Już kolejny raz w tym sezonie mieliśmy wrażenie, że niebieska koszulka posiada magiczną moc. Bo jak inaczej wytłumaczyć historię Arkadiusz Milika, który kilka dni temu w trykocie reprezentacji Polski – mówiąc łagodnie – zawiódł na całej linii, a dziś zabawił się w najlepsze z obrońcami Romy?Nasz rodak potrzebował jedynie dwóch minut, by pokonać Robina Olsena, a tym samym zbliżył się do Cristiano Ronaldo i Krzysztofa Piątka na trzy trafienia w klasyfikacji najlepszych strzelców Serie A.
W pierwszym momencie przecieraliśmy oczy ze zdumienia, ponieważ Arkadiusz Milik – mając na plecach Fazio – przyjął futbolówkę w sposób magiczny. Chwilę później z zimą krwią pokonał golkipera gospodarzy. Ten sam gość, który w meczu z Austrią i Łotwą (no, w tym starciu miał akurat mało czasu) nie zrobił niż pożytecznego na boisku, ładuje bramkę, której nie powstydziłyby się najlepsze strzelby na świecie. Bramkę – nadmieńmy – szesnastą w tym sezonie ligowym.
https://twitter.com/ELEVENSPORTSPL/status/1112344931371122689
Minutę później ochłonęliśmy i przypomnieliśmy sobie, że nie ma w tym nic dziwnego. Tak naprawdę Milik w tym sezonie wcale nie jest dużo gorszy pod względem liczby strzelonych bramek od Krzysztofa Piątka. Ba, gdyby nie rzuty karne Arek byłby tuż za plecami zawodnika Milanu.
Top strzelcy Serie A bez rzutów karnych:
1. Duvan Zapata 18
2. Krzysztof Piątek 17
3. Arkadiusz Milik 16
Arek w barwach klubowych jest zupełnie innym zawodnikiem niż w reprezentacji. Nic więc dziwnego, że tacy piłkarze jak Mertens, Allan czy Verdi szukali go w polu karnym. Ten ostatni już przy stanie 1:0 obsłużył Polaka w „szesnastce” świetnym podaniem, ale pomimo tego że Polak z niego skorzystał i trafił do siatki, arbiter bramki nie uznał. Dopatrzył się spalonego Belga, którego nie było. Ostatecznie jednak trudno mówić o skrzywdzeniu Napoli, ponieważ jak pokazały kolejne powtórki, na minimalnym spalonym był Milik. Zabrakło więc kilku centymetrów, ale reprezentant Polski nie zamierzał się poddawać. W drugiej części huknął nieźle z rzutu wolnego, ale tym razem dobrą interwencją popisał się golkiper Romy.
Czego nie zrobił Arek drugi raz, dokonali jego koledzy z nawiązką. Pomógł w tym trochę Olsen, ale mimo wszystko trudno całą winą obarczyć bramkarza „Giallorossi”. Obrona Romy była dziś jedną wielką fikcją. Nie może być tak, że Fabian Ruiz biegnie z piłką na prawej flance przez kilkadziesiąt metrów, a żaden z rywali do niego nie doskakuje. Gdy Hiszpan dograł do Simone Verdiego – wbiegającego w pole karne – także nikt nie zareagował. Włoch spokojnie przyjął futbolówkę i bez trudu zdobył bramkę. Kryminał. Nie tylko jednak w tej akcji, bo do teraz nie wiemy dlaczego Olsen przepuścił dośrodkowanie Jose Callejona, do którego ostatecznie dopadł Mertens, by następnie skierować piłkę do pustej bramki.
Claudio Ranieri miał odmienić Romę, a tymczasem drużyna z Rzymu gra gorzej niż za Di Francesco. Nie dość, że rzymianie kompletnie nie radzą sobie w defensywie, to w ataku wcale nie grają lepiej. Przede wszystkim gospodarzom brakowało dziś pomysłu na grę. Bramkę co prawda zdobyli z rzutu karnego, ale więcej było w tym przypadku, niż czegoś zamierzonego. Po prostu błąd popełnił Alex Meret, który powalił w polu karnym Patrika Schicka. Kompletnie bezsensowny faul, ponieważ zawodnik Romy był odwrócony tyłem do bramki, a więc istniało małe prawdopodobieństwo, że strzeliłby gola. Faul jednak został popełniony, arbiter słusznie odgwizdał rzut karny, którego na bramkę zamienił Diego Perotti.
Poza darem od losu Roma niewiele już zrobiła w ofensywnie. Owszem, Steven N’Zonzi trafił jeszcze w poprzeczkę, ale trochę to jednak mało, żeby myśleć o jakiejkolwiek zdobyczy punktowej w starciu z wicemistrzem Włoch. Tym bardziej że Amin Younes definitywnie znokautował rywala, gdy na raty – pierwszy strzał obronił Olsen – zdobył czwartą bramkę dla swojej drużyny.
Trochę szkoda, że Piotr Zieliński musiał akurat dziś pauzować za kartki, gdyż Roma w takiej formie wydawała się idealnym przeciwnikiem dla reprezentanta Polski. Cieszmy się jednak z tego co mamy, bo Milik po raz kolejny już udowodnił, że jest zawodnikiem klasy światowej. Miejmy więc nadzieję, że niebawem przełoży to na grę w koszulce z orzełkiem na piersi.
Roma – Napoli 1:4 (1:1)
0:1 Milik 2′
1:1 Perotti 45’+4′
1:2 Mertens 50′
1:3 Verdi 55′
1:4 Younes 81′
Fot. NewsPix