Dla beniaminków I ligi inauguracja rozgrywek nie mogła rozpocząć się lepiej. W piątek Olimpia Grudziądz pięcioma bramkami skrzywdziła Ivana Djurdjevicia i jego Chrobrego Głogów, a dzień później swoje zwycięstwa odniosły też GKS Bełchatów i Radomiak. Oba zespoły zaprezentowały naprawdę przyzwoitą grę. Na innych boiskach punktami podzieliły się Miedź i Odra, Zagłębie i Podbeskidzie, Puszcza i Jastrzębie, Wigry i Chojniczanka, a faworyzowana Termalika pewnie pokonała Sandecję.
Zawiodła przede wszystkim Miedź, która po ubiegłorocznym spadku z Ekstraklasy wcale nie rozmontowała składu, starając się zachować zdrową płynność w funkcjonowaniu klubu i szybko wrócić do elity. Kredyt zaufania otrzymał Dominik Nowak, w składzie udało się utrzymać, będącego najlepszym strzelcem i liderem zespołu, Petteriego Forsella, który w nowym rozdaniu ma obsługiwać celnymi podaniami świeżo upieczony nabytek Miedzi, króla strzelców minionego sezonu I ligi – Valerjisa Sabalę.
Spokój włodarzy, obecność fińskiego rozgrywającego i łotewskiego snajpera czyni, w oczach wielu, ekipę z Legnicy jednym z najpoważniejszych kandydatów do awansu. Problem w tym, że pierwszy mecz z Odrą Opole nie potwierdził słuszności tych prognoz. Gra pozostawiała sporo do życzenia. Przede wszystkim doświadczona i ograna ofensywa, po której wszyscy tak wiele sobie oczekiwali, w postaci czwórki Marquitos-Ojaama-Sabala-Forsell, nie funkcjonowała jak należy, czego najlepszym dowodem powinien być fakt, że największe zagrożenie pod bramką Artura Krysiaka sprawiały rzuty wolne wykonywane przez tego ostatniego. Raz trafił w poprzeczkę, dwa razy obok bramki. Mało. Za mało, żeby cokolwiek zdziałać przeciw przyzwoicie pracującej w defensywie drużynie z Opola.
Z kreowaniem akcji problemów nie mieli za to beniaminkowie. Radomiak, przed własną publicznością, zaprezentował ofensywny i przebojowy futbol, choć poziom całego spotkania stał na średnim poziomie. Znacznie przyczyniła się do tego ulewa i spowodowana nią mokra trawa, która niejako samoistnie zmuszała piłkarzy do wybierania, delikatnie mówiąc, najprostszych rozwiązań rozgrywania akcji. Przyjezdni z Tych pomysł na przeciwstawienie się świętującej powrót do I ligi po 13 latach ekipie Dariusza Banasika też mieli nieco toporny. Większość akcji przechodziła przez duet Ken Kallaste-Sebastian Steblecki, ale defensywna gospodarzy, na czele z brakarzem Arturem Haluchem, za każdym razem stawała na wysokości zadania.
– Będziemy chcieli cieszyć się grą. Grać z polotem, pomysłem i fantazją. Na pewno chcemy ugruntować swoją pozycję na zapleczu ekstraklasy, ale prawda jest też taka, że przy nowej formule, gdzie aż sześć drużyn będzie bezpośrednio walczyć o awans do elity, wzrośnie automatycznie liczba zespołów zaangażowanych w bój o pierwszą szóstkę – powiedział przed startem ligi trener GKS-u Bełchatów, Artur Derbin i jego słowa się sprawdziły. Stomil Olsztyn nie istniał na tle jego zespołu. Najlepszy na boisku był młodziutki Przemysław Zdybowicz, którego nie tak dawno na testy zaprosiły Leicester, a w swoim debiucie w I lidze napastnik pokazał naprawdę spory potencjał.
Swoją siłę w pierwszym spotkaniu potwierdziła za to Termalika, która przed sezonem zatrudniła Piotra Mandrysza i powierzyła mu bardzo prosty cel: jego drużyna ma grać skutecznie, wygrywać i pewnie zmierzać do elity. Zaczęli od wysokiego zwycięstwa z Sandecją.
Wszystkie wyniki:
Miedź Legnica 0:0 Odra Opole
Radomiak 2:1 GKS Tychy
(Nowak 16’, Karwot 70’ – Grzeszczyk 65’)
Zagłębie Sosnowiec 1:1 Podbeskidzie Bielsko-Biała
(Piasecki 47’ – Danielak 27’)
GKS Bełchatów 3:0 Stomil Olsztyn
(Golański 9’, Zdybowicz 44’, Wołkowicz 56’)
Puszcza Niepołomice 0:0 GKS Jastrzębie
Wigry Suwałki 1:1 Chojniczanka Chojnice
(Huertas 32’ z karnego – Wołąkiewicz 36’)
Bruk-Bet Termalica Nieciecza 3:0 Sandecja Nowy Sącz
(Gergel 23’, Gutkovskis 38’, de Amo 76’)
Fot. Newspix.pl