Kumpli Bielika poniosła impreza integracyjna

Każdy trener powie wam, że w imprezie integracyjnej nie ma nic złego. Ba wypada czasem taką zrobić, to i reset złych emocji, i okazja, żeby trochę zgrać może nie zespół, ale mental tego zespołu. Ekipa, która się nie trawi, nie będzie chciała za siebie umierać na boisku, atmosfera jest ważna. Gorzej, jeśli impreza integracyjna poniesie towarzystwo tak, jak poniosła kumpli Krystiana Bielika w Derby.

Co się dokładnie stało? Otóż Richard Keogh, kapitan Derby, 33-letni kadrowicz reprezentacji Irlandii, ma z głowy resztę sezonu. Wiesz, że jeśli wielomiesięcznej kontuzji filar zespołu doznał na integracji, to raczej przypominała ona Kac Vegas w Bangkoku niż to, do czego została powołana. Keogh był w wąskim gronie zawodników, którzy po ogólnym spotkaniu dla atmosferki postanowili urządzić swoje własne, dbające o atmosferę w sposób znacznie bardziej gruntowny.

Ten uniwerek “team spirit” skończył się tym, że dwóch graczy Derby zostało złapanych na jeździe po pijanemu, a jeden z nich wjechał w lampę uliczną – Keogh siedział z tyłu, wątpliwe by w rewelacyjnym stanie. Jakże wymowne, że mówimy o kapitanie.

Jakby tego było mało, wiecie jaka jest niepisana zasada takich imprez: gdy idzie, to OK, można sobie pozwolić na coś więcej. Ale nie ma wyników? Panie, nie denerwuj pan kibica. Pracuj ciężko, daj jakąś wygraną, a wtedy może, może.

Tymczasem Derby, klub mający ambicje na awans:

– jest na osiemnastym miejscu w tabeli Championship
– nie wygrało w lidze meczu od piątego sierpnia
– u siebie nie wygrało w lidze jeszcze nic
– odpadło już z EFL Cup
– za dwa dni ma kolejny mecz

Derby, naturalnie, zamierza wyciągnąć daleko idące konsekwencje wobec zawodników. Trener Philipp Cocu mówi to, co wszyscy chcą usłyszeć: Keogh, doświadczony gracz, powinien w takiej trudnej sytuacji brać na siebie odpowiedzialność za zespół, a to trudno tak nazwać. Piłkarze powinni wiedzieć kiedy przestać, a jak już nie przestali, to nie wsiadać po pijaku za kółko. Jakie będą dalsze konsekwencje dziś przewidzieć trudno, ale jedno jest pewne.

Krystian Bielik, jeśli kiedyś napisze biografię, będzie miał z tego sezonu pewnie parę anegdot do sprzedania. Choć coraz bardziej wątpliwe, by akurat w tym rozdziale mógł zapisać awans, bo Derby jest w tej chwili jednym wielkim kłębkiem problemów.

fot. kadr z “Wesela” Smarzowskiego