Długo zastanawialiśmy się, czy być konsekwentnym w uznawaniu za błędy kilkucentymetrowych spalonych, czy jednak być zdroworozsądkowym i nie biegać z linijką do telewizora. Uznaliśmy jednak, że spalony to spalony. Nie będziemy oczywiście roastować arbitrów za to, że nie widzieli spalonego wielkości rzęsy. Ale skoro mamy postrzegać “Niewydrukowaną tabelę” jako świat, w którym zawsze sędziowie podejmują IDEALNE werdykty…
… to najpierw musimy poprawić nasz błąd z trzeciej kolejki, gdy niesłusznie przypisaliśmy Górnikowi Zabrze gola w starciu z Wisłą Kraków. Sędzia odgwizdał wtedy spalonego, my po jednej z powtórek uznaliśmy, że spalonego nie było. Ale system Houston z Canal+ nas naprostował. Posypujemy głowę popiołem, przywracamy należne punkty, zabieramy te przypisane niesłusznie.
A co w tej kolejce? Cóż, spalone mniejsze niż nasza wiara w lepsze jutro po pierwszej połowie meczu Śląska z Jagiellonią. No bo zobaczcie – czy gołym okiem, bez systemu Canal+, bez stop-klatki jesteście w stanie wychwycić ten ofsajd Grzesika przy golu dla ŁKS-u?
Bark prawego obrońcy łodzian delikatnie wystaje przed linię, zatem ofsajd. Minimalny, bo minimalny, ale jednak. Cofamy gola ŁKS-owi. Ale i cofamy bramkę z rzutu karnego Korony Kielce, bo tej “jedenastki” w ogóle nie powinno być. Michał Żyro tuż przed zagraniem piłki ręką przez Piotra Pyrdoła był na spalonym. I to akurat dość wyraźnym.
Zastanawialiśmy się też, czy przypisać Koronie gola po strzale Michała Żyro. Chodzi o tę sytuację:
Żyro trafił do siatki, ale zrobił to już po gwizdku arbitra, zatem mamy zgryz. Bo spalonego nie było – sędzia pospieszył się z podniesieniem chorągiewki, powinien poczekać, nawet puścić akcję i sprawdzić wszystko na telewizorku. A tak wyszło… no, niezręcznie. Bo piłka wpadła do siatki, ale możemy się zastanawiać – czy Malarz broniłby podobnie, gdyby nie słyszał gwizdka? No właśnie. Nie będziemy weryfikować na gola każdego niesłusznie odgwizdanego spalonego.
W ostatecznym rozrachunku – cofamy gola Grzesika, zabieramy jedyną bramkę Koronie, zostaje rezultat 3:0 dla ŁKS-u. Bez wypaczeń.
Mało brakowało, a do niezłego bigosu doszłoby w jednej z ostatniej akcji meczu Cracovii z Górnikiem Zabrze. Tam najpierw sędzia Złotek odgwizdał bardzo problematyczny faul Janży pod polem karnym gości. Z tegoż stałego fragmentu gry Dytiatjew skierował piłkę do siatki i zdążył się już nawet się ucieszyć, aaaleeee…
Był na spalonym. Nie wiemy jakim cudem sędzia to dostrzegł. Przypuszczamy, że po prostu strzelał – tak się asystentowi zdawało, to podniósł chorągiewkę. No i wychwycił jednego z najmniejszych spalonych świata. Ale jednak spalonego. Szacuneczek.
Była jeszcze kontrowersja z faulem Damiana Oko na Sławomirze Peszce i długo analizowaliśmy sobie tę sytuację. Natomiast ostatecznie złapaliśmy tę stop-klatkę:
… na której widać wyraźnie, że Oko puścił ramię Peszki tuż przed polem karnym. Gdyby to ciągnięcie trwało jeszcze za linią szesnastki, no to wskazanie na wapno. A tak – rzut wolny bezpośredni i żółta kartka dla Oko. Bez wpływu na “Niewydrukowaną”. A ta wygląda następująco: