Nikt tego tak naprawdę nie brał pod uwagę. Jasne, GieKSa regularnie dołowała swoich kibiców, trochę zasiedziała się w strefie spadkowej, ale koniec końców odbiła się od dna i miała przed tą kolejką całkiem dobrą sytuację. Wystarczyło nie przegrać z grającą o życie Bytovią i cyk – utrzymanie wywalczone.
Ale nie, katowiczanie – jak to oni, przecież lubujący się w komplikowaniu sobie sytuacji – z Bytovią przerżnęli. I to jak! Bramkę na wagę zwycięstwa bytowian zdobył w 98. minucie bramkarz Andrzej Witan!
Tym samym GKS KATOWICE SPADŁ Z PIERWSZEJ LIGI!
Chwilę przed trafieniem Witana stuprocentową sytuację po kontrze dwóch na jednego miał Bartosz Śpiączka. Uderzył… Źle? Fatalnie? Nie, po prostu totalnie się skompromitował. Tak samo jak nierozważny Jakub Wawrzyniak, który – przed decydującym rzutem wolnym – sfaulował rywala w zupełnie niegroźnej sytuacji.
Wcześniej pięknym uderzeniem z rzutu wolnego popisał się Filip Burkhard, po chwili wyrównał Callum Rzonca. GKS w przekroju całego spotkania dominował, stwarzał sobie więcej sytuacji, ale im bliżej końca spotkania, tym odważniejsza gra gości. Gości, którzy nie zwyciężyli na wyjeździe od września. Więcej – od września wygrali tylko jeden mecz w ogóle.
A jednak okazali się lepsi niż drużyna, która posiada w składzie Mariusza Pawełka, Radka Dejmka, Jakuba Wawrzyniaka, Grzegorza Piesio, Adriana Błąda, Arkadiusza Woźniaka czy Bartosza Śpiączkę.
Spadek jest dla GKS-u wielopiętrową kompromitacją, podobnie jak dla trenera Dariusza Dudka, który zaliczył dość efektowny dublet – w jednym sezonie zleciał z ligi i z GieKSą, i z Zagłębiem Sosnowiec. Podobnie sytuacja ma się z Arkadiuszem Jędrychem i Tymoteuszem Puchaczem.
– Czysto sportowo „straciliśmy” ten sezon, gdy przegraliśmy na Bukowej z Wartą Poznań i Garbarnią Kraków. Dwa mecze z rzędu! To były drużyny, którym wówczas dodaliśmy tlenu. Dziś, mając sześć punktów więcej, bylibyśmy spokojni o utrzymane. Do tego bardzo źle weszliśmy w rundę wiosenną. Przegraliśmy w Suwałkach, Wigry odskoczyły nam na siedem punktów. Jeśli doszłoby do spadku, to te dwie kwestie byłyby decydujące sportowo – mówił nam przed meczem Piotrek Koszecki, kibic GieKSy i prezes stowarzyszenia kibiców GKS „SK 1964”.
Szerzej opiszemy to spotkanie w reportażu prosto ze stadionu, który w ciągu kilku godzin pojawi się na stronie.
Spadek dla Bytovii, w związku z sensacyjnym zwycięstwem Wigier w Częstochowie, oznacza prawdopodobnie koniec futbolu na poziomie centralnym. – Stawką tego meczu nie będzie tylko utrzymanie. To spotkanie o być albo nie być naszego klubu. Jesteśmy zabezpieczeni finansowo na nowy sezon w pierwszej lidze. W drugiej nie wiadomo. Spadek byłby katastrofą, decyzja o naszej przyszłości zapadłaby w przyszłym tygodniu – mówił przed spotkaniem prezes klubu, Janusz Wiczkowski.
Po zakończeniu sezonu odbędzie się spotkanie sprawozdawcze dla członków stowarzyszenia, więc wszystko wyjaśni się w przyszłym tygodniu, ale – z racji tego, że Bytovia już teraz ledwo wiąże koniec z końcem, a zaraz odejdą pieniądze z praw telewizyjnym i sponsorów – wycofanie się z drugiej ligi wydaje się niemal pewne.
A szkoda, bo utrzymanie w takich okolicznościach byłoby piękną historią.
Fot. Newspix.pl