Bardzo byśmy chcieli, żeby nasza liga była lepsza, bo jak widzi się wyniki w pucharach czy niektóre mecze ligowe, no dobra, trochę więcej niż „niektóre”, to ręce opadają. Natomiast nie mamy przekonania, że grzebiąc przy formacie ligi co pięć minut, na pewno coś się zmieni, tak samo jak herbata nie staje się słodsza od samego mieszania łyżeczką. Najwyraźniej jednak ekstraklasowe kluby mają inne zdanie i bardzo chciałyby kolejnej zmiany. Tym razem chodzi o powrót do formatu dwóch spadających klubów.
– Rada nadzorcza jednogłośnie zdecydowała, byśmy formalnie wnioskowali do PZPN o zmniejszenie liczby spadkowiczów do dwóch od kolejnego sezonu. Jak pokazują doświadczenia ostatnich lat, nie tak łatwo o trzy drużyny 1. Ligi, które spełniałyby wymogi licencyjne w Ekstraklasie, nie obniżałyby jej poziomu sportowego i atrakcyjności rozgrywek. A przecież wszystkim nam zależy na profesjonalizacji polskiej piłki – mówi Marcin Amunicki, prezes zarządu Ekstraklasy, cytowany przez Ekstraklasa.org.
Cóż, po pierwsze my nie przesądzamy, że trzy spadające drużyny to znakomity pomysł, natomiast nie dotarliśmy nawet do końca kalendarzowego roku w tym formacie, a kluby już wiedzą, że pomysł jest słaby. Innymi słowy jeszcze tak naprawdę nie wiadomo, czy trzeci zespół z zaplecza dałby sobie radę w Ekstraklasie, bo nawet nie zdążył sobie takiego prawa wywalczyć, ale już w połowie sezonu jest pewne: nie dźwignie.
Może i tak, patrząc na popisy drugiego w tamtym rozgrywkach ŁKS-u, ale kto wie, może też zachęcone barażami kluby zaplecza chciałyby mocniej docisnąć pedał gazu i potraktować sprawę poważniej? Nic to, w Ekstraklasie wiedzą, że nie ma szans.
Po drugie to trochę absurdalne, że kluby chciałyby decydować, ile zespołów spadnie. Gdyby przecież miały w tej sprawie realną władzę w swoich rękach, jesteśmy przekonani, stawiamy dolary przeciwko orzechom, że każdy by zagłosował za zamkniętą ligą, ewentualnie dopuścił jeden spadek. Nikt w końcu nie chce tracić kawałka tortu nabitego pieniędzmi za podział z praw telewizyjnych.
Naprawdę trudno być sędzią we własnej sprawie. To trochę tak, jakby kluby pierwszej ligi miały decydować o tym, ile z nich awansuje. Gdyby dać wolną rękę – pewnie przeszedłby pomysł o szesnastu awansach.
Wreszcie po trzecie: tak czy tak, to trochę pobożne życzenia, bo słyszy się, że PZPN nie zmieni regulaminu na przyszły sezon i kluby mogą lobbować za rok, przy kolejnym prezesie.
[etoto league=”pol”]
W każdym razie – to grzebanie przy formacie rozgrywek jest po prostu irytujące. Spójrzcie tylko ile mieliśmy systemów w XXI wieku:
01/02 – podział na dwie grupy A i B, potem mistrzowska i spadkowa
02/03 – 16 zespołów
Od 03/04 do 04/05 – 14 zespołów
Od 05/06 do 12/13 – 16 zespołów
Od 13/14 do 16/17 – 16 zespołów, runda dodatkowa i podział punktów
Od 17/18 – 16 zespołów, runda dodatkowa i bez podziału punktów
A mówimy tylko o formacie grania, trzeba do tego dodać różną liczbę spadków i baraży, która była jeszcze płynna poprzez różne korupcyjne historie. Naprawdę nie znamy drugiej ligi, która tak chętnie grzebałaby w tej kwestii. Albo nie “chętnie”, tylko bez opamiętania. Panowie, ponowimy prośbę, którą wystosowaliśmy jakiś czas temu: zdecydujcie się na jeden system i trzymajcie się go choćby przez kilka lat. Możecie sobie przecież nawet ustalić 10 punktów za zwycięstwo, ale od tego nasza piłka nie urośnie w siłę.
Fot. FotoPyk