Z ulgą przyjęliśmy fakt, że tym razem w meczu Legii Warszawa z Lechem Poznań nie było właściwie żadnych kontrowersji sędziowskich i dyskusja wokół tego spotkania nie skupiła się na kwestii “arbiter wypaczył wynik”. Wtopy sędziego nie udało się jednak uniknąć w derbach Trójmiasta i tam musimy zweryfikować rezultat na korzyść Arki.
Chodzi nam oczywiście o nieuznaną bramkę po akcji z udziałem Davita Schirtladze. Sędzia Kwiatkowski najpierw wskazał na środek boiska i stwierdził, że wszystko w tej akcji odbył się zgodnie z przepisami. A później po wideoweryfikacji tego gola odwołał. Poszło o to, że Gruzin miał faulować Dusana Kuciaka w walce o piłkę.
Sek w tym, że do kontaktu z bramkarzem Lechii doszło dlatego, że napastnik Arki został pchnięty przez Michała Nalepę. Niezbyt mocno, owszem, natomiast pchnięcie następuje w kluczowym momencie wyjścia do piłki.
Opcje są dwie – albo sędzia powinien odgwizdać rzut karny dla Arki za faul na Schirtladze, albo uznać, że walka o piłkę między nim a Kuciakiem była prawidłowa, bo też nie widzimy tam nadmiernej agresji ze strony napastnika. Dopisujemy gola gdynianom, co w ostatecznym rozrachunku daje nam derbowe zwycięstwo Arki. Nie weryfikujemy natomiast bramki Veijnovicia, przy której też były kontrowersje, jakoby Nalepa miał być podcinany przez rywala.
Nie widzimy tam żadnej aktywności ze strony leżącego piłkarza. Lewa noga spoczywa w miejscu, Nalepa niezgrabnie próbuje ją ominąć i przewraca się. Ale to tak, jakby napastnik przewrócił się o obrońcę leżącego w polu karnym i zwijającego się z bólu po upadku. Dajmy spokój.
Dwie sporne sytuacje mieliśmy też w starciu Zagłębia z Pogonią. Tam niektórzy domagali się faulu po starciu Balicia ze Spiridonoviciem.
Ale sytuacja jest tu klarowna – Spiridonović najzwyczajniej w świecie przegrywa walkę o piłkę (Balić go wyprzedza), a później odbija się od silniejszego rywala. Mamy tu atak obrońcy Zagłębia na piłkę, Balić wskakuje przed napastnika, a że ten się od niego odbija – bywa i tak. Nie ma tu żadnego podcięcia, pchnięcia, podstawienia nogi, ataku barkiem w plecy. Grać dalej.
Wapno należało się za to lubinianom za to przewinienie Damiana Dąbrowskiego na Filipie Starzyńskim.
Słuchaliśmy wyjaśnień pana Sławka w Lidze+Extra, który zwracał uwagę na to, że to pociągnięcie za spodenki nie miało wypływu na jakość strzału. No jasne… Dąbrowski prawie rozdziera gacie Starzyńskiemu, gdy ten szykuje się do oddania uderzenia, ostatecznie ze strzału wychodzi fafroclowaty taś-taś, który ledwo się turla, ale to ciągnięcie za spodenki nie wpłynęło na jakość zagrania. Dla nas – klarowne wapno. Widzieliśmy już lżejsze pociągania za koszulkę przy walce o górne piłki, za które odgwizdywano wapno. Dopisujemy Zagłębiu karnego, ergo – gola, ergo – punkt za remis.
I tym samym Pogoń rozdziewicza swoją rubrykę “sędzia pomógł”, ale mimo tego pozostaje liderem. Zwracamy uwagę na to, jak wiele punktów na błędach arbitrów zyskała do tej pory Lechia – mówimy tu o 25% całego dotychczasowego dorobku.