Miał 26 lat, gdy dostał zaproszenie od władz Bayernu Monachium na rozmowę kwalifikacyjną. Przyjechał, pogadał i… grzecznie podziękował. 26-letni trener podziękował Bayernowi za propozycję pracy! Pięć lat później ten sam trener ugości mistrzów Niemiec jako lider Bundesligi, który chce się bezceremonialnie wtrącić między monachijczyków i dortmundczyków w wyścigu o mistrzostwo kraju. Julian Nagelsmann pokazuje, że RB Lipsk opłaciło się czekanie na tego być może najlepiej zapowiadającego się trenera świata.
REJESTRUJESZ SIĘ W ETOTO Z NASZEGO LINKU, WPŁACASZ 100 ZŁOTYCH I GRASZ ZA 300!
“Mały Mourinho”, mówił o Nagelsmannie Tim Wiese, były reprezentant Niemiec. Miał 20 lat, gdy zrezygnował z kariery piłkarskiej. Właściwie był do tego zmuszony przez kontuzje. W szatni TSV 1860 Monachium zostawił buty, koszulkę i kapitańską opaskę. Został analitykiem piłkarskim, studiował zarządzanie w biznesie. Gdy miał 22 lata, to został trenerem zespołu U17 w Hoffenheim. Trzy lata później był już mistrzem Niemiec w kategorii U19. Rok później pytał o niego Bayern, ale postawił na Hoffe i wkrótce dostał szansę prowadzenia seniorskiej drużyny w Bundeslidze. Oczywiście jako najmłodszy trener w historii.
– Pod względem charakteru i zaangażowania był niesamowity. Podczas trenowania w U19 potrafił wejść na boisko i grozić sędziemu palcem, bo był tak wkręcony. Była taka sytuacja, gdy graliśmy w U19 z Mainz. Nagelsmann miał konflikt z trenerem pierwszej drużyny Mainz. I ten szkoleniowiec siedział na trybunach, tam było z 40-50 osób. Julian wiedział, że on tam jest. Mecz na styku, wygraliśmy jedną bramką i strzeliliśmy ją w samej końcówce. Nagelsmann oszalał, wygrażał tam w kierunku tego trenera, prawie jak Diego Simeone po meczu z Juventusem – opowiada Robert Janicki, dziś zawodnik Warty, a przed kilkoma laty piłkarz Hoffenheim U19, z którym pracował Nagelsmann.
Gdy w 2016 roku wskoczył na ławkę Hoffenheim, zespół był w strefie spadkowej i wiele osób pukało się w głowę, że klub sięga po totalnego żółtodzioba i to jeszcze młodszego od niektórych zawodników, a nie po któregoś z dinozaurów ze specjalizacją “strażak”. Ale Nagelsmannowi udało się uratować Bundesligę dla Hoffe. A później wcielił do zespołu jeden z najefektowniejszych stylów gry w lidze, który ostatecznie przyniósł też efekty wymierne. Dwa sezony temu Hoffenheim zagwarantowało sobie udział w fazie grupowej Ligi Mistrzów (trzecie miejsce w lidze). Oczywiście po raz pierwszy w historii klubu.
Nic dziwnego, że i właściciele RB Lipsk patrzyli na ekipę Hoffenheim z zazdrością. Przecież ten Nagelsmann pasował do nich jak ulał – kapitalnie rozwijał piłkarzy, miał rękę do młodych, stawiał na ofensywny styl, wysoki pressing, jest symbolem nowej fali trenerskiej. Wypisz, wymaluj – idealny trener dla Lipska. Problem był jednak taki, że o Juliana pytał już Real Madryt (“odrzuciłem te zapytania, bo uznałem, że to dla mnie za wcześnie, tuż po 30-stce osiągnąłbym szczyt trenerskiej kariery”), mówiło się o podchodach Bayernu Monachium. Ale Lipsk poszedł va-banque – zaproponował mu kontrakt z rocznym wyprzedzeniem. To znaczy zadeklarował wprost – jesteśmy w stanie poczekać na ciebie caluśki rok, wygrzać ci fotel w biurze i za dwanaście miesięcy wjedziesz tu na białym koniu. Nagelsmann poszedł na ten układ. Latem tego roku wygasła jego umowa z Hoffenheim, Lipsk przez poprzedni sezon radził sobie z Ralfem Rangnickiem (dyrektorem sportowym) na ławce, a w czerwcu być może najważniejszy transfer trenerski tego roku stał się faktem.
Trzecie zwycięstwo Lipska z rzędu? Rywal wymagający, bo sam Bayern, ale kurs kuszący – 4,20 w ETOTO
I Lipsk po trzech meczach ma komplet punktów i gra olśniewająco. W czym tkwi fenomen Nagelsmanna?
Przede wszystkim – świetnie łączy kompetencje taktyczne, coachingowe i psychologiczne. Swój warsztat opiera na 31 zasadach, które chowa przed światem niczym KFC przepis na swoją panierkę. Nie chce przesadzać z analizami taktycznymi, choć wielu postrzega go jako szaleńca strategii, który ma przygotowany wariant gry na każdą okazję. – Taktyka jest dla trenerów, a nie dla piłkarzy. Nie ma sensu zalewać zawodników tonami analiz. Nie są w stanie tego zapamiętać. A nawet jeśli są, to trudno wcielić to wszystko w trakcie gry. Nie chcę, by boisko piłkarskie stało się planszą dla trenerów, którzy rozgrywają swoje taktyczne szachy – mówi. Niektóre z tych 31 zasad ujawnił podczas kilku wywiadów. Jedna z nich głosi – lepiej zmusić przeciwnika do niecelnego podania niż walczyć o piłkę w bezpośrednim pojedynku. Dlaczego? Bo pojedynki często są uzależnione od szczęścia. Inna zasada – Nagelsmann preferuje rozgrywanie podaniami po przekątnej boiska, a nie w poprzek lub wzdłuż. Ponoć zapewnia to większy kąt i głębie przy rozegraniu.
Sandro Wagner, był zawodnik Hoffenheim: – W ciekawy sposób traktuje piłkę nożną. Jak system modułów. Bierze cały ten system, rozkłada go na czynniki pierwsze, ćwiczy nad różnymi fragmentami i składa później w całość. Dzięki temu jego drużyny wyglądają tak dobrze i grają tak płynnie.
W Niemczech długo uchodził za głównego reprezentanta pokolenia “trenerów laptopowych”. Łatka przylgnęła do niego po tym, jak w akademii Hoffenheim ekscytował się nowoczesnym maszynami, które znalazły się w ośrodku treningowym (znany Footbonaut, na którym piłkarze trenują dokładność podań i czas reakcji, czy narzędzie do ćwiczenia spostrzegawczości podczas mini-gry na zaokrąglonym ekranie komputera). Pewnego razu zaciągnął też na boisko treningowe wielki telebim, na którym w czasie rzeczywistym analizował to, czego wymagał od piłkarzy. Dziś już nikogo nie dziwi fakt, że trenerzy korzystają z dronów, że specjaliści od przygotowania fizycznego obklejają zawodników elektrodami i że każą im biegać w stanikach zbierających dane motoryczne. – Dziwi mnie to, że ludzie wkładają mnie do szufladki “trenera laptopowego”, bo ja prawie wszystko notuje na kartkach. Jestem staroświecki pod tym względem, uwielbiam mieć wszystko ponotowane na papierze – przyznaje sam Nagelsmann.
Jest też fanem mody. Swego czasu magazyn 11Freunde zrobił… przegląd ciuchów Nagelsmanna z pierwszych czternastu kolejek sezonu. Ani razu nie był przywdziany w te same rzeczy. – Nie możemy dłużej tego ignorować. Zwłaszcza w trakcie trwania Fashion Weeka. Powiedzmy to wprost – JULIAN NAGLESMANN CO TYDZIEŃ JEST UBRANY INACZEJ – pisali. Tu sweterek, tam jesienna kurteczka, tu bezrękawnik, latem jedna koszula, druga koszula… Ale trenerskich modnisiów mamy nawet w Polsce. A ilu szkoleniowców wyszło na mecz… z umalowanymi oczami? – Mam problem z opadających powiekami. Spróbowałem jakoś to skorygować i… chyba się udało – mówił, gdy dziennikarze zagaili go o nowy wygląd. Wybaczcie, nie znamy się na tym, ale na to wyglądało na pomalowane brwi i rzęsy.
Swoją drogą – widzimy pewne punkty wspólne między Nagelsmannem i Adamem Nawałką. Obaj słyną z zamiłowania do mody i obaj nakazywali zbiegać swoim zawodnikom na przerwę. Były selekcjoner chciał w ten sposób wysłać psychologiczny sygnał dla przeciwnika, że naprzeciw nich biegają nieustraszeni wojownicy. Nagelsmann z kolei chciał mieć więcej czasu do przekazania swoich uwag. – Taktyka jest w piłce ważna, ale to jakieś 30% futbolu. A pozostałych 70% to psychologia – uważa. – Zdecydowanie, pod względem charyzmy był kozakiem. W szatni miał taki posłuch, że to był jakiś kosmos. Ja na początku wszystko nie rozumiałem, ale jak przemawiał, to była taka pompka dla wszystkich, że graliśmy na 120% – mówi Janicki. Ma obsesję na wygrywanie i to w ładnym stylu. W wywiadzie dla Kickera przyznawał, że nawet jego partnerka nie chce już grać z nim w gry planszowe, bo rozgrywka na ogół kończy się kłótnią.
Niektórych trenerów irytuje. Popadł w konflikt z trenerem Mainz, bo temu nie podobało się, że taki żółtodziób bez doświadczenia dostaje robotę w Bundeslidze. Roger Schmidt, wiecznie nabuzowany trener, w trakcie meczu Bayeru z Hoffenheim krzyczał do Nagelsmanna: – Zamknij pysk, wydaje ci się, że wymyśliłeś futbol na nowo!
Bayern zdecydowanym faworytem meczu z Lipskiem – kurs na Bawarczyków w ETOTO wynosi 1,83
Nagelsmann budzi emocje, ale i przynosi wyniki. Lipsk zaczął sezon od kompletu zwycięstw, gra z polotem, świetnie wykorzystuje ofensywny potencjał swoich piłkarzy. Nagelsmann odmawiając Realowi Madryt mówił, że chce wchodzić na szczyt krok po kroku. W Lipsku ma świetne warunki ku temu, by rozwinąć swoje CV i postawić ten kolejny krok. W Niemczech najwięcej mówi się o tym, że jeśli ktoś ma odebrać Bayernowi niepodzielne panowanie w Bundeslidze, to ma być wzmocniona latem Borussia Dortmund, do której dołączyli Hazard, Schulz, Brandt, Hummels. A co jeśli wielką dwójkę pogodzi 32-latek, który odmówił już Realowi, Bayernowi i Borussii?
fot. NewsPix