Reklama

VAR nie jest idealny – przekonali się o tym piłkarze Zagłębia i Jagi

redakcja

Autor:redakcja

04 kwietnia 2019, 18:20 • 2 min czytania 0 komentarzy

Chwaliliśmy przed tygodniem zalety VAR-u, który uratował m.in. sędziego Mycia przed kompromitującymi błędami w meczu Górnika Zabrze z Cracovią. Ale ta kolejka przyniosła nam jednak potwierdzenie, że ten system nie działa idealnie. Przede wszystkim przy weryfikacji minimalnych spalonych.

VAR nie jest idealny – przekonali się o tym piłkarze Zagłębia i Jagi

W tej serii gier popełniono bowiem dwa błędy, których VAR nie naprawił. Bolączką wideoweryfikacji w Ekstraklasie jest fakt, że sędziowie w wozach nie mają systemu nakładania linii na równi z przedostatnim zawodnikiem/linią piłki, które wyznaczałyby linię spalonego. Tak jak chociażby w canalplusowym „Houston”. Oceniać trzeba zatem na oko, w przybliżeniu, czasami sędziowie muszą strzelać, bo bez linii wspomagających cholernie trudno dostrzec, czyja stopa jest bliżej linii bramkowej.

Na szczęście obie te pomyłki sędziowskie nie wpłynęły na ostateczne rozstrzygnięcia, niemniej musimy uzupełnić rubryki „sędzia pomógł/zaszkodził”. Ale po kolei – na pierwszy ogień idzie gol Wisły Kraków w starciu z Zagłębiem Sosnowiec, przy którym asystujący przy bramce Krzysztof Drzazga znajdował się na ofsajdzie:

2

A po chwili na spalonym był też strzelec gola Łukasz Burliga:

Reklama

1i5LLhW

Wiemy, że w obu przypadkach spalony jest minimalny, ale – no właśnie – jest. Podobnie minimalnie bliżej bramki od przedostatniego obrońcy był w starciu z Jagiellonią strzelec gola Sebastian Szymański i tak bramka również nie powinna zostać uznana:

4-7-835x420

Pewne wątpliwości dotyczyły też nieuznanego gola dla Arki w derbach, ale tutaj sytuacja wydaje się być klarowna – Adam Marciniak jest na spalonym, ponadto stoi tuż obok strzelca oraz bramkarza, więc siłą rzeczy nawet w minimalnym stopniu wpływa na to, jak ta akcja się potoczyła. A skoro wpływa, to gol nie mógł zostać uznany:

4

Natomiast skoro już rozpoczęliśmy wątek błędów, to go dokończmy. Zagłębie Lubin zremisowało po golach w końcówce z Górnikiem Zabrze. Natomiast w naszej opinii lubinianie powinni wykonywać rzut karny jeszcze przy stanie 0:0. O co chodzi? O faul Sekulicia na Pawłowskim:

Reklama

3-3-300x300

Sławomir Stempniewski w studio Canal+ twierdził, że jedenastka słusznie nie została odgwizdana, gdyż jego zdaniem obrońca Górnika wpadł w rywala już po oddaniu przez niego strzału. Natomiast powyższa stopklatka wskazuje dość klarownie, że Sekulić ładuje się w plecy Pawłowskiego przed uderzeniem na bramkę. A że dochodzi tu do pchnięcia w plecy, a nie walki bark w bark, to rzut karny lubinianom się należał. Zgodnie z zasadami dopisujemy w tabeli dwa punkty Zagłębiu, a Górnikowi jeden zabieramy.

3Q1JA1u

***

Opinie, anegdoty i spora garść informacji o Ekstraklasie – to wszystko znajdziecie w magazynie „Ofensywni”, na który zapraszają Piotr Wołosik i Łukasz Olkowicz. Start – czwartek, godzina 21, Weszło FM. Obecność nieobowiązkowa, ale mile widziana!

 

Najnowsze

Niewydrukowana tabela

Komentarze

0 komentarzy

Loading...