Reklama

Ciężary Barcelony w Pradze, kuriozalna “asysta” Lopesa

redakcja

Autor:redakcja

24 października 2019, 00:12 • 4 min czytania 0 komentarzy

Chelsea przerywająca serię wygranych półfinalisty poprzedniej edycji Ligi Mistrzów – Ajaksu. Milik oglądający z ławki, a Zieliński z boiska, jak Mertens bije strzeleckie osiągnięcie Maradony w Napoli. Antonio Conte wreszcie dojeżdżający ze swoją ekipą na ważny mecz w Lidze Mistrzów. To wszystko wydarzenia dnia, które opisywaliśmy osobno. Ale na pozostałych obiektach też trochę się działo. No to co, szybka rundka po stadionach Europy?

Ciężary Barcelony w Pradze, kuriozalna “asysta” Lopesa

Dla Barcelony w teorii miało być dziś lekko, łatwo i przyjemnie. Rywalem Slavia Praga, która okej, urwała punkt Interowi, ale gdzie w ostatnich latach Inter, a gdzie Barcelona.

Gol Leo Messiego w stosunkowo prostej sytuacji sugerował, że będzie to klasyczne spotkanie na 0:5. Potem Czesi zaczęli grać w sposób, który nakazał się zastanawiać, w których koszulkach gra Barcelona. Ter Stegen w pierwszej połowie aż trzykrotnie musiał z trudem interweniować.

Postawę Slavii w tym meczu idealnie podsumowuje gol z 50. minuty i akcja poprzedzająca.

Reklama


FC Barcelona wygrała po samobóju Olayinki, ale sam fakt, że to Slavia oddała więcej celnych strzałów na bramkę oraz miała niewiele mniejsze posiadanie piłki, powoduje, że fani Barcelony po takim meczu mogą tylko ciężko westchnąć.

Tym ciężej, czytając (lub słuchając) wypowiedzi swojego trenera, Ernesto Valverde. – Wszyscy chcieliby wygrać w spokojniejszy sposób, ale Slavia to świetna drużyna. Grali na wysokiej intensywności i każda ich akcja była jak lawina. Ciężko było się bronić.

Doceniamy oczywiście Slavię, nie zapominamy o osiągnięciach z poprzedniego sezonu. Ale po pierwsze to nie do końca ten sam zespół – stracił Krala, Ngadjui, Zmrhala, Delego i Stocha. No a po drugie szkoleniowiec Barcelony wygadujący takie rzeczy po spotkaniu z mistrzem Czech nie różni się wcale tak bardzo od trenera regularnego pucharowicza z Polski tłumaczącego 0:0 z amatorami sztuczną murawą.

RB Lipsk – Zenit

Grupa G jest prawdopodobnie najbardziej wyrównaną w całych rozgrywkach. Gdyby wygrali Rosjanie, byliby już na autostradzie do 1/8 finału. Jednak to Niemcy zaczęli odważniej, od razu narzucili swoje warunki. Już w siódmej minucie Willian Barrios z Zenita musiał uciekać się do taktycznego faulu. Po czym dość nieoczekiwanie pięknym strzałem popisał się Jarosław Rakicki.

Reklama


Lipsk pozostał konsekwentny i naciskał rosyjską defensywę – przede wszystkim na flankach, gdzie grali Marcel Sabitzer i Ademola Lookman. Ten pierwszy dał Lipskowi zwycięstwo drugim fantastycznym golem w tym meczu.

Parę minut wcześniej wyrównanie zapewnił premierowym w tym sezonie golem Laimer. Albo – będąc precyzyjnym – premierowym w klubie, bo w kadrze ma go już za sobą. Strzelić Łotyszom niby żadna wielka sztuka, ale koniec końców ze wszystkich reprezentantów Polski, w niedawnym meczu udało się to tylko jednemu.

Genk – Liverpool

Liverpool pozostaje tak silny, że Ligę Mistrzów w dużej mierze może potraktować jak okazję do podreperowania strzeleckich statystyk. Mecz w Belgii był kolejnym z tych, gdzie faworyt dominował od początku. Już w drugiej minucie Oxlade-Chamberlain trafił z dystansu i już wiadomo było, że nic nieoczekiwanego się tu nie wydarzy. Ozdobą była druga bramka Anglika.


Dla Liverpoolu strzelali jeszcze Mane oraz Salah, czyli można powiedzieć, że specjalność szefa kuchni trafiła znów na stoliki.

Genk próbował się odgryzać, owszem. Samata skierował nawet piłkę do bramki przy stanie 1:0 dla The Reds, gdy mecz był – powiedzmy – wciąż otwarty. Ale faulował rywala przy wyskoku i zamiast strzelić wyrównującego gola, Genk musiał się zadowolić dużo później golem honorowym Odeya.

Benfica – Lyon

Klasyczny mecz dwóch drużyn z problemami. Benfica do tej pory bez zwycięstwa, a Lyon po odejściu Fekira, Ndombele i Mendyego cały czas szukający dawnej formy. Już na początku pierwszej połowy wynik otworzył Rafa Silva. Dominująca Benfica nie potrafiła podwyższyć prowadzenia. W drugiej połowie Lyon zaatakował i był konsekwentny aż do bramki Depaya.

I pewnie skończyłoby się to wszystko remisem, gdyby nie to, że nagle ni z gruchy ni z pietruchy asystę na wagę wygranej dla Benfiki postanowił zanotować… bramkarz Lyonu. Gdyby nie to, że to akurat spotkanie raczej mało kogo poza Francją i Portugalią grzało, gdyby na przykład bronił bramki którejś z ekipy Premier League, grillowanie tej wtopy trwałoby co najmniej kilka dni.

Lille – Valencia

Lille od początku starało się narzucić swoje warunki. Mimo przewagi Francuzów to Valencia otworzyła wynik, konkretnie zrobił to Denis Czeryszew.

I pewnie udałoby się wygrać, gdyby nie to, że Lille po przerwie rozegrało swoją najlepszą połowę w tym sezonie Ligi Mistrzów. Pod ich naporem dwie żółte kartki w przeciągu dwóch minut zobaczył Diakhaby. Bramkę na wagę remisu strzelił w ostatnich sekundach wielki talent francuskiej piłki i prywatnie ziomek Kyliana Mbappe (tak, wiemy, jest to idealny content dla popularnego kiedyś fanpeja “Wiedza bezużyteczna”, czyli Jonathan Ikone.

***

Komplet wyników:
Genk 1:4 Liverpool
Salzburg 2:3 Napoli
Inter 2:0 Borussia Dortmund
Slavia 1:2 Barcelona
RB Lipsk 2:1 Zenit
Benfica 2:1 Lyon
Ajax 0:1 Chelsea
Lille 1:1 Valencia

Najnowsze

Skoki

Lillehammer przyniosło nam… najstarszego lidera PŚ w historii. Polacy? Bez błysku

Błażej Gołębiewski
0
Lillehammer przyniosło nam… najstarszego lidera PŚ w historii. Polacy? Bez błysku

Liga Mistrzów

Komentarze

0 komentarzy

Loading...