Nie wiemy już który raz zaznaczamy to na wstępie “Niewydrukowanej tabeli”, ale będziemy to powtarzać do momentu, aż wyplenimy każdego dziada, który twierdzi, że VAR w futbolu jest zbędny. Taka kolejka jak ta jest wodą na młyn dla wszystkich orędowników wideoweryfikacji. Jest też pomocną ręką wyciągniętą do Wojciecha Mycia, który zaliczyłby najgorszy występ sędziowski w całym sezonie.
Chodzi nam o starcie Górnika z Cracovią, w których Myć popełnił dwa wielbłądy. Najpierw odgwizdał kuriozalny rzut karny dla Górnika. Sekulić i Gol walczą o piłkę, jeden szturcha drugiego, drugi ciągnie za koszulkę pierwszego – generalnie sytuacja jakich milion w jednym meczu. No i arbiter główny wskazuje na wapno, choć sytuację tę widział z tyłu i nie miał nawet podstaw ku temu, by tę akcję przerywać. Na szczęście – naprostował go VAR.
Jeszcze śmieszniejszy jest drugi klops Mycia z tego starcia, gdy Żurkowski wykonał padolino, które można ocenić w skali od zera do Koseckiego. Pomocnik zabrzan odbił się od rywala i w teatralnym padzie wyrzucił wszystkie kończyny ku górze. A Myć na to “panie, cóż za przewrót, wart każdego karnego!”. I wskazywał na wapno. Na szczęście – naprostował go VAR.
Z tego występu możemy podrwić, ale nie mamy czego weryfikować. I generalnie nie ma czego weryfikować w całej tej kolejce. Mieliśmy kilka kontrowersji, które zaraz wyjaśnijmy, ale koniec końców sędziowie podejmowali dobre decyzje – samemu lub po wideoweryfikacji.
Na pierwszy ogień mecz Zagłębia Sosnowiec z Miedzią Legnica. Augustyniak naciska Pawłowskiego w polu karnym, ale robi to w dozwolony sposób. Do czasu. O ile takie delikatne pchanie jeszcze byśmy puścili, o tyle to nadepnięcie zasługiwało na odgwizdanie karnego. I sędzia Musiał to zrobił.
Przerwanie bardzo dobrej akcji Zagłębia Lubin z Wisłą Płock, czyli “o co chodzi ze spalonym i z pozycją spaloną?”. Bohar, który nie jest na spalonym, dostaje podanie za linię obrony. Natomiast do piłki rusza też Pawłowski, który na pozycji spalonej jest. Gdyby Bartek dał sobie spokój z biegnięciem za piłką, gdyby nie mylił obrońców, gdyby nie zasłaniał obrońcy linii biegu, to Bohar mógłby zgodnie z przepisami śmigać na spotkanie z bramkarzem. A tak – słusznie odgwizdany spalony.
I dalej – podyktowany rzut karny dla Śląska, który po chwili został anulowany. Dlaczego? Ano dlatego, że całą tę akcję wrocławian rozpoczął przechwyt Michała Chrapka. Dosłownie “przechwyt”, bo pomocnik Śląska chwycił piłkę ręką i napędził w ten sposób akcję swojej drużyny. Modelowy przykład wykorzystania VAR-u.
I jeszcze jedna ręka – tym razem w polu karnym. Mecz Jagiellonii z Pogonią i piłka trafia w dłoń Jakuba Wójcickiego. Nam też takie wytyczne średnio się podobają, ale przepis to przepis – jeśli zawodnik sam nabija sobie piłką rękę, to karnego nie ma. A tu na poklatkowanym filmiku widać, że piłka najpierw trafia w czoło zawodnika Jagi, a później dopiero w rękę. Zatem gramy dalej. I tak też postanowił arbiter
No i to na tyle w tej kolejce. Bez błędów (to znaczy z błędami, ale naprawionymi przez VAR), bez wypaczeń – takich kolejek chcemy więcej.