA (Stopping a Promising Attack) – bez kartki. Notujmy dalej – Myć wyrzucił z boiska zawodnika, który nie zapracował na to wyrzucenie.

comment_b6Y77TprB8GoBd9vhZN4asmPQ6Xsi1aT (1)

I trzecia sytuacja – wykluczenie z gry Jablonskiego za pchnięcie nogą w tyłek Djuranovicia. Wyobrażamy sobie, że za podobna pchnięcia ręką sędziowie wyrzucają z boisk… Wówczas każda masowa konfrontacja kończyłaby się tym, że wszystkie prysznice w szatniach byłyby pozajmowane, bo tylu piłkarzy trzeba byłoby wyrzucać z boiska. Zachowanie oczywiście godne potępienia, ale żółtą kartką, a nie bezpośrednim asem kier. Naprawdę, nie przesadzajmy. Ta czerwona kartka była już dla nas puentą tego, co wyprawiał Myć w sprincie po nagrodę dla najbardziej widocznego arbitra kolejki.

comment_b6Y77TprB8GoBd9vhZN4asmPQ6Xsi1aT

Czyli mamy tak:

Reklama

– pokazanie żółtej kartki zawodnikowi, który powinien zobaczyć kartkę czerwoną (weryfikacja VAR)

– pokazanie żółtej kartki (drugiej) zawodnikowi, który nie powinien zobaczyć żadnej

– pokazanie czerwonej kartki zawodnikowi, który powinien zobaczyć kartkę żółtą

Hat-trick. Choć rozbity na dwie połowy, to dla nas klasyczny. Klasyczny w tym sensie, że to był klasyczny przykład robienia z siebie głównego aktora meczu. Panie Wojtku, pan da się wykazać zawodnikom, okej?

Kontrowersji w tej kolejce mieliśmy jednak sporo, więc na tym jednym meczu nie kończymy. Przenosimy się do Krakowa, gdzie Stec powalił rywala w… no właśnie. W polu karnym czy poza nim?

ELsDLkBXYAUKNn3

Biorąc pod uwagę ustawienie nóg piłkarzy, to wydaje nam się, że jednak do przewinienia dochodzi ciut przed linią wyznaczającą pole karne. Sadlok sprytnie wpada już upadając w szesnastkę, natomiast podtrzymujemy decyzje z wideoweryfikacji, że Wiśle należał się tylko rzut wolny.

Słusznie też sędzia nie podyktował rzutu karnego dla Lecha Poznań we Wrocławiu. Oczywiście kontakt piłki z ręką Golli jest wyraźny, natomiast widzimy tu jak na dłoni, że to nie jest parada obronna, że obrońca Śląska walczy o piłkę z Jóźwiakiem. Piłka trafia w jego rękę podpierająca się, zatem też nie ma mowy o nienaturalnym ułożeniu rąk. Nie można oczekiwać, że zawodnicy będą się do wślizgu rzucać jak śledzie, z rękoma przyklejonymi do tułowia. Bez karnego.

1

Sporo osób po tym meczu pisało też, że gol dla Lecha nie powinien zostać uznany, bo Gytkjaer jest zbyt blisko muru w trakcie strzału Jevticia.

SONY DSC

Chodzi o przepis wprowadzony w latem tego roku, który nakazuje piłkarzom drużyny atakującej zachowanie przynajmniej metra odstępu od muru (mur liczymy od trzech piłkarzy). Założenie tego przepisu było jasne – IFAB nie chciał już tych wiecznych przepychanek w murze, chciał skończyć z tym “pan tu nie stał, ale to moje miejsce, ale proszę się przesunąć”. I tak też życiowo powinniśmy podejść do tej sytuacji – Gytkjaer nie popycha zawodników stojących w murze, nie absorbuje ich, nie zasłania nic Putnockiemu. On po prostu biegnie za ewentualną dobitką. Możemy próbować odmierzać ten metr i weryfikować też takie sprawy, ale to byłoby wypaczenie sensu przepisów. Jeśli istnieje w piłce ten mityczny “duch gry”, to tutaj z całym przekonaniem warto go zastosować.

Poważny zgryz mieliśmy za to z sytuacją z rzutem karnym w meczu Arka – Zagłębie. Marciniak lekko popycha w plecy Białka, ten robi pół roku w przód i zostaje trafiony łokciem w twarz przez drugiego rywala. Wszystko dzieje się na pograniczu pola karnego.

Dwie kwestie:

Po pierwsze – dla nas VAR nie powinien tutaj interweniować. Przepisy dotyczące użycia VAR są proste – wideoweryfikacja ma zachodzić wyłącznie w momentach “jasnych i oczywistych błędów”. A tu jasnego i oczywistego błędu z nieodgwizdaniem rzutu karnego nie ma. I tez nie dziwimy się, że sędzia tak długo stał przy telewizorze, bo sytuacja jest cholernie trudna.

ekstraklasa-2019-12-16-15-12-48

Po drugie – jeśli już jednak protokół wideoweryfikacji został otwarty, to faktycznie faul tu jest. Łokieć w twarz – tak, to się gwiżdże. Problem w tym, że to jest typowy rzut karny z ery VAR. Pisaliśmy to już w “Niewydrukowanej” kilkukrotnie, że negatywną konsekwencją wprowadzenia tego systemu są właśnie takie kwiatki. Wyobrażacie sobie, że sędzia przed wprowadzeniem VAR gwiżdże takiego karnego? Nie ma szans.

Ostatecznie podtrzymujemy decyzję sędziego po wideoweryfikacji.

KLF1FUF-835x420

Był też pewne wątpliwości dotyczące rzutu karnego dla Rakowa, ale dla nas sytuacja jest dość klarowna – Chudy interweniuje w kuriozalny sposób, nie zagrywa piłki, podcina rywala. Gdyby rzucił się w bok, zaatakował piłkę – okej. Ale tu bramkarz Górnika kładzie się pod nogi napastnika. Karny dziwny, ale słuszny.
screencapture-207-154-235-120-mecz-465-2019-10-26-20_13_14

I już ostatnia sytuacja, czyli możliwe zagranie piłki ręką przez Furmana. Powtórki są słabe, bo nie ma żadnego dobrego wideo od strony bramki, niemniej na podstawie toru lotu piłki odnosimy wrażenie, że zawodnik Wisły przyjął piłkę bokiem klatki piersiowej. Ręka Furmana nie odskakuje po tym kontakcie, piłka odbija się miękko w dół, więc wnioskujemy, że Furman nie zagrał ręką.

screencapture-207-154-235-120-mecz-528-2019-11-22-23_08_09

Uffff, to na tyle w tej “Niewydrukowanej”. Roboty sporo, VAR raz pomagał (czerwona dla Zalazara), raz komplikował sprawę (Gdynia), Myć głównie się kompromitował, a pozostali sędziowie dawali radę. Zerkamy w tabelę po weryfikacjach, a tam Arka z szansami na górną ósemkę przed przerwą zimową, a Pogoń poza podium.

80058443_564039401054374_5289214493736304640_n

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Komentarze

0 komentarzy

Loading...