Właściwie przed każdym finałem – i to jakichkolwiek rozgrywek – mamy obawę, że ten kluczowy mecz będzie zwyczajnie nudny. Obie drużyny się zamurują, będą wyczekiwać na pierwszy błąd przeciwnika, ale ten pojawi się najszybciej pod koniec spotkania, więc obejrzymy jakieś siermiężne 1:0. I teraz – gdy jednak patrzymy na skład półfinalistów tej edycji Ligi Mistrzów, nasze obawy maleją. W półfinałach spotkają się przecież naprawdę potężne ofensywne maszyny i mamy przeczucie, że finał w Madrycie okaże się po prostu kozacki.
Oczywiście – nawet najbardziej zwariowana ofensywna paka może ugiąć się pod presją meczu finałowego i podejść do niego spokojniej. Bywało tak wielokrotnie, na przykład na Euro 2016 wydawało nam się, że Francja po strzeleniu dziewięciu bramek w fazie pucharowej, po odpaleniu Niemców, wjedzie jak po swoje do finału, a zagrała z Portugalią taki paździerz, że mało kto pamięta zwycięską bramkę Edera. Niewielu ją widziało, za to wielu poszło spać.
No, ale dalej będziemy się upierać, że zestaw półfinalistów gwarantuje nam w większym procencie cudownym finał, niż gdyby w walce o wszystko wciąż liczyło się na przykład Atletico. Męczącej bułę bandy Simeone już jednak nie ma, za to mamy Liverpool i Barcelonę z jednej strony, oraz Ajax i Tottenham z drugiej.
Zacznijmy od pierwszej pary, mimo że przedstawiać jej w zasadzie nie trzeba. Obie ekipy przejechały się walcem po swoich rywalach w 1/8 i ćwierćfinale, gdyż obie walnęły przeciwnikom po dziewięć bramek. W przypadku Barcelony jeszcze po pierwszych meczach rywale mogli marzyć, ale potem było 5:1 z Lyonem i 3:0 z Manchesterem United. Do widzenia. Liverpool? Nadzieję dał Bayernowi tylko w pierwszym spotkaniu, ale potem roztrzaskał Bawarczyków na wyjeździe 3:1, a Porto wiedziało, że nie może na nic liczyć już po pierwszym meczu (2:0).
BARCELONA WYGRA RÓŻNICĄ DWÓCH GOLI? KURS 4,85 W ETOTO
Te znakomite wyczyny strzeleckie i Liverpool, i Barcelona potwierdzają w krajowych rozgrywkach. Ferajna Kloppa ma 84 bramki po 36 meczach, tylko City jest w Anglii pod tym względem lepsze. Barcelona – 35 spotkań i 86 goli. Drugi w tym względzie Real (ex aequo z Sevillą) nabił 27 trafień mniej. Jeśli więc nazywamy La Liga i Premier League pierwszą i drugą najlepszą ligą na świecie, to w półfinale dostajemy starcie ofensywnie wymarzone.
A przecież do tej pory pisaliśmy tylko o liczbach, nie zaś o nazwiskach. Messi, Suarez, Coutinho w lewym narożniku, Salah, Mane, Firmino w prawym. Dobra, wiemy czemu, piszemy dopiero teraz. Tych gości po prostu nie trzeba przedstawiać. Wrzucasz ich na plakat promujący mecz i już masz komplet widzów.
Tak więc ktokolwiek z tego duetu pójdzie dalej, nie zawiedzie w finale pod względem ofensywnej gry. Bierzemy to za pewnik.
A druga para? Jest Ajax, który zaszokował w tym sezonie wszystkich. Ale dla nas, szukających teraz futbolowego piękna, na szczęście nie jest to szok w stylu Grecja 2004 czy Leicester 15/16. Sukcesów Ajaksu należy upatrywać oczywiście w ich pięknej i ofensywnej grze, bo jeśli najpierw ładujesz pięć bramek Realowi, a potem trzy Juventusowi, to z pewnością nie chowasz się za podwójną gardą. W lidze Ajax ma 111 bramek. 111! W 32 meczach! To są nieprawdopodobne liczby, nawet jeśli pamiętamy o wciąż wątpliwej sile ligi holenderskiej. Poprzedni mistrzowie mieli tam goli strzelonych po 80-parę, więc zespół ten Haga wymyka się wszelkim ramom.
A przecież jeszcze absolutnie nie ma pewnego mistrzostwa, skoro PSV posiada tyle samo punktów w kolekcji.
STRZELANINA I POWYŻEJ CZTERECH BRAMEK W PIERWSZYM MECZU TOTTENHAMU Z AJAKSEM? KURS 7,75 W ETOTO
W każdym razie Ajax przenosi swoją cudowną grę na trudniejsze, europejskie boiska. Pamiętamy ich wyjazd do Madrytu, gdy zahipnotyzowali nas po raz pierwszy. Naprawdę – siedzieliśmy i nie mogliśmy oderwać wzroku od boiska, bo oglądało się to przecudnie. Każde podanie było rozsądne i celne, każde przyjęcie kierunkowe, każda akcja zaplanowana ze szczegółami. Technikę ci goście mają taką, że przesiadając się później na ekstraklasę, rzeczywiście ma się wrażenie, że leci inna dyscyplina sportu.
Czy Ajax miałby pęknąć w finale? Nie zrobił tego w Madrycie, nie zrobił tego w Turynie. Nie pęknie.
TADIĆ STRZELI PIERWSZEGO GOLA? KURS 7.0 W ETOTO
I teraz Tottenham. W sumie to Koguty, szczególnie bez Kane’a, nie robią aż tak wrażenia pod względem ofensywy jak poprzednicy. Natomiast czy można nazywać ich nudziarzami? Absolutnie nie. Strzelili osiem bramek w fazie pucharowej Ligi Mistrzów, więc tyle samo co Ajax, jeden gol mniej niż Barca i Liverpool. Ponadto to oni, do spółki z City, sprezentowali nam najpiękniejszy spektakl tej edycji. Przecież na początku meczu w Manchesterze my nie mieliśmy pojęcia, co tak naprawdę oglądamy. Relację z orlika? Mecz tenisowy? To był jakiś kosmos i wybaczcie, ale nudziarz nie potrafiłby w takim spektaklu wziąć udziału.
Dlatego, jeśli chodzi o ofensywną jakość finału, wolelibyśmy w nim Ajax, natomiast Tottenham też wstydu tablicy wyników nie powinien przynieść.
Tak więc – jakkolwiek ułożyć uczestników, to musi być dobry finał. A gdzie tam. To będzie zajebisty finał!
***
W ETOTO już na start możecie skorzystać z oferty powitalnej, pozwalającej zgarnąć łącznie 1040 złotych! Rejestracja konta to freebet 20 zł za darmo. Pierwsza wpłata to bonus 200% aż do 100 zł, druga – kolejny bonus, tym razem 100% aż do 900 zł. Dodatkowo za dokonanie drugiego depozytu o wartości co najmniej 40 zł, ETOTO przyznaje kolejny freebet 20 zł.
W TYM MIEJSCU ZNAJDZIESZ OFERTĘ POWITALNĄ (20 ZŁOTYCH FREEBETU)
*
A o lidze angielskiej, czyli mateczniku dwóch z czterech półfinalistów, posłuchasz w audycji Football Bloody Hell!